W żywocie czcigodnej Franciszki Farnese czytamy, że gdy razu jednego smuciła się, że nie umie należycie dziękować Bogu za otrzymane dobrodziejstwa, ukazała się jej Matka Najświętsza, a składając w jej objęcia Dzieciątko Jezus, rzekła z uśmiechem macierzyńskim: "Weź Go, ofiaruj Go jako dziękczynienie. On uczyni to, czego ty nie możesz, a Bóg będzie w pełni zadowolony".
A my, czy dziękujemy należycie Bogu za tyle dobrodziejstw otrzymanych? Wszystko to, czym jesteśmy, wszystko to, co mamy, wszystko przychodzi nam z nieskończonej dobroci Bożej. To On dał nam życie i nam je zachowuje. To On sprawił, że narodziliśmy się w kraju chrześcijańskim i On to skierował nasze kroki ku Niebieskiej Ojczyźnie. On nas broni od tylu niebezpieczeństw duszy i ciała, jednym słowem darzy nas ciągle zdrowiem, siłą, powietrzem, światłem, chlebem, który pożywamy i wszelkimi innymi dobrami. A teraz co my damy Bogu w zamian za wszystkie i tak wielkie otrzymane dobrodziejstwa? Trzeba, by Matka Najśw. pożyczyła nam Swoje Dzieciątko, abyśmy mogli ofiarować Je Bogu, jako dziękczynienie. I to właśnie czynimy w czasie Mszy św.
O! Błogosławiona Mszo św., którą codziennie składa nam w ręce Jezusa, tę świetlaną monetę nieskończonej wartości, aby nią zadość uczynić zupełnie, obficie, za ten dług wdzięczności, jaki mamy względem naszego Stwórcy, Zachowawcy i Ojca niebieskiego! Otwórzmy w końcu, najmilsi, nasze oczy, aby dobrze poznać i ocenić ten skarb ukryty i wołajmy pełni podziwu: Och! cóż to za skarb wielki, skarb drogocenny i nigdy dość nieoceniony znajduje się we Mszy św.! Nie dość jest wołać z podziwem, trzeba używać tego skarbu; uczęszczajmy na Mszę św., nawet codziennie, jeśli możemy i słuchajmy jej nabożnie. Ileż tracą ci, którzy pozostają w łóżku, gubią się w drobnych, nic nieznaczących zajęciach domowych, tracą czas na niepotrzebnych rozmowach i czytaniu, gdy tymczasem mogliby wysłuchać Mszy św.!
* * *
Aleksander Manzoni, nawet w późnej starości, codziennie z wielkim nabożeństwem uczęszczał na Mszę św. Czasami rodzina i domownicy starali się odwieść go od pójścia do kościoła ze względu na wiek jego podeszły lub na niepogodę.
Pewnego poranku mżył deszcz. Manzoni, spostrzegłszy się, iż godzina Mszy św. minęła, a nikt go o tym nie ostrzegł, zawołał żonę i domowników i rzekł im: "Dlaczego nie daliście mi iść na Mszę św.?". - "Dziś rano tak było brzydko, a tak bardzo potrzebujesz odpoczynku" - odrzekła żona. "Ach! moi drodzy, gdybym był wygrał na loterii 300 000 lirów i gdyby dziś był ostatni termin do podniesienia tej sumy, bylibyście mnie obudzili nawet o północy, bez względu na brzydki czas. A wiedzcie, że Msza św. warta jest o wiele więcej!".
Tak, Msza św. warta więcej od jakiejkolwiek wygranej; warta ona tyle, co Bóg, ile samo niebo; a wartość jej będzie podwójna, jeśli przystąpicie do Komunii św.