Zakończenie Mszy świętej.
Po "Ite missa est" następuje ostatni hołd Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, dawcy wszelkich darów i łask, w błogosławieństwie, które równocześnie ma być rękojmią błogosławieństwa Bożego dla wszystkich uczestniczących w Najświętszej Ofierze. Następnie czyta się tajemniczą ewangelię św. Jana, orła wśród ewangelistów: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga" (Jan 1,1). W modlitwie u stopni ołtarza prosił kapłan: "Wyślij światłość Twoją!" Teraz zaś wyznaje: "Oglądaliśmy chwałę Jego!"
"Deo gratias, Bogu dzięki", mówi na zakończenie ministrant. Jest to jakby punkt końcowy, godnie położony pod tą najświętszą czynnością łaski. Ale jest również poważnym napomnieniem dla ludu i kapłana: "Dziękujcie Panu, bo jest dobry!" Dziękujcie mu przede wszystkim życiem chrześcijańskiego czynu! Trafnie pisze ktoś: "O tak, gdybyśmy mieli tylko tysiące, tysiące powiadam takich chrześcijan czynu. Oni potrafiliby uświęcić i wyprowadzić na światło zbezczeszczony i stroniący od Boga świat. O tak, gdybyśmy ich mieli! Byliby oni tysiącem bomb, które by wstrząsnęły i rozsadziły płytkość i oziębłość naszych czasów. Gdyby tak wszyscy katolicy udali się każdej niedzieli na Mszę św., podziałałoby to jak bomba. Gdyby potem wszyscy zaczerpnęli z ołtarza Chrystusowego miłości Boga i bliźniego i na niej, jak na fundamencie, oparli gmach życia, podziałałoby to jak bomba. Gdyby wszystkie katolickie niewiasty trzymały się wytycznych co do ubrania danych przez swoich biskupów, podziałałoby to jak bomba. Gdyby cała młodzież, stosownie do życzenia Kościoła św., uważała za rzecz całkiem oczywistą nie wchodzić w mieszane związki małżeńskie, podziałałoby to jak bomba. Gdyby wszyscy mężczyźni swą męskość opierali na religii, podziałałoby to jak bomba. Gdyby tak pewnego pięknego poranku ze wszystkich chrześcijańskich rodzin wszystkie niechrześcijańskie pisma wyleciały za okno, a na ich miejsce zostały zaprenumerowane katolickie, to niezawodnie musiałoby to podziałać jak bomba. Gdyby z naszych stronnictw wyłączono bez miłosierdzia wszystkich polityków, którzy są religijnymi zerami, to musiałoby i to podziałać, jak bomba."
Lecz niestety, niestety, niestety! Czy nie wypełnia naszych szeregów tylu, tylu tchórzy, którzy na sam widok wrogów kryją swoje znaki?
Nie namyślaj się długo. Lecz niech to będzie twoją troską, by z akcji liturgicznej przy św. Ofierze wypłynęła bezpośrednio akcja katolicka - chrystianizm czynu. Wiemy, co powiedział Zbawiciel: "Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką" (Mk 3, 35).
Rozmyślania pochodzą z książki "Z Bogiem" o. Atanazego Bierbauma OFM, wydanej w Krakowie w 1934 r. za aprobatą tamtejszej Kurii Książęco-Metropolitalnej.