Rzymskie Martyrologium
Śpiewaj z nami GODZINKI
Z Bogiem - rozmyślania dla świeckich
Wspólnota modlitewna
Świeca.

Jakież osobliwe przeznaczenie przypadło duszy naszej! Z wszystkimi sprawami świata tak jej się wiedzie, jak niegdyś pierwszemu człowiekowi, gdy Bóg kazał mu ponazywać zwierzęta: nigdzie nie znalazł się towarzysz jego bytu. Wobec wszystkich istot i rzeczy dusza ludzka miewa to poczucie: "Jestem inna". Żadna z umiejętności świata nie rozprasza w niej tej świadomości, żadne poniżenie jej nie wykorzenia: "Jestem inna, niż wszystko inne w świecie. Wszystkiemu obca, Bogu jedynie pokrewna".
A mimo to dusza ma też niejakie pokrewieństwo z wszystkimi rzeczami. W styczności z każde z nich czuje się jakby u siebie w domu. Wszystko do niej przemawia: każda postać, ruch czy wyraz. A ona za ich pośrednictwem niestrudzenie usiłuje wypowiedzieć najgłębszą treść swej istoty, uczynić ją symbolem własnego życia. Gdziekolwiek spotka jakąś silną postać, czuje, że w niej wypowiada się coś z jej własnej istoty, czuje, że przypomina jej się coś takiego, co tkwi w niej samej.
Nie jestże tak w istocie? Tu właśnie tkwi podstawa do wszelkich porównań. Będąc każdej istocie obcą do głębi, dusza przemawia do niej: "To nie ja!" A jednocześnie wszystkiemu pokrewna w jakiś niewytłumaczony sposób, odczuwa rzeczy i zdarzenia jako obrazy swego własnego bytu.
Oto porównanie szczególnie piękne i wyraziste: świeca. Nie mówię ci co prawda nic nowego: na pewno tobie samemu też nieraz przychodziło to na myśl.
Przypatrz się, jak świeca osadzona jest w świeczniku. Szeroko i masywnie rozparła się podstawa, z której bezpiecznie wznosi się trzon świecznika, powyżej zaś wystrzela świeca, ciasno objęta kielichem i podparta wystającym obrzeżem. Niepostrzeżenie odmładza się jej postać: spoista i silna, choćby strzelała nader wysoko. Tak ona stoi wśród otaczającej ją przestrzeni, smukła, w niepokalanej czystości, a przecie ciepło stonowana w swym kolorze: przez jasny swój kształt wyróżniająca się z wszelkiego chaosu.
Ponad nią chwieje się płomyk, a przezeń świeca czyste swe ciało przemienia w ciepłe, promienne światło.
Czy wobec niej nie budzi się w tobie jakieś niezmiernie szlachetne uczucie? Spójrz, jak ona stoi niezachwianie w jednym miejscu, wyprostowana na całą wysokość, czysta i dostojna. Zważ, jak wszystko w niej mówi: "Jestem gotowa!" Jak ona stoi wytrwale tam, gdzie stać jej kazano, przed Bogiem. Nie uchyla się w niczym, w niczym nie zgina. Cały jej wygląd świadczy o zdecydowanym, przytomnym pogotowiu. Tak spala się ona w swym przeznaczeniu, niepowstrzymanie, stapiając się w żar i światło.
Powiesz może: "I cóż sama świeca wie o tym? Przecież ona nie ma duszy!"
Więc daj jej duszę!
Niech ona stanie się wyrazem duszy twojej! Niech zbudzi się w niej wszelka szlachetna gotowość: "Jestem tu, o Panie!" Wówczas owa strzelista i czysta postawa wyda ci się wyrazem własnego twego usposobienia. Niech cała twoja gotowość okrzepnie w prawdziwą wierność. Wówczas będziesz mówił w duchu: "Panie, w tej świecy oto ja sam stoję przed Tobą!"
Nie uchodź z drogi swemu przeznaczeniu. Trwaj mężnie. Nie pytaj ciągle: dlaczego i po co. To właśnie stanowi najgłębszy sens życia, by stapiać się w prawdę i miłość ku Bogu, jak stapia się świeca w żar i światło.

wstecz | spis treści | dalej