Liturgia pierwotnej Mszy jest trudna do zrekonstruowania ze względu na ograniczoną liczbę źródeł historycznych. Rzymianin Pliniusz, zajmujący się śledztwem przeciwko chrześcijanom z poruczenia Trajana, w 113 r. pisał w liście do cesarza, że chrześcijanie spotykają się w wyznaczony dzień przed wschodem słońca. W czasie swoich rytuałów śpiewają hymny ku czci Chrystusa, swojego Boga. Mają dwa spotkania, a ich wieczorne spotkanie jest wspólnym posiłkiem. Pomimo tego, że Pliniusz nie rozumiał obrzędów chrześcijańskich, jego przekaz jest bardzo ważny, bo stanowi pierwszą wzmiankę poganina o liturgii chrześcijańskiej. Biorąc pod uwagę przekaz Pliniusza, spotkanie o wschodzie słońca, w "Dzień Słońca" (św. Justyn) było tzw. synahtentes, czyli spotkaniem eucharystycznym. Było otoczone tajemnicą, przez co Pliniusz nie był w stanie zbyt wiele o nim napisać, ale chrześcijańskie źródło Nauka dwunastu apostołów (Didache ton dodeka apostolon) z końca I w. zawiera również lakoniczne informacje na jego temat. Możemy z nich jednak wywnioskować, że spotkanie było tożsame z Mszą Wieczernika. Fragmenty Dziejów Apostolskich (Dz Ap 20, 7-11; 27, 35) sugerują, że Ofiary sprawowano w tzw. kościołach domowych - "(...) i łamiąc chleb po domach, pożywali pokarm z radością i w prostocie serca" (Dz Ap 2, 46). Msze nie były sprawowane przy stołach znanych nam z "nowoczesnych" kościołów, a zaczerpniętych z arsenału protestanckich pomysłów. Ówczesne stoły były okrągłe lub w kształcie litery sigma (półkole). Miejsce honorowe, które w Wieczerniku zajmował Chrystus, a później Apostołowie, znajdowało się "in cornu dextro", z prawego krańca stołu, co możemy zobaczyć na pochodzącej z ok. 500 r. mozaice z kościoła San Apollinare z Rawenny, przedstawiającej Ostatnią Wieczerzę (patrz wyżej). Uczestnicy siedzieli lub leżeli na sofach, co było możliwe zważywszy na maksymalną liczbę zgromadzonych, nie przekraczającą 15 osób. Msze w domach odprawiano przy drewnianych ołtarzach, jak pisze K. Gamber. Popołudniowe spotkania, tzw. agapy, odrębne od Mszy, były wpisaną w tradycję żydowską ucztą wszystkich wiernych. Podczas tych spotkań, związanych z wspólnym spożyciem pokarmów z okazji chrztu, pogrzebu, wesela, rocznicy śmierci, zbierano środki na pomoc dla najuboższych. Abp Nowowiejski pisze: "Schodzono się więc na agapę nie tyle po to, aby pić i jeść, lecz raczej aby oszczędności swoje złożyć na dobre uczynki, na pogrzeby ubogich, na sieroty, na braci więźniów itd.". Jako że agapa nie była powszechna i obowiązkowa, z biegiem czasu poczęła zanikać. Być może wiązało się to z pojawieniem się herezji wczesnochrześcijańskich, zwalczanych przez ówczesne duchowieństwo (np. św. Pawła), widzące w agapach niebezpieczne odchylenia żydowskie (Gal 2, 11-21).