"Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego" (Łk 7, 12).
Zwyczajne, codzienne zdarzenie. A jednak ludzie nie chcą słyszeć o śmierci, chociaż to tak pewne, iż ona przyjdzie, jak dwa razy dwa jest cztery. Św. Franciszek z Asyżu powitał ją na łożu śmierci tymi słowy: "Bądź mi pozdrowiona, siostro śmierci!" Patrzył na nią z punktu widzenia wieczności. Dla niego był to powrót do ojczyzny, podróż do krainy szczęśliwości, wędrówka do Boga, umiłowanego Ojca na niebie. Bądź rozsądny, nawiąż ty także siostrzane stosunki ze śmiercią - a nauczy cię wiele dobrego i obejdzie się kiedyś z tobą z miłością.
Czego uczy cię śmierć, niech ci powiedzą Norny, stare boginie przeznaczenia. Pierwsza z nich Urdh, przeszłość, woła na ciebie: stracony! Tak jest i także twoja przeszłość przepadła na zawsze w olbrzymim oceanie czasu. "To wszystko jak cień przeminęło" (Mdr 5, 9). Przeminęło! Minęły lata dziecięce, minęła młodość; rozwiały się nadzieje wszelkie, wszystkie prace, walki lat ubiegłych. Bezpowrotnie minęły głupstwa, złości, grzechy. Niczego z tego wszystkiego nie można odmienić, odwołać - chyba grzechy i szaleństwa zmyć przez szczerą skruchę i pokorne samooskarżenie się w sakramencie pokuty. Ta więc skrucha i oskarżenie się powinny wykiełkować z rozważania o śmierci. One najlepszą stanowią zbroję na to, co ma nadejść, na godzinę śmierci. Wtedy możesz mówić ze spokojem: "Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?" (1 Kor 15, 55).
Jeżeli jeszcze przez chrześcijańskie życie i dobre uczynki gromadzisz sobie zasługi, wtedy będzie można także nad twoją mogiłą wyryć: "Co minęło, nie powróci, lecz zachodząc blaski siało; długo jeszcze drogę złoci, choć go oczom już nie stało!"
Rozmyślania pochodzą z książki "Z Bogiem" o. Atanazego Bierbauma OFM, wydanej w Krakowie w 1934 r. za aprobatą tamtejszej Kurii Książęco-Metropolitalnej.