Rzymskie Martyrologium
Śpiewaj z nami GODZINKI
Z Bogiem - rozmyślania dla świeckich
Wspólnota modlitewna
Wieczny ogień.

Uderzamy na chrześcijaństwo idące po linii najmniejszego oporu, aby wskrzesić chrześcijaństwo pełnowartościowe, chrześcijaństwo bezwzględnie pełne. Ludzka wola musi mieć odwagę wyciągnąć ostatnie wnioski z wiary, na wzór naszych największych logików: katolickich Świętych.
W niedzielę zbieramy się wszyscy na Mszę św. Niedzielna Msza św. jest pierwszym naszym obowiązkiem, mniej już nie można od katolika wymagać. Nie ma praktycznego chrześcijaństwa bez niedzielnego udziału w mysterium fidei, w powtarzającej się ofierze krzyżowej Nowego Przymierza. Lecz ponieważ naszym zadaniem jest wszystko odnowić w Chrystusie, przeto musimy i dzień roboczy przez Boga stworzony, ale od Boga oderwany i zmaterializowany na nowo Temu przywrócić, który go stworzył. Musimy go na nowo uchrześcijanić i uczynić katolickim.
Najważniejszy środek do ponownego uchrześcijanienia życia codziennego, to Msza św. w dzień powszedni. W Starym Zakonie istniało prawo: nie ma dnia bez służby Bożej, nie ma dnia bez ofiary porannej! Tak mówi Pan do Mojżesza: "Ogień na ołtarzu będzie stale płonąć - nigdy nie będzie wygasać. Na nim kapłan każdego poranka zapali drwa, na nim ułoży ofiarę całopalną, na nim zamieni w dym tłuszcz ofiar biesiadnych. Ogień nieustanny będzie płonąć na ołtarzu - nigdy nie będzie wygasać" (Kpł. 6, 5-6). To ustawiczna służba Boża.
Prawo starozakonne musi się stać prawem i Nowego Zakonu. Jeżeli mamy prawdziwą wiarę, to musimy uznać ustawiczną służbę Bożą. Wieczny ogień na ołtarzach. Proroctwo Malachiaszowe musi się spełnić. "Albowiem od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie będzie imię moje między narodami, a na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany imieniu memu i ofiara czysta. Albowiem wielkie będzie imię moje między narodami - mówi Pan Zastępów" (Malach. 1,11). Religia musi być przede wszystkim służbą Bożą, na wszystkich miejscach i po wsze czasy.
Tu mamy nowy dowód prawdziwości katolickiego Kościoła. Tylko katolicyzm jest religią bezustannej służby Bożej. Nie ma chwili, w której by kalwaryjska ofiara na rozlicznych miejscach nie ponawiała się bezkrwawo. Bez ustanku przystępują kapłani do ołtarzy, by ofiarować
Ciało i Krew Pańską Bogu na chwałę, dziękczynienie i serdeczne przebłaganie. W każdym momencie widzi Bóg trzykroć świętą Hostię i Kielich cudowny ku Niemu wzniesione. Z powodu obrotu ziemi dookoła swej osi zawsze w jakimś kraju jest rano. Jest to godzina, w której kościół otwiera swoje bramy, wierni zbierają się w świątyni, a kapłani odprawiają Msze święte. Tak przychodzą wszystkie części świata, wszystkie wyspy i kraje ziemi za porządkiem, i o brzasku porannym przeżywają wielką tajemnicę ofiary.
Kiedy u nas zbliża się południe i rozbrzmiewa po naszych kościołach Ite, missa est, w Nowym Świecie rozpoczynają się modlitwy u stóp ołtarza. Kiedy u nas słońce zachodzi, na morzach południowych rozpoczynają się ofiary w blaskach wschodzącegp słońca. A kiedy nas noc otula swoim mrocznym płaszczem, wtedy cała Azja pada na kolana na głos dzwonków na podniesienie. Wieczne Kyrie eleison. Wieczne Gloria. Wieczne Credo. Wieczne Sanctus. Wieczne Podniesienie. Wieczna Uczta eucharystyczna. Wieczne błogosławieństwo. Wieczna modlitwa, radość, dziękczynienie i pokuta. Okrąg ziemski to ogromna świątynia! Kościół katolicki to religia nieustannej służby Bożej!
Czy nie wystarcza niedzielna Msza św.? Tak i nie. Kto na nią uczęszcza, czyni to, co konieczne. Wypełnia ścisły obowiązek. Ale służba Boża jest nie tylko w niedzielę czymś koniecznym. Bóg jest również Bogiem dnia roboczego. Zatem Jego Majestat i w dzień roboczy powinien być przedmiotem naszych hołdów. Żaden dzień bez Bożej służby! W każdy dzień otrzymujemy dobrodziejstwa niebios. Cóż zatem bardziej oczywistego jak codzienne dziękczynienie? Żaden dzień bez Mszy św.! Grzeszymy codziennie i ściągamy na siebie Boże kary. Cóż rozumniejszego jak codzienna pokutna ofiara i prośba o przebaczenie i łaskę? Żaden dzień bez Mszy świętej! Ustawicznie potrzebujemy pomocy Najwyższego tak dla ciała jak i dla duszy. Bez Niego nic nie możemy. Każdy zatem rozumie, że dlatego codziennie trzeba składać ofiarę błagalną. Żaden dzień bez Mszy św.!
Najświętsza Ofiara jest sercem, z którego bezustannie przepływa krew łaski Zbawicielowej przez miliony tętnic po całym chrześcijaństwie. Serce jednak nie może być bezczynne. Żaden dzień bez Mszy św.! Jeżeli przez sześć dni będą zamknięte kościoły, przez sześć dni milczące dzwony, przez sześć dni opuszczone ołtarze, przez sześć dni zgaszony ogień ofiarny, przez sześć dni bezczynne Serce eucharystycznego Arcykapłana - to świat nie wytrzyma. Musi być ustawiczna służba Boża!
Cóż z tego wynika? Żywszy udział wiernych w codziennej Mszy św. Przeczytajmy jeszcze raz pierwszy List św. Piotra: "Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym" (I Piotr 2, 9). Każdy chrześcijanin jest w pewnym sensie kapłanem. Być zaś kapłanem, to troszczyć się o służbę ołtarza, współdziałać w świętej Ofierze. Wy należycie do ołtarza. Służba Boża to wasz pierwszy, najświętszy, najwznioślejszy obowiązek dzienny!
Nie ma nic niemożliwego! Nie każdy oczywiście może w dniu powszednim zjawić się na Mszy św. Ale kto może, ten nie powinien tego zaniedbywać. W dawnych, dobrych czasach przyjmowano jako regułę, by przynajmniej jeden z każdego domu przychodził na Ofiarę. A młodzież, dzieci! I one są młodymi kapłanami, świętym, młodym ludem! Od chwili, kiedy ich ciemiączko namaścił kapłan krzyżmem św., należą już do chrześcijańskiej wspólnoty ofiarnej. I jest to jedno z najpiękniejszych zadań matek, by swoje maleństwa wdrażać do pobożnego uczęszczania na Mszę św. Nie ma w tym nic niemożliwego! Przy dobrej woli byłoby i to możliwe, by nasze kościoły były codziennie napełnione po brzegi.
Zejdźcie z utartych ścieżek, wy, co się kurczowo trzymacie zwyczajów. Co wam wiara święta przedstawia jako święte i najwznioślejsze, rzeczywiste zstępowanie waszego Boga i Odkupiciela na ołtarze, to miejcie odwagę obecnie uczcić jako Najświętsze. Na pewnym wykładzie opowiadał Hugh Benson, że kiedy w światowym mieście Nowym Yorku, w centrum gorączkowej pogoni za interesami, wstąpił do kościoła, zauważał, że był wypełniony po brzegi wiernymi, którzy tu wstępowali codziennie przed rozpoczęciem swoich prac i interesów. Lud chrześcijański należy do Chrystusa, do ołtarzy. Kiedy my to zrozumiemy? Musimy codziennej Mszy św. przywrócić jej pierwotne znaczenie, które posiadała w początkach chrześcijaństwa i w średniowieczu. Więc do ołtarzy!

wstecz | spis treści | dalej