Kto z nas, najmilsi, jest bez grzechu? Kto może powiedzieć, że nigdy go nie popełnił? A grzech, jest wielką obrazą Boga i aby za niego zadość uczynić, nie wystarczają wszystkie nasze dobre uczynki, wszystkie modlitwy Świętych i zasługi Męczenników. Każdy grzech zasługuje na najsroższe kary; kto, powstrzyma rękę Pańską i gromy Jego słusznego gniewu! Jezus we Mszy św., bylebyśmy Mu nie stawiali przeszkód, On to uczyni, ofiarując się jako Ofiara, Ojcu Przedwiecznemu przez ręce kapłana.
* * *
Pewien kapitan marynarki, Alfons Albucherche, człowiek gorący i odważny, znajdował się razu pewnego na morzu w wielkim niebezpieczeństwie życia, wraz z wszystkimi podróżnymi, z powodu gwałtownej burzy. Nie pozostawała już żadna nadzieja: bałwany uderzały na statek, który zdawał się lada chwila zatonąć w głębokościach morskich. - Podróżni i marynarze krzyczeli z rozpaczy, a uważając, że wszystko stracone, polecali dusze swe Stwórcy. Kapitan, choć zamyślony i odpowiedzialnością zatrwożony, dodawał wszystkim odwagi, ale gdy burza szalała coraz bardziej i on zaczął drżeć i tracić wszelką nadzieję. Nagle ujrzał na pokładzie matkę, która tuliła do piersi kilkomiesięczne dziecko. Błysnęła mu myśl. "Kobieto, pożycz mi twojego dziecka" - rzekł jej. - "Nigdy - odpowiedziała - bo je wrzucisz w morze". "Nie - odrzekł Alfons - mam tylko nadzieję uratować wszystkich". Mówiąc to, wziął z rąk niewiasty dziecko, a podnosząc je ku niebu, błagalnie zwrócił się do Pana, mówiąc: "Boże wielki, Boże sprawiedliwy i wszechmocny, my wszyscy jesteśmy grzesznicy i tysiąc razy zasługujemy na śmierć, ale to dziecko jest niewinne. Och! Boże miłości i miłosierdzia, przez miłość dla tego dziecka przebacz nam wszystkim i wybaw nas od burzy i śmierci". Ten akt żywej wiary i ta prosta, pełna zapału modlitwa tak się Bogu spodobała, że wkrótce potem ucichł wiatr, rozpogodziło się niebo, uspokoiły się bałwany i wszyscy zostali uratowani.
Jeśli niewinność dziecka małego pobudzić może Boga do miłosierdzia, o ileż więcej może Dzieciątko Jezus, gdy Mu jest we Mszy św. ofiarowane jako Hostia pokoju. I tę ofiarę składają Bogu kapłani co-dziennie, w każdej Mszy św., a gdy kapłan podnosi Hostię, cud ten się powtarza.
Od Mszy św. zależy zbawienie świata i jego istnienie; bez Mszy św. świat już od dawna byłby zniszczony dla grzechów naszych.
* * *
W Rzymie znajduje się wspaniały obraz, który nosi nazwę "Ostatnia Msza św." Na tym obrazie wymalowane są sceny, poprzedzające koniec świata. W głębi kapłan kończy Mszę św., a Aniołowie, nachyleni nad trąbami, czekają jej końca, aby oznajmić ś w i a t u straszną godzinę sprawiedliwości Boskiej.
Obraz ten jest dziełem słynnego malarza Leonarda da Vinci, który za pomocą pędzla chciał wyrazić to, co miał w sercu: "Jestem głęboko przekonany, że bez ofiary Mszy św. świat taki, jaki jest obecnie, byłby się już zapadł pod ciężarem własnej niegodziwości...".
Przypisujmy więc Mszy św. wielką wartość i słuchajmy jej ze świętą miłością i drżeniem, a jeśli możemy, przystępujmy również i do Komunii św.