Słowa te słusznie są zastosowane do Rzymu, który stał się rzeczywiście ośrodkiem świata. Tam płynęła fala różnojęzycznych ludów ze wszystkich krańców ziemi. Jednych, i to mniejszą część, pociągały ruiny starego Rzymu. Lecz miliony ciągnęły do nowego Rzymu, by tam nasycić swojego ducha, zaczerpnąć siły do walki życiowej, a duszę ubogacić łaską. Tak też pojmował pielgrzymki swoje do Rzymu św. Jan Kanty. Polacy, którzy w Rzymie przemieszkiwali, dziwując się jego częstej do Rzymu pielgrzymce, pytali go, dlaczego się tak trudził, gdyż nie dla żadnych tytułów, ani otrzymania beneficjów tam chodził. On im odpowiedział: "To mój czyściec, w którym moje grzechy obmywam i stąd biorę do dobrego żywota chrześcijańskiego ochotę, cisnąc się do radości onych niebieskich, które wierzącym i pracującym sławny i dobrotliwy Bóg obiecał" (Ks. P. Skarga: Żywoty Świętych).
Zwiedzimy więc najważniejsze świętości Rzymu. Pierwsze swoje kroki kierują zazwyczaj pielgrzymi do grobu św. Piotra. Chwila to niezapomniana dla tego, który przeszedłszy wąskie uliczki, staje po raz pierwszy na placu św. Piotra. Płaszczyzna jego wznosi się powoli aż do stóp kościoła św. Piotra. Naokoło placu biegną dwie olbrzymie kolumnady, ozdobione lasem około dwustu posągów świętych Pańskich. W środku tegoż placu, między dwoma potężnymi wodotryskami, wystrzela w górę na 25 metrów obelisk, który cesarz Kaligula kazał ustawić w cyrku Nerona, i który tam się znajdował aż do szesnastego wieku. W 1586 r. Sykstus V kazał go przenieść przez Fontanę na obecne miejsce, co było połączone z wielkimi trudami. Ozdobiono go krzyżem (w nim znajduje się cząstka Krzyża św.), umieszczonym na kuli, przedstawiającej świat. Widnieje na nim napis: "Chrystus zwycięża, Chrystus panuje, Chrystus rozkazuje; niechaj zachowa nas ode złego". Jeżeli wstępować będziemy powoli w górę, ujrzymy po prawej stronie czteropiętrowy Watykan. Tam kierują się oczy wszystkich. Tu bowiem mieszka Ojciec chrześcijaństwa.
Następnie pielgrzym przechodząc około olbrzymich posągów obu książąt apostołów, wstępuje po dwudziestu jednym stopniu do katedry św. Piotra. Oglądamy najprzód fasadę z dwiema małymi dzwonnicami i kilku balkonami. Stąd udziela nowoobrany papież ludowi, zgromadzonemu na placu św. Piotra, błogosławieństwa tzw. "urbi et orbi", co znaczy "miastu i światu".
Przechodzimy portal środkowy, wchodzimy do wspaniałego przedsionka, który jest większy od niejednego kościoła. Na prawo i lewo zdobią go olbrzymie statuy Konstantego i Karola Wielkiego, "najpotężniejszych cesarzy chrześcijańskich, pełniących straż honorową przy grobie ubogiego rybaka z nad jeziora Genezaret".
Pięć wejść prowadzi do bazyliki, mającej pięć naw. Ostatnia brama na prawo nazywa się bramą świętą, która jest zazwyczaj zamurowaną. Odmurowuje się ją co 25 lat z okazji jubileuszu. Wchodząc wreszcie do świątyni-olbrzyma, przypominamy sobie one miliony pątników, którzy w ciągu stuleci tutaj się modlili. Jakieś niesamowite uczucie świętej powagi przejmuje nas na widok tych wysokich, olbrzymich hal. Powoli kroczy pielgrzym w stronę grobu apostoła. Stanąwszy wreszcie pod kopułą, największą na świecie, przyglądamy się dwa metry wysokim głoskom napisu: "Tyś jest Piotr, a na tej opoce zbuduję Kościół Mój, i tobie oddaję klucze królestwa niebieskiego". Tak, tutaj jesteśmy przy opoce Kościoła, bo oto przed nami wznosi się na czterech potężnych słupach z brązu wykuty baldachim Berniniego. Naokoło niego biegnie balustrada z marmuru, pośrodku której wśród dzień i noc jarzącego się światła 89 lamp pełni straż w błagalnej postawie naturalnej wielkości postać Piusa VI u grobu św. Piotra, tego apostoła, za którego modlił się Pan w szczególny sposób, by on, żyjąc dalej na świecie w papieżach, wzmacniał i podtrzymywał wiarę wszystkich chrześcijan... W cichej modlitwie padamy na kolana, prosząc, byśmy zawsze wiarę zachowali; włączamy do naszej prośby cały Kościół i jego pasterzy, szczególnie Ojca świętego; aby mu Bóg błogosławić raczył.
Niezapomniane chwile przeżywamy przy grobie św. Piotra. Nigdzie indziej nie poznajemy tak dobrze wspaniałej piękności wiary katolickiej, nigdzie indziej nie odczuwamy tak potężnie wielkości Boga. Przecież tutaj spoczywa ubogi rybak, oprócz tego człowiek, który w czasie pokusy okazał się słaby i haniebnie zaparł się swego Pana i Mistrza. A teraz z wszystkich krain rzesze wiernych pielgrzymują tęsknie do jego grobu. Takie cuda Bóg ma moc uczynić z człowiekiem, który mu się odda. Ważną jest więc rzeczą dla nas, byśmy z Piotrem i jego następcami, z biskupami i kapłanami, których do nas posyłają, żyli w łączności. Albowiem czytamy umieszczone po prawej i lewej stronie kopuły te ważne słowa: "Stąd pada światło jednej wiary na świat, stąd wywodzi się jedność kapłaństwa" - módlmy się także o jedność wiary w naszym polskim narodzie.
Tutaj przy grobie świętego Piotra czyli konfesji klęczeli misjonarze wszystkich stuleci, zanim wyruszyli na podbój świata dla królestwa Chrystusowego. Dotąd przychodzili nowonawróceni, by się utwierdzić w wierze i umocnić w wytrwałości.
Tutaj w Rzymie przelewali męczennicy strumienie krwi za wiarę. Świadczą o tym podziemne groby pierwszych chrześcijan, tzw. katakumby. Żaden pielgrzym nie omieszka zstąpić do tych ciemnych podziemi. Widzimy tam groby wsunięte w ściany. Są to podłużne, do wielkości ciała dostosowane wydrążenia w ścianie, do których wsuwano nieboszczyków (bez trumny). Groby zamykano marmurowymi płytami, na których umieszczano napisy i symbole. W części znajdujemy tylko imię zmarłego z dodatkiem "W pokoju" lub "Spoczywaj błogo", lub "Żyj w Bogu". Często zapisano wiek zmarłego, a u męczenników wezwania Boga. Niektóre dłuższe napisy odkrywają przed nami ścisłe współżycie z wiarą, które cechowało pierwszych chrześcijan. Na przykład czytamy: "Adnodacie, czcigodnej i zasłużonej dziewicy: spoczywa tu w pokoju za rozkazem swego Chrystusa". "Wierzący, urodzony z wierzących rodziców, spoczywa tu, Zosimos, przeżywszy dwa lata, jeden miesiąc i dwadzieścia pięć dni". "W twoich modlitwach proś za nami, albowiem wiemy, że jesteś u Chrystusa". Obok napisów znajdujemy często symbole: gołębicę z różdżką pokoju, dobrego pasterza, nadzieję - kotwicę, palmy - znak zwycięstwa. Ulubiony jest znak Chrystusa, także ryba jako symbol Chrystusa. Wszystkie te napisy i obrazy świadczą o wierze pierwszych chrześcijan.
Około pięćdziesiąt katakumb znajduje się w pobliżu Rzymu, z których najbardziej znane są katakumby Kaliksta, Domityli i Pryscyli. Mniej więcej sześć milionów chrześcijan spoczywa w tym podziemnym mieście umarłych i czeka na zmartwychwstanie. Tutaj zbierali się chrześcijanie na nabożeństwo, albowiem tu byli bezpieczni przed nieprzyjaciółmi, gdyż rzymskie prawo surowo zabraniało zbezczeszczenia cmentarzy. Rzadko tylko złość ludu dała się porwać do nieuszanowania tych świętych przepisów. Tutaj w krytycznych czasach czerpali wierni siłę w słowie Bożym i w przyjmowaniu Ciała i Krwi Pańskiej, by potem stawić czoło wszelkim niebezpieczeństwom i życie oddać dla Chrystusa za Jego świętą wiarę.
Liczne są także inne święte przybytki w wiecznym mieście. Częściowo wbudowano je w ruiny świątyń pogańskich lub w starorzymskie pałace, częściowo wystawiono je z wielkim artyzmem i niemałym nakładem kosztów ku czci świętych, którzy w Rzymie żyli i działali. Inne znowu ufundowały liczne narody, które swoim ziomkom chciały dać możność wysłuchania słowa Bożego w języku ojczystym. Jest tutaj także kościół polski.
Bądźmy wiernymi dziećmi Rzymu
W Wenecji, w katedrze św. Marka, znajduje się czcią otoczony tron biskupi św. Marka ewangelisty. Wieść niesie, że kupcy weneccy przywieźli go w dziewiątym wieku z Egiptu. Na czcigodnej tej relikwii widnieje następujący napis (który był wyznaniem wiary tej starej republiki): "W wiecznej wierności przy Rzymie". Oto odpowiednie hasło także dla naszych czasów. Połączonymi siłami przypuszcza się dzisiaj do chrześcijaństwa, przede wszystkim zaś do Kościoła katolickiego, szturm tak potężny, tak szeroko rozpostarty, tak daleko sięgający, jak chyba nigdy... W jednych krajach wróg już jest tak pewny swego zwycięstwa, że się przyznaje otwarcie do swego celu i stara się go urzeczywistnić ustawami, którym daje nazwę praw. W innych krajach jeszcze nie tak śmiały, nie tak pewny siebie, nie postępuje otwarcie, nie zamyka kościołów, ale burzy fundamenty Kościoła, podkopuje je i podmywa systematycznie i podstępnie, a wiemy, że i nie bez skutku (z mowy Stanisława Tarnowskiego w sejmie Galicyjskim 19 października 1908). Wokół wyłaniają się z głębin bezbożności opary modnego pogaństwa i okrywają dusze zwątpieniem i ciemnościami. Liczne szlachetne dusze błądzą niestety w cieniach tej nocy. Ale chciejmy tylko szczerze, a znajdziemy na rozstaju tego modnego błędnowierstwa ścieżkę wiodącą ku prawdzie. Chrystus prowadzi ku niej niewidzialnie, nad Nim Duch święty, "po wszystkie dni aż do skończenia świata". W ślad za Chrystusem, jako drugi Mojżesz, postępuje papież. I aby nieomylnie i pewnie szedł drogą wiary i przykazań, a z nim Kościół, dlatego modlił się za niego jedynie i wyraźnie Jezus: "Alem Ja prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja, abyś utwierdzał braci twoich", a "bramy piekielne nie zwyciężą go". Dlatego bądźmy wierni Rzymowi. - Niewiara połamała najpewniejsze podpory ludzkiej społeczności, rodziny i państwa. Dlatego wszystko się chwieje i wali, więdnie i obumiera - nigdzie nie ujrzysz pewności, pokoju i prawdziwego szczęścia. Dzisiejszy stan Kościoła w Europie przypomina tę burzę na jeziorze Genezaret, kiedy fale biły o łódź tak, że zdawała się tonąć. Nie zatonęła wtedy, nie zatonie nigdy, nie może zatonąć, ale trzeba na tej łodzi być temu, kto nie chce zatonąć. A ta łódź, to łódź Piotrowa i jego następców, papieży rzymskich, dlatego stójmy wiernie przy Rzymie. Gdzie Piotr, tam Chrystus, gdzie Rzym, tam prawda, bo w Rzymie mieszka następca Piotra, papież, nieomylny nauczyciel ludów, wierny stróż skarbu wiary, który władny jest oznajmić nam wolę Bożą. Gdzie Rzym, tam życie i urodzaj. Albowiem tam wypływa źródło łask. Papież dzierży w swoim ręku klucze królestwa Bożego. "Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebiesiech, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebiesiech" (Mt 16, 19).