Kiedyśmy już zrobili przegląd zapatrywań na kwestię codziennej Komunii św., przypatrzmy się teraz, jakiego żądano w ciągu wieków przygotowania do niej. Uwzględniamy tu jedynie przysposobienie duszy i sumienia, a pomijamy umyślnie sprawę postu przed Komunią itp.
Wszyscy Ojcowie św., których przytoczyliśmy powyżej, twierdzą zgodnie, że do codziennej Komunii św. wystarcza stan duszy wolnej od grzechu ciężkiego, czyli stan łaski uświęcającej. Można by to już wywnioskować z samego faktu, że do codziennej Komunii św. zachęcali wszystkich chrześcijan bez wyjątku, czego by przecież czynić nie mogli, gdyby większe wymagania stawiali, zwłaszcza, że już od IV w. gorliwość chrześcijan się obniża coraz bardziej. Ale zechciejmy bliżej zapoznać się z ich świadectwami.
Jasno wypowiedział się w tej kwestii św. Chryzostom. Autorzy, którzy nie zadawalali się stanem łaski uświęcającej, jako wystarczającym warunkiem codziennej Komunii św., widzieli w św. Chryzostomie swego obrońcę i poprzednika na podstawie jednego miejsca z 18 homilii nad listem św. Pawła do żydów. Zwolennicy codziennej Komunii św. odmawiali im tego prawa. I słusznie. Kontekst tego miejsca nie pozwala na takie tłumaczenie myśli św. Chryzostoma, którą gdzie indziej kilkakrotnie jasno wyraził. Wytłumaczmy to dokładniej.
Był zwyczaj w pierwotnej liturgii, że diakon przed rozdawaniem Komunii św. zwracał się do wiernych i donośnym głosem wymawiał słowa: Sancta sanctis. Ten szczegół liturgiczny miał przypominać wiernym, że te tajemnice święte mogą być udziałem tylko świętych. Na tym właśnie szczególe liturgicznym opierając swe wywody o warunkach godnej Komunii, tłumaczy:
"Kiedy woła 'Święte dla świętych' to mówi: Jeżeli kto nie jest święty, niechaj nie przystępuje (do Komunii). Nie woła tylko: 'wolny od grzechów', lecz także: święty; świętym bowiem nie czyni tylko wyzwolenie od grzechów, lecz także obecność Ducha św. i zasób dobrych uczynków. Nie tylko, mówi, chcę, byście nie byli brudnymi, lecz chcę także, byście byli białymi i pięknymi".
Oczywistą jest rzeczą, że tym słowom św. Chryzostoma trzeba przypisać to znaczenie, jakie posiada sam szczegół liturgiczny. Liturgia zaś w tym wypadku nie chciała określać warunków, pod jakimi już można Komunię św. przyjmować, ale objaśniała tylko, z jakim usposobieniem właściwie wypadałoby do stołu Pańskiego przystępować. Jeżeli temu szczegółowi liturgicznemu nadamy inne znaczenie, to zwyczaj częstej Komunii w pierwszych wiekach będzie dla nas wprost niezrozumiały. Że św. Chryzostom miał to tylko na myśli, widoczna z jego słów następnych, w których opisanej w powyższych słowach Komunii przeciwstawia Komunię z takimi grzechami, na których zgładzenie piekło nie starczy.
Przejdźmy do innych świadectw św. Chryzostoma. Ile razy św. Chryzostom porusza sprawę przysposobienia do Komunii św., zawsze jako jedyny warunek stawia czystość sumienia, życie nienaganne. Czystość sumienia, prawość życia widzi w wyzwoleniu się z grzechów ciężkich. Stąd też niejednokrotnie przeciwstawia stanowi duszy, z którym zawsze przystępować można do Komunii św., ów stan, z którym tego nigdy uczynić nie można. Tak np., kiedy w jednej homilii postawił sobie pytanie, kto lepiej czyni: czy ten, kto raz w rok, czy ten, kto często do Komunii św. przystępuje, - odpowiada: "Ani tamci, ani owi, lecz ci, którzy (przystępują) z czystym sumieniem, z czystym sercem, z takim życiem, któremu przyganić nie można. Którzy to mają, niechaj zawsze przystępują; którym tego brak, niechaj nawet ani raz". Podobnie wyraził się na innym miejscu. Godnym Komunii czyni "szczerość i czystość duszy. Z tą zawsze przystępuj, bez niej nigdy". A że tylko z grzechem śmiertelnym nigdy nie można ciała Chrystusowego pożywać, więc, zdaniem św. Chryzostoma, człowiek bez grzechów ciężkich na sumieniu może zawsze do Komunii przystępować. Tu znów św. Chryzostom powołuje się na ówczesną liturgię, która w usta diakona wkładała przed Komunią te słowa: "Którzy czynicie pokutę, odejdźcie". Wszystkich innych zachęca na tym miejscu do ustawicznej Komunii św., a zachęca tak stanowczo i gorąco, że podobnego nawoływania do częstej Komunii św. nie mamy w całej literaturze chrześcijańskiej.
Nie więcej żąda św. Augustyn. U niego tylko grzechy wyłączające z Kościoła są przeszkodą codziennej Komunii św. "Jeżeli czyjeś grzechy - czytamy u niego - nie są tak wielkie, iżby go należało wyłączyć ze społeczności Kościoła, nie powinien się oddzielać od codziennego lekarstwa, jakie mamy w ciele Pańskim". Zresztą na stanowisko św. Augustyna w tej kwestii dużo światła rzuca i ta okoliczność, że późniejsi autorzy, zwalczający mniemanie, jakoby do codziennej Komunii wystarczał stan łaski uświęcającej, nie powoływali się nigdy na niego, ale co najwyżej tylko na dzieło Gennadiusza "De eccl. dogmatibus", które mylnie dawniej św. Augustynowi przypisywano.
Chromacjusz, biskup Akwilei, każe przystępującym codziennie do Komunii św. starać się o to, by ich jaki grzech od ciała Chrystusa nie odłączył. Widać, że tylko grzech ciężki miał na myśli, bo grzech powszedni tego następstwa nie sprowadza.
Św. Izydor z Sewilli nie dopuszcza do codziennej Komunii św. tylko takich, którzy są pogrążeni w śmierci duchowej a pokuty jeszcze nie odprawili. "Jeżeli takie są grzechy, - mówi - które by jako umarłego od ołtarza oddalały, najpierw trzeba czynić pokutę a potem dopiero to zbawienne lekarstwo przyjmować. To bowiem znaczy, niegodnie przyjmować, jeżeli kto wtedy przyjmuje, kiedy winien czynić pokutę". Następnie powtarza powyżej przytoczone słowa św. Augustyna i dodaje: "Kto bowiem już grzeszyć zaprzestał, niechaj ciała Pańskiego pożywać nie ustaje".
Świadectwo św. Izydora powtarzają pod koniec VIII w. Beatus i Eteriusz w liście do Elipanda.
Widzieliśmy także, że i nader uczony zakonnik benedyktyński, Walafrid Strabo, polecał codzienną Komunię św., o ile "większe skazy duszy" temu nie przeszkadzają. W ogóle ten autor poucza, że w tej kwestii więcej należy się oglądać na korzyści, płynące z Sakramentu, jak na zbytnią czystość duszy. Oto świadectwa pisarzy, którzy, w omawianej przez nas dobie, wyraźnie naszego zagadnienia dotknęli. O innych możemy bez wątpienia powiedzieć, że większych warunków nie stawiali, gdyż nauka ich w tym przedmiocie była głównie dokładnym echem nauki św. Chryzostoma i św. Augustyna.
Takim jest bezsprzecznie stanowisko Ojców św. i nauki pierwotnej. Owszem, różnica między przysposobieniem duszy, odpowiednim Komunii np. miesięcznej lub tygodniowej a przysposobieniem duszy, wymaganym do Komunii częstej i codziennej, jest w dawnej nauce zupełnie nieznana. To, co wystarczało do rzadkiej Komunii, to, według nauki Ojców św., wystarczało i do codziennej. Mówili wprawdzie oni bardzo często o tym, z jakim by przygotowaniem wypadało godnie do tego Sakramentu przystępować, ale i stan łaski poświęcającej, zdaniem ich, wystarczał nawet do codziennej Komunii. Dopiero w czasach, kiedy zaczęło się pojawiać nowe zapatrywanie na sprawę częstej Komunii, wyłoniła się w nauce katolickiej różnica między przygotowaniem do Komunii rzadkiej i częstej.
Już św. Tomasz z Akwinu, jak wspomnieliśmy powyżej, domagał się wielkiej pobożności, która miała zdobić człowieka nie tylko w chwili przyjmowania ciała Zbawiciela, ale miała być trwałym stanem duszy. Według św. Bonawentury przystępujący codziennie do Komunii św. mieli w sobie uwydatniać znamiona chrześcijan z początków Kościoła, a znamiona te, zdaniem św. doktora, ujawniały się w niewinności, uzyskanej na chrzcie i wielkiej, pałającej miłości ku Bogu.
Zdanie św. Tomasza i św. Bonawentury przejęli wszyscy teologowie epoki następnej. Było ono więc jeszcze nie sformułowane ściśle, nieujęte w pewne i szczegółowo określone normy. Dokonał tego dopiero komentator św. Tomasza, Tolet (+ 1596), ale tylko po części, bo i jego norma jest jeszcze dość ogólnikowa. Według Toleta lud wiejski, jak i wszyscy, którzy małe poznanie tego Sakramentu mają, mogą najwyżej co miesiąc przystępować do stołu Pańskiego. Wierni, obdarzeni większym rozumieniem tego Sakramentu, mogą to czynić co 15 dni, jeżeli zajęcia ich są więcej rozpraszające; zaś w przeciwnym razie co 8 dni. Wierni o więcej wybitnej pobożności mogą komunikować kilka razy w tygodniu, codziennie zaś tylko mała cząstka wiernych, przeważnie z pośród zakonników lub tych, którzy takie życie prowadzą, jak zakonnicy. Tolet również pierwszy wypowiedział zdanie, że, w celu otrzymania zwyczajnych korzyści z częstej Komunii św., trzeba się pozbyć upodobania do grzechu powszedniego. Wszakże warunek ten nie posiada jeszcze u Toleta takiego znaczenia, jak u teologów z XVIII w.
Jednak normy i prawidła Toleta nie przyjęły się u współczesnych i późniejszych moralistów. Żaden prawie z nich nie powtórzył ich za Toletem, lecz wszyscy wyrażają się jeszcze nieokreślenie, wszyscy żądają tylko do codziennej Komunii św., za przykładem św. Tomasza, wielkiej pobożności, nie charakteryzując wystarczających jej objawów. W braku tej ściśle określonej normy trzeba się dopatrywać źródła przesady i nie umiarkowania, jakie w tych czasach spotykamy. Tak np. Salmanticenses, chcąc konkretnie więcej się wytłumaczyć, wskazują na św. Franciszka, św. Katarzynę Sieneńską, św. Teresę, po czym dodają: "Nigdy bowiem w wojującym Kościele nie brak osób takiej lub podobnej świątobliwości... Tym oto bez wątpienia nie tylko wolno ale nawet wypada codziennie Komunii św. udzielać.
Na przeciwnym zupełnie biegunie stanął Sanchez i jemu podobni, których wymieniliśmy już przedtem. Byle tylko być wolnym od grzechu ciężkiego, czyli być w stanie łaski poświęcającej, byle tylko Komunii św. nie łączyć z jakimś złym celem, lub z szukaniem próżnej chwały, wreszcie, byle tylko dla codziennej Komunii nie zaniedbywać swych obowiązków, to już posiada się wszystkie wystarczające warunki codziennej Komunii św. Penitent tak usposobiony ma ścisłe prawo do codziennego pożywania ciała Pańskiego i może śmiało z tego prawa korzystać, nawet mimo zakaz spowiednika. Spowiednikowi przeto nie wolno takich zakazów stawiać, nawet w celu doświadczenia cnoty penitenta, lub szybszego wyleczenia go z grzechów powszednich i ułomności. To samo twierdzi Sanchez o przełożonych zakonnych i ich stosunku do swoich podwładnych.
Ale zdanie Sancheza nie znalazło posłuchu u większości moralistów, gorszono się z jego śmiałości, a nawet dano mu miano teologi laxi, chociaż podziwiano także jego wielką naukę. Stanowczo też sprzeciwił się temu zdaniu św. Alfons Liguori, ale zarówno nazwał zbyt surowymi i ostrymi tych, którzy do codziennej Komunii wymagali nadzwyczajnej czystości duszy i miłości. On też kwestię przysposobienia do codziennej Komunii św. posunął o ostatni krok naprzód, przez podanie spowiednikowi dokładnie określonej normy i zasady. Św. Alfons nie poszedł w tym przedmiocie w ślady Toleta. Norma Toleta istotnie była niezadowalająca. Pomijamy już tę okoliczność, że była ona zupełnie nowa, pozbawiona sankcji uprzedniej tradycji, gdyż dotąd nigdy nie stawiano stopnia poznania Sakramentu Eucharystii za kryterium częstszej lub rzadszej Komunii św., a zwracamy tylko uwagę na to, że była ona nieraz wprost nieodpowiednią. Wszak często zdarzyć się mogło, że człowiek, posiadający wcale znaczne i głębokie zrozumienie Sakramentu Eucharystii, mógł mieć, dla moralnych warunków swej duszy, o wiele mniejsze prawo do częstej Komunii św., niż człowiek o dużo mniejszym zrozumieniu Eucharystii, lecz o wybitnej czystości sumienia. Prócz tego i spowiednikowi, w wielu wypadkach, przychodziłoby o wiele trudniej poznać u penitenta stopień większy lub mniejszy zrozumienia św. tajemnic, niż stopień czystości sumienia.
Stąd św. Alfons porzucił próby Toleta a obrał drogę tradycyjną, gdzie w grę wchodziła przede wszystkim czystość sumienia. Norma św. Alfonsa tak się przedstawia. Na jednorazową Komunię w tygodniu można pozwolić tym, którzy nie popełniają habitualnie grzechów ciężkich. Warunkiem częstej, względnie codziennej Komunii św., jest wykorzenienie upodobania do grzechów powszednich i zupełne pokonanie i stłumienie przynajmniej wybitniejszych złych skłonności.
Normy te przejął właściwie św. Alfons po części od św. Franciszka Salezego i Benedykta XIV, ale jego zasługą, niemal wyłączną, było to, że je szerzej objaśnił i przez swoje nader poczytne dzieła w szerokich kołach upowszechnił. Toż wszyscy teologowie aż do naszych czasów prawideł tych się trzymali, z wyjątkiem tych, którzy w ostatnim dziesięcioleciu stali już w głównych i istotnych zarysach na stanowisku dekretu Piusa X.
Liczba tych ostatnich rosła dość prędko, ale jednak w przeważającej części teologowie bronili zdania św. Alfonsa. By wymienić najpopularniejszych w ostatnich czasach autorów, Aertnys niemal dosłownie przepisuje reguły św. Alfonsa. Według Lehmkuhla częsta Komunia tj. dwa lub trzy razy w tygodniu, wymaga takiego przysposobienia, w którym by dobrowolny grzech powszedni był czymś niezwykłym. Prócz tego należy się starać o wykorzenienie złych skłonności i uczuć, nawet niedobrowolnych. Do codziennej Komunii św. konieczne jest już rzeczywiste i dokonane przezwyciężenie złych skłonności niedobrowolnych, oraz usilne dążenie do doskonałości i naśladowania Chrystusa, przede wszystkim w ubóstwie, cierpliwości i w zamiłowaniu upokorzeń i pogardy. Podobnie w sprawie przysposobienia do częstej i codziennej Komunii mówi Noldin. Odmiennie wyraża się Gćnicot. Oburza się na autorów, którzy do codziennej Komunii św. żądają tylko stanu łaski, gdyż, zdaniem jego, potrzeba do niej prócz tego jeszcze "pewnego doskonalszego przysposobienia, ale z drugiej strony uważa za samowolne i nieuzasadnione to żądanie, aby do codziennej Komunii św. był konieczny stan duszy, wolny od każdego rozmyślnego grzechu powszedniego, ustawiczne ćwiczenie się w modlitwie myślnej itd. Widać, że Genicot był z pośród tych teologów najmniej wymagającym.