"Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie" (Mat. 6, 7-8). Są ludzie, którzy wymawiają wiele słów, ale mało mówią. Ale są również ludzie, którzy w niewielu słowach mówią bardzo wiele. Nie rozstrzyga tu bowiem ilość słów, ale to, co się pod tymi słowami kryje. To samo, rzecz jasna, odnosi się również i do modlitwy.
Kościelny język modlitewny posiada jedno słowo, które przez swoją czcigodną starość, przez swoją tajemniczą głębię, ogólne rozpowszechnienie, częstość użycia i krótkość wyrażenia stało się jedną z najbardziej interesujących modlitw. Ta modlitwa to Amen. Amen to najpraktyczniejsza książeczka do modlenia, a sądzę, że gdyby wierni naprawdę ze zrozumieniem i odczuciem je odmawiali, wtedy Msza św. byłaby nam o wiele bliższa i przyniosłaby nam o wiele więcej osobistej korzyści.
Amen, to odpowiedź ludu na boskie objawienie, które czeka nas podczas Mszy św. Jesteśmy kościołem słuchającym. Nazywamy się wiernymi.
Skorośmy już raz weszli do krainy katolickiej prawdy przez bramy rozumu, to musimy się poddać panującej tutaj innej powadze, niż powadze czysto ludzkiego rozumu. Musimy się poddać autorytetowi wszystkowiedzącego i prawdomównego Boga. Przed drzwiami kościelnymi ostatnie słowo ma człowiek, ale w kościele tylko Bóg.
Kiedy przemawia Wszystkowiedzący, Nieomylny i Prawdomówny, wtedy pozostaje nam tylko jedna odpowiedź: Amen. Niech tak będzie, - Credo, Wierzę. A więc natychmiastowe, radosne i bezwarunkowe poddanie rozumu pod autorytet przemawiającego Boga! W tym leży istota wiary. Nie dlatego bowiem wierzymy, że widzimy jak na dłoni słuszność jakiejś prawdy. Nie dlatego również, że największe umysły wszystkich stuleci czyniły to samo. I nie dlatego, że nas przekonała piękna wymowa jakiegoś kaznodziei. Jak również i nie dlatego, że wiara jest błogosławieństwem dla ludzkości. A ostatecznie i nie dlatego wierzymy, że nam Kościół przedstawia jakąś prawdę jako naukę objawioną.
Autorytet przez Chrystusa ustanowionego Kościoła jest tylko powodem, dla którego my jakąś naukę uznajemy za prawdę objawioną. Powodem zaś, dla którego my tę naukę objawioną uznajemy za nieomylnie prawdziwą, jest autorytet Boży. Bóg to powiedział. Skończone! Tak jest! Wierzę. A to bezwarunkowe i ścisłe poddanie naszego rozumu, bez wszelkich "gdyby" i "ale" nic nie wyraża tak dosadnie jak właśnie owo krótkie słówko - Amen.
Amen to wyznanie wiary, to skrócone Credo! A ta siła i radość wiary powinna wybrzmiewać z każdego Amen, które wymawiamy podczas Mszy św. Szczególnie zaś na końcu kazania. Byłby to bardzo piękny zwyczaj, gdyby ostatnie słowo kazania, niby jakieś echo pochodziło od ludu. Silne, radosne, katolickie Amen: Tak jest! Wierzymy.
Amen to odpowiedź ludu na przykazania Boże! Wyraz posłuszeństwa: niech tak będzie! Chcę! Na posłuszeństwie opiera się całe tak widzialne jak i niewidzialne stworzenie. Posłuszeństwo to przykazanie przykazań. Na bezwzględnym posłuszeństwie woli Najwyższego opiera się wszelkie życie, porządek i dobrobyt we wszechświecie. Bezwzględne posłuszeństwo panuje w krainie ciał niebieskich. Nieposłuszeństwo gwiazd byłoby ruiną świata. Absolutne posłuszeństwo rządzi w krainach elektryczności, głosu i światła. Absolutne posłuszeństwo widzimy w krainach żywiołów, roślin i zwierząt. Każda istota czyni tylko to, co czynić winna. Bóg rozkazuje, a na Jego słowa wszystko się staje. On woła, a stworzenie odpowiada: Jestem, niech się stanie.
To Amen bezwzględnego posłuszeństwa musi być i odpowiedzią z krainy człowieczej. My, jako stworzenia, nie jesteśmy tu w żadnym innym celu, jak tylko po to, by spełnić wolę Bożą. Powiedział kiedyś Donoso Cortes: "Człowiek jest sługą i królem zarazem: sługą Boga a królem ziemi. Lecz królem ziemi jest tylko o tyle, o ile jest sługą Boga. Każdy akt władczy jest aktem posłuszeństwa. Człowiek wykonuje swoją władzę nad ziemią, jej owocami i zwierzętami tylko po to, by spełnić swój obowiązek i rozkaz Boży. Jako ukoronowany władca rozkazuje on tylko wtedy, kiedy sam słucha. Jedyny prawny tytuł jego królestwa to jego poddaństwo".
Mąż dojrzały czy dziecko, król czy żebrak, geniusz czy sztubak, wszyscy jesteśmy na ziemi, by Bogu służyć. Zawsze, wszędzie i we wszystkim! Podstawowa cnota człowieka, którą należałoby więcej niż inne podkreślać, to doskonałe poddanie woli swojej pod władztwo Najwyższego, to Tak i Amen w przeciwieństwie do szatańskiego: "Nie będę służył". Amen to słowo stworzenia! Amen, niech tak będzie. Kto nie pojmuje najgłębszej treści owego Amen, ten nie wie na czym polega służba Boża. Nie wie również na czym polega chrześcijaństwo, gdyż Amen jest także treścią Hostii, treścią podniesienia Ofiary na Golgocie, jest doskonałym oddaniem się z posłuszeństwa i miłości.
Amen to odpowiedź katolickiego ludu na modlitwy kościelne. Słowo ufności w Bogu, nadziei, potwierdzenie i pieczęć pod modlitwą. Modlący się wkłada w to słowo na końcu modlitwy całą ufność swojego serca. Amen! Niech się tak słanie! Niech będzie! Nauczyciele życia duchownego mówią często o pokusie zniechęcenia jako o największym niebezpieczeństwie religii. Nawet i najlepsi muszą doświadczyć czasu próby, kiedy owa pokusa zniechęcenia naciera na nich i osłabia ich nieraz do ostateczności.
Zniechęcenie może mieć dwie przyczyny. Możemy być zniechęceni, ponieważ nie znamy Boga. Możemy się zniechęcić, gdy zapoznajemy całe nasze ubóstwo wewnętrzne i zbyt dufamy własnym siłom. Jesteśmy ogromnie zdziwieni i złamani na duchu, kiedy widzimy, że znów jesteśmy powaleni na ziemię. Gniewamy się, może nawet przeklinamy samych siebie, gdy widzimy, że stary Adam jeszcze tak silnie w nas zakorzeniony. Czynimy to jednak zazwyczaj więcej z urażonej pychy, jak z prawdziwej, nadprzyrodzonej skruchy wobec Boga. Stąd to zwątpienie.
Ale możemy się również zniechęcić, jeżeli nie zechcemy zrozumieć, że Bóg kieruje losami świata. Zapominamy, że w świecie istnieje prawo - prawo duchowe w boskich rządach nad światem, istnieje konieczność krzyża jako środka wychowawczego. Ten krzyż, który nam . ustawicznie w życiu pod najprzeróżniejszymi postaciami towarzyszy, jest dla nas zgorszeniem i głupstwem. Chcemy się od tego krzyża wyprosić, a kiedy się nam to nie udaje, wtedy tracimy zapał do wszystkiego.
Niedzielna służba Boża, Najświętsza Ofiara Mszy św., jest również i na to, by tego demona zniechęcenia odpędzić, by nas wychować do chrześcijańskiego optymizmu. Modlitwy mszalne nie będą nas nużyć ustawicznym powtarzaniem słów: Per Dominum nostrum Jesum Christum - przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie jesteś człowiecze sam swoim wybawicielem. Ty możesz wszystko, ale w Tym, który cię umacnia. Tym zaś jest Jezus. Amen, Amen - "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna" (Jan 16, 23-24). Msza święta to modlitwa z Jezusem i dlatego modlitwa najdoskonalsza.
I jeszcze jedno! Msza św., ta bezkrwawa Ofiara Ukrzyżowanego, uczy nas, że można się od niektórych krzyżów wyprosić, ale nie można się wyprosić od wszystkich krzyżów w całym życiu. Powiedz i tutaj Amen! Uwierz w to, a nie staniesz się już nigdy ofiarą zniechęcenia.
Amen, które zawiera w sobie wszystkie właściwości prawdziwej modlitwy wiernych, powinno się stać najulubieńszą modlitwą ludu katolickiego w kościele jak i poza kościołem. Święty Justyn powiada, że wierni podczas Mszy św. w każdą niedzielę głośnym Amen kończyli modlitwę dziękczynną, którą sam biskup odmawiał. Dlaczego to, co kiedyś było w Rzymie w powszechnym użyciu, nie mogłoby się stać ogólnym zwyczajem? Ludu katolicki, weź całą twoją duszę, wszystką wiarę, nadzieję i miłość twoją, zamknij w tym słowie i powiedz z serca: Amen!