Rozumiejąc dobrze, jak niewymowne skarby łask dostają się w udziale wiernym, przystępującym do stołu Pańskiego, św. Sobór Trydencki tak mówi o przyjmowaniu Najświętszego Sakramentu: "Byłoby życzeniem św. Soboru, aby przy każdej Mszy św. wierni obecni przyjmowali Komunię św. nie tylko duchownym sposobem przez jej pragnienie, ale i rzeczywiście czyli sakramentalnie" (Ses. 22, rozdz. 6). Ze słów powyższych dość jasno przebija się pragnienie Kościoła, by wszyscy wierni codziennie szukali posiłku duszy w tej uczcie niebieskiej, odnosząc z niej coraz obfitszy owoc swego uświęcenia.
Życzenie to Kościoła św. odpowiada w zupełności pragnieniom, jakie żywił Chrystus Pan, gdy Boski ten Sakrament ustanawiał. Nieraz bowiem i niedwuznacznie wspominał nasz Zbawiciel o potrzebie częstego pożywania Ciała swego i picia Krwi swojej Najświętszej, przede wszystkim zaś wyraził to słowy: "Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze". (Jan VI, 49). Już samo porównanie anielskiego pokarmu z chlebem i manną, mogło dać uczniom łatwo do poznania, że jak codziennie spożywamy chleb dla wzmocnienia ciała, jak Izraelici na puszczy codziennie żywili się manną, tak dusza chrześcijańska codziennie może się karmić i zasilać chlebem, który z nieba zstąpił. Ponadto, wszyscy prawie Ojcowie Kościoła zgodnie nauczają, że prośba o chleb nasz powszedni, jaką Zbawca rozkazał w Modlitwie Pańskiej zanosić do Boga, dotyczy nie tyle chleba materialnego, którym posilamy ciało, ile raczej chleba niebieskiego, który codziennie przyjmować mamy w Sakramencie Ołtarza.
Jeżeli zaś Chrystus i Kościół życzą sobie, by wszyscy wierni codziennie przystępowali do Stołu Pańskiego, to życzeniu temu na pierwszym miejscu ta myśl przyświeca, by wierni, złączeni z Bogiem w Najświętszym Sakramencie, z niego czerpali siłę do zwyciężenia namiętności, do pozbycia się drobnych powszednich przewinień, do ustrzeżenia się ciężkich upadków, na jakie wystawiona jest ludzka ułomność, - nie zaś myśl, aby Komunia św. była głównie środkiem uczczenia i uwielbienia naszego Zbawiciela, albo rodzajem zapłaty czy nagrody za cnotliwe życie (Św. Aug. kaz. 57 na Ew. św. Mat. o Modlitwie Pańskiej r. 7). Stąd św. Sobór Trydencki nazywa Eucharystię "lekarstwem, które z grzechów powszednich nas oczyszcza a od śmiertelnych broni" (Ses. 13, rozdz. 2).
Pierwsi chrześcijanie, rozumiejąc dobrze wolę Bożą co do Komunii świętej, każdego dnia spieszyli do tego źródła życia i siły, jakim jest Najświętszy Sakrament. "Trwali w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba" (Dziej. II, 42). Ojcowie święci i pisarze kościelni przekazali nam, że ten sam zwyczaj przetrwał i wieki następne, niosąc bogate owoce doskonałości i uświęcenia.
Dopiero, gdy z biegiem czasu pobożność stygła, a przede wszystkim gdy kacerska plaga Jansenistów szerokie zataczała kręgi, poczęto wiele rozprawiać o warunkach, rzekomo koniecznych do codziennego przyjmowania Komunii św. i jedni drugich prześcigali w stawianiu coraz większych i coraz trudniejszych wymagań. Skutkiem tych rozpraw było, że niezmiernie wąską liczbę chrześcijan uznano za godną codziennej Komunii św. i sposobną do pełniejszego korzystania z łask, jakie się mieszczą w tym Błogosławionym Sakramencie; inni mieli się ograniczyć do przyjmowania anielskiego chleba raz do roku, albo co miesiąc tylko, a najwyżej raz na tydzień. Posunięto się do tak wielkiej surowości, że całe stany i zawody ludzi, np. kupców lub osób żyjących w małżeństwie wykluczono z grupy tych, którym wolno do Stołu Pańskiego częściej przystępować.
Inni na odwrót popadli w drugą ostateczność. Ci, sądząc, że codzienna Komunia święta nakazana jest prawem Bożym, by wiernym ani jeden dzień bez Komunii świętej nie minął, naruszali zwyczaje kościelne, a między innymi rozdawali Komunię świętą nawet w piątek Wielkiego Tygodnia, w mniemaniu, że i wtedy opuszczać jej nie wolno.
Wobec tych przeciwnych sobie zdań i zwyczajów, Stolica św. nie zaniedbała swoich obowiązków. Uchwałą zaczynającą się od słów: "Cum ad aures" z dnia 12 lutego 1679 r., potwierdzoną przez Innocentego XI, św. Kongregacja Soboru potępiła wspomniane błędy i powściągnęła nadużycia, oświadczając przy tym, że w miarę pobożności i według zdania własnego spowiednika, każdemu do jakiegokolwiek by należał stanu czy zawodu, nie wyłączając kupców, ani ludzi żyjących w małżeństwie, do częstej Komunii świętej przystępować wolno. Podobnież dnia 7 grudnia 1690 r. uchwałą zaczynającą się od słów: "Sanctissimus Dominus noster" Aleksander VIII potępił twierdzenie Michała du Bay, że usposobieniem duszy, koniecznym do godnego przyjęcia Komunii świętej, jest czysta miłość Boża, wolna od domieszki wszelkiej niedoskonałości.
Jednakowoż przewrotne zasady Jansenistów, które zdołały się wślizgnąć do dusz zresztą dobrych i cnotliwych, nie zniknęły całkowicie. Pod pozorem gorliwości o cześć i uszanowanie Eucharystii przynależne, mimo powyższe orzeczenia Stolicy św. rozprawiano dalej o warunkach potrzebnych do częstszego i godnego przyjmowania Komunii św. przy czym niejeden skądinąd dobry teolog dochodził do wniosku, że na codzienną Komunię św. pozwalać można jedynie rzadko i to pod warunkiem spełnienia rozlicznych wymagań.
Z drugiej wszakże strony nie brakło mężów nauką i pobożnością wybitnych, którzy zbawiennemu i Bogu tak miłemu zwyczajowi przystępowania do Komunii św. codziennie daleko mniej stawiali trudności, ucząc za zdaniem Ojców świętych, że żaden przepis kościelny nie wymaga doskonalszego przysposobienia duszy od tych, co codziennie, niż od tych, co raz na tydzień lub miesiąc do stołu Pańskiego przystępują. Natomiast Komunia święta codzienna daleko większe przyniesie owoce, niż tygodniowa albo miesięczna.
Ostatnimi zwłaszcza czasy żywe i ostre spory w tym przedmiocie prowadzone, zaniepokoiły umysły spowiedników i sumienia wiernych z niemałą szkodą dla gorliwego postępu w pobożności chrześcijańskiej. Stąd zastęp mężów bardzo wybitnych, pasterski urząd piastujących, przedstawił Ojcu św. Piusowi X. usilne swe prośby, by raczył najwyższą powagą rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości dotyczące usposobienia duszy, jakiego wymaga codzienna Komunia święta, tak aby w naszych czasach, gdy miłość Boża i prawdziwa pobożność znacznie ostygły, a wiara katolicka zewsząd doznaje ucisku, nie tylko nie zmniejszał się, ale rozpowszechniał i wzrastał wśród wiernych tyle zbawienny a Bogu tak bardzo miły zwyczaj przystępowania codziennie do Stołu Pańskiego. Ojciec święty, zawsze pełen troski i starania o zbawienie dusz sobie poruczonych, pragnąc gorąco, by wierny lud chrześcijański jak najczęściej uczestniczył w uczcie niebieskiej i jak najobfitsze owoce z niej odnosił, sprawę w powyższej prośbie przedłożoną nakazał św. Kongregacji Soboru Trydenckiego zbadać i rozstrzygnąć.
Kongregacja ta na pełnym posiedzeniu, zwołanym dnia 10 grudnia 1905 r. rzecz całą jak najsumicnniej rozważyła i zważywszy z wielką pilnością i rozwagą wszystkie powody, które mogły przemawiać za sprawą w prośbie wyrażoną lub przeciwko niej, postanowiła i orzekła co następuje: