Rzymskie Martyrologium
Śpiewaj z nami GODZINKI
Z Bogiem - rozmyślania dla świeckich
Wspólnota modlitewna
Zmierzch czy rozkwit Kościoła?
J. E. Ks. Kard. E. C. Suhard, Arcybiskup Paryża

Nauka historii

Czyny te "objawiają się naszym oczom" w historii, obecnej i przeszłej. Historia dostarcza tym poglądom doktrynalnym cennego potwierdzenia faktów. Apelując do niej, nie mamy bynajmniej zamiaru nakreślić choćby tylko pobieżnie historii Kościoła, lecz tylko wykazać, że we wszystkich epokach Kościół jawi się jednocześnie ze swym podwójnym aspektem: wcielony - przywdziewa wszystkie formy społeczne i kulturalne rodzaju ludzkiego, do których dociera; ponad czasowy i transcendentny - "jest" i nie przestaje być sobą poprzez wszystkie cywilizacje, które przenika; wiekuiście młody w tym pochodzie, gdyż nie przestając asymilować się i rość, nigdy nie wiąże się z poszczególnymi strukturami, które przyjmuje po to tylko, żeby je uświęcić.

I. Nauka przeszłości

Zaledwie się narodził, już stanął Kościół wobec wyboru: Żydostwo czy poganie? Nie długo trwało wahanie. Święty Paweł wybrał. Święty Piotr zrozumiał i przyjął... Duc in altum"; "Zajedź na głębię" (Łuk. 5, 4). Kościół emancypuje się spod opieki Zakonu. Wraz z "Apostołem narodów" staje się "grecki z grekami". Tak powstaje społeczność chrześcijańska heleńskiego i rzymskiego świata. Neron i Dioklecjan ścigają do upadłego tego intruza. Konstantyn wchodzi w układy - i poddaje się. Kościół żyje jawnie, prosperuje w prosperującym imperium.
Lecz oto barbarzyńcy.
Groza. Świat rzymski się chwieje. Barbarzyńcy wzbierają, jak fala. Imperium jest w pełnym rozkładzie. Czyż Kościół zniknie wraz z nim?
Niektórzy zadają sobie to pytanie. Nawet święty Augustyn, w obliczu hord niszczycielskich, niepokoi się i zastanawia z trwogą, która zaciemnia mu starość. Co stanie się z Państwem Bożym, pod tą inwazją generalną? Jakże wyobrazić sobie chrześcijaństwo poza obrębem rzymskiej kultury?"
Gdyż "podobnie jak dla chrześcijan pochodzenia żydowskiego, przyszłość chrześcijaństwa utożsamiała się z przyszłością wybranego narodu, tak też dla chrześcijan rzymskiego pochodzenia było ono identyczne z przyszłością Imperium... Utożsamiony z nim, Kościół chrześcijański zdawał się być tym samym utożsamiony z całą ludzkością. Osiągnął swój ideał, nie mógł już spodziewać się niczego innego w przyszłości i cała jego ambicja powinna była zmierzać do jednego: zachować wiekuiście niezmienne dziś...
Ale Kościół miał wnikliwsze wejrzenie i umysł spokojniejszy; nie zwątpił w ludzkość. Nie uznał, że wszystko stracone, bo Rzym był skazany na zagładę Ogarniał wejrzeniem przewrót olbrzymi, który rozgrywał się w jego oczach i ujrzał narodziny świata, dotąd nieznanego. Przeczuł nowość zawrotną, której wyrazić nie można było naonczas inaczej, jak potwornym skojarzeniem słów: "cywilizacja barbarzyńska", to jest cywilizacja, która mogłaby obejść się bez Rzymu, która miała pójść dalej, niż Rzym. I bez obawy, świadom swojej misji wieczystej, ujął w rękę ster przyszłości".

Kościół na "zakrętach dziejów"

Co stanie się z narodem Bożym?
Naród Boży będzie róść. Barbarzyńcy podbili Romę cezarów; ale Rzym papieży podbije barbarzyńców. Powolna asymilacja: stop kultur, który w siedem wieków później da chrześcijaństwo średniowieczne. Nie bez strat ni ryzyka: herezja albigensów "wstrętna, jak grzech, smutna, jak śmierć" kwestionuje samą zasadę Odkupienia. Lecz oto święty Dominik i święty Franciszek. I wkrótce święty Tomasz. Oto chrześcijaństwo średniowieczne i jego "złoty wiek": trzynasty.
Kościół przenika Państwo. "Patronuje narodzinom gmin i uniwersytetów, widzi świętych wstępujących na tron Francji i Kastylii i na okres dwu wieków staje się najwyższą powagą Zachodu, wyrocznią chrześcijańskiego świata".8) Błogosławiony triumf, który go wyzwala z więzów feudalnego ustroju!
Lecz jawi się nowa alternatywa: oto chrześcijaństwo zachodnie rozsypuje się i rozkłada pod naporem wzbierającej fali Reformy i Odrodzenia. Czy Kościół zginie? Tęgie umysły zadają sobie to pytanie: czy chrześcijaństwo nie osiągnęło swej doskonałej realizacji w tym społeczeństwie, które ożywia duch Kościoła w najdrobniejszych szczegółach, a którym rządzą zgodnie Papież i cesarz? Cóż może przynieść teraźniejszości szczodrze obdarowanej, niepewna przyszłość? Kędyż jest chrześcijański ład, jak nie w społeczności chrześcijańskiej?
Od czasów Konstantyna była to, niewątpliwie, najcięższa pokusa Kościoła. Lecz on uświadamia ją sobie i wyzwala się zawczasu. Zachód emancypuje się. Ale Ciało Chrystusowe wzrośnie. Chrzci się Nowy Świat. Oto Kościół misjonarzy, oto gminy tubylcze. Kościół jest wszędzie, a jednak nic nie stracił, ani ze swych dogmatów, ani ze swej jedności: ziarno gorczyczne stało się drzewem. I oto wreszcie współczesny świat. Scjentyzm, laicyzm, rasizm sprzymierzają ataki, by zniszczyć od zewnątrz i podciąć od wewnątrz Mistyczne Ciało Chrystusa. Lata mijają, doktryny bledną, rugują się nawzajem; przeciwnicy wyczerpują się, lub składają broń. Jeden z nich pada z łoskotem. Kościół trwa.

Kościół i cywilizacje

Czemu Kościół zawdzięcza te kolejne triumfy?
Eliminacjom, na które umiał się zgodzić: róść, to umierać częściowo. Umiał porzucić na czas i bez żalu to wszystko, co było mu tylko ,.szatą". Jak "zaczyn w cieście" (Mat. 13, 33) Kościół splótł się organicznie z narodami i epokami Historii; lecz jako "sól, co nie wietrzeje" nigdy nie związał się z ich losem. Struktury się zmieniają, czasy się odnawiają "niby namiot pasterski." W żadnej chwili dziejów nie utożsamiają się z "Kościołem całkowitym", który przerasta je i przewyższa niepomiernie.
Nigdy go nie zadawalają częściowe sukcesy. "Kościół - zaznacza encyklika Mystici Corporis - nie mieści się cały w tego rodzaju zewnętrznych przejawach, podobnie jak człowiek nie wyraża się bez reszty w organizmie swego ciała śmiertelnego". Jedną z konsekwencji "tajemnicy Kościoła" jest fakt, że zewnętrzne przejawy jego żywotności nigdy nie są współmierne z pełnią jego życia wewnętrznego i z potencjałem nieograniczonych odnowień, których jest szafarzem.
To, czego Historia nas uczy na temat wiecznej młodości Kościoła, wypływającej z jego niezależności od wszystkich, starzejących się form, mogłaby również dobrze i równie jasno nam dowieść jego świętości.

II. Bilans Teraźniejszości

Kościół i cywilizacja. Kościół i świętość: w obu wypadkach dzieje przeszłości świadczą o bezwzględnej transcendencji i o wiekuistej aktualności Kościoła - warunkujących się nawzajem. Zawsze niezmienny i zawsze młody, wierny Bogu i wierny ludziom: te oznaki życia niestarzejącego się Kościoła i dziś są nam widoczne, a jest ich bez liku. Nie chodzi nam o to by nakreślić wyczerpujący bilans: wystarczy pobieżny zarys.

W świecie:

Z aktu oskarżenia, który ateizm współczesny wytacza Kościołowi, przyjmijmy lojalnie jeden fakt: dechrystianizację świata. Ale pod warunkiem, że wytłumaczymy, co oznacza. Gdyż jest to ewolucja o wiele bardziej złożona niż się wydaje na pierwszy rzut oka.

Dechrystianizacja

Prawdą jest, że Kościół utracił całe narody i że liczba wierzących maleje w Europie. Ale statystyki wykazują, że na odwrót stan liczebny wzrasta gdzie indziej: w Afryce, w obu Amerykach, w Azji Kościół rozrasta się nowymi dzierżawami, czy to dzięki przyrostowi naturalnemu w takim czy innym katolickim kraju, czy też na skutek działalności misjonarzy. W Azji, a zwłaszcza w Afryce, gdzie kler tubylczy jest świeżej daty, należałoby raczej mówić o młodości niż o uwiądzie starczym.11) Przyznajmy wszakże, że zanik wiary i praktyk religijnych ma charakter uniwersalny.
Przede wszystkim w tym znaczeniu, że przejawia się pod wszystkimi zwrotnikami i dotyczy wszystkich ugrupowań społecznych: ras, klas itd. ale także - i zwłaszcza - w ten znaczeniu; że jest wspólny wszystkim religiom. Nakreślono paralele współrzędności kryzysu religijnego i ekspansji cywilizacji współczesnej. Gdziekolwiek ona się zjawia, wierzenia religijne zanikają w masach.12) Symptomat podwójnie znamienny: jeżeli cywilizacja techniczna ruguje tak wszędzie religie, znaczy to, że zawiera ona elementy, które wielki czas zneutralizować, lub zastąpić innymi: cenne to hasło działania dla chrześcijan. Lecz z drugiej strony, jeżeli ta regresja jest wspólna wszystkim wyznaniom, niesłusznie rzuca się za to całą odpowiedzialność na jeden Kościół katolicki. Inne przyczyny, obiektywne i subiektywne tłumaczą to zjawisko - niewątpliwie bolesne a nawet, zdaniem Piusa XI "gorszące" - lecz nie dające się sprowadzić jedynie do win i zaniedbań katolików. Mają oni swoje brzemię i nie brak dziś rachunków sumienia na ten temat, zarówno prywatnych jak i publicznych. Czy jednak systematyczne oczernianie opiera się zawsze na ścisłych informacjach? Na pewno nie! To, że Chrystus utracił posłuch mas, że obyczaje i myśl kształtowały się nieznacznie i niemal zupełnie poza obrębem Kościoła, tłumaczy się wielokrotnie przyczynami zewnętrznymi i pośrednimi. Wiadomo że wpływ idei daje się odczuć długo po jej rozpowszechnieniu wśród elity. Już w epoce Renesansu, ale zwłaszcza w XVIII wieku elity głosiły kult jednostki zgoła naturalistyczny i filozofię człowieka, w której nie było miejsca dla Boga. Minęły dwa wieki: te doktryny, zasilone materialistycznymi prawdami wieku, podbiły masy...

i Kościół nauczający

Natomiast wpływ Papieży nigdy może nie działał tak uniwersalnie jak od pięćdziesięciu lat. Kościół nie zapomniał o swej zasadniczej misji nauczania: "Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody..."13) Z woli Bożej i na skutek misji, zleconej mu przez Chrystusa... jako stróż ładu przyrodzonego i nadprzyrodzonego "Kościół nie zaniechał "przypominać głośno swoim synom i to w obliczu świata całego, niezłomnych zasad, którymi winno się kierować życie ludzkie".14) To pragnienie, żeby go zrozumiał świat współczesny, przede wszystkim zaprzątnięty organizacją doczesną, nie przysłania mu wszakże zasady, że Królestwo Boże winno być głoszone nade wszystko. Historia współczesna świadczy, że ci spośród wiernych odpowiedzieli najlepiej na apel swojej epoki, którzy słuchali najpilniej wskazań Namiestnika Chrystusowego. Głos Papieży sięgnął daleko poza chrześcijan: Leon XIII daje Kościołowi nową drogę dla nauki społecznej, zgodnej z ewangelią; Pius XI przeciwstawia swoje veto nieprzejednane ekskluzywnym nacjonalizmom i zakusom państw totalnych; Pius XII zaprasza ludzkość całą do przymierza z Kościołem celem wyzwolenia jednostki zagrożonej w swej istocie i w rodzinie, będącej jej normalnym przedłużeniem.

Głos Papieży i Episkopatu

Nauczanie Kościoła w chwili obecnej odnosi się do jego potrójnej misji, którą przypominają niezmordowanie akty Stolicy Apostolskiej i deklaracje episkopatu.
Jako przedstawiciele Miłości Chrystusowej, Papież i Biskupi nie przestają podnosić głosu, by ratować pokój,15) zapobiegając wojnie, domowej czy międzynarodowej; a na wypadek konfliktu, by w granicach możliwości hamować zaostrzenie działań wojennych; by złagodzić los maluczkich itd.
Jako reprezentanci Sprawiedliwości usiłowali wpośród ogólnej rozterki oświecać umysły i sumienia, co do środków indywidualnych i zbiorowych, które są niezbędne do ugruntowania przyszłego społeczeństwa na zasadach moralnych, bez których nie mogłyby istnieć.
Wreszcie jako reprezentanci nadprzyrodzonej Łaski Chrystusowej, przypominają niezmordowanie, że ponad postulatami ludzkimi, moralnymi, społecznymi, czy politycznymi istnieje chrześcijańskie misterium o nadprzyrodzonej transcendencji.
Nie sposób rozważać w ich całokształcie orędzi Kościoła Nauczającego - a więc Papieża i biskupów całego świata - bez uczucia podziwu dla jedności i wierności doktrynalnej, z którą równać się może tylko ich przedziwna aktualność. Jeżeli dodamy do tej działalności doktrynalnej niezliczone usługi - zarówno na polu pomocy materialnej jak i współpracy kulturalnej - które hierarchia katolicka wyświadcza tak dobru pospólnemu jak i poszczególnym jednostkom, rodzinie jak i pracy zawodowej lub państwu, możemy śmiało widzieć w tym objaw żywotności Kościoła, tak namacalnie pouczanego i kierowanego przez Chrystusa.

WE FRANCJI: odstępstwo mas.

Biorąc pod uwagę Francję, religia wydaje się jak zawsze dotąd czymś aktualnym i żywym. A jednak coraz wyraźniej mnożą się fakty powstałe jakby poza orbitą religii i stawiające ją pod różnymi znakami zapytania. Stopniowo rozrosła się akcja antychrześcijańskich elit, stworzyły one świat oderwany od Kościoła, w którym, na skutek procesu niemal automatycznego, coraz to większe zespoły ludzkie odstępują od religii. Czyniąc tak nie mają one poniekąd złej woli, gdyż wydaje się im, że znajdują w świecie współczesnym i w jego duchu argumenty pozornego usprawiedliwienia. Te masy z gruntu odchrześcijanione zachowują niewątpliwie w głębi sumienia wiele chrześcijańskich aspiracji, zwłaszcza sprawiedliwości i miłości braterskiej; nie szukają już wszakże w Kościele pokarmu dla dusz. Przeciwnie odwracają się od niego i w mistykach ateistycznych próbują zaspokoić jednocześnie żądzę użycia i potrzebę uświęcenia.
Pośród tych mas bez Boga, które nazwano "pogańskimi" i które zjednały Francji nazwę "kraju misyjnego", można dostrzec zespoły chrześcijańskie o rozmaitych odcieniach. Obok rodzin żarliwych, rojących się od dzieci, ożywionych duchem ofiary i poczuciem obowiązku, bogatych w powołania zakonne, żyją na marginesie rozliczni chrześcijanie ochrzczeni i nie praktykujący, ale zachowujący jeszcze pewną łączność z Kościołem w niektórych ważniejszych momentach życia jak chrzest, pierwsza komunia itp. Bywają również chrześcijanie "sezonowi" praktykujący dorywczo i chrześcijanie "ośrodka parafialnego" którzy stanowią, wraz z sympatykami, ową "rezerwę" "sił moralnych", do których się apeluje w trudniejszych chwilach.

Rozkwit elit

Jeden wszakże fakt wybija się na pierwszy plan i tłumaczy to odrodzenie: jest nim rozkwit elit. W zeszłym stuleciu były one rzadkie i ograniczały się do stanowiska przede wszystkim negatywnego. Natomiast w ciągu ostatnich dziesięcioleci, i to we wszystkich środowiskach, zaczęły powstawać elity, których główną troską było zrozumieć obecny stan rzeczy i stać się dla braci nawet dalekich świadkami Chrystusowymi. Coraz to więcej chrześcijan bije na alarm, gdyż zdają sobie sprawę, że odstępstwo od chrześcijaństwa nie jest już dziś zjawiskiem odosobnionym, ale zbiorowym i że trzeba zwalczać je jako takie. Dokonano w tym kierunku olbrzymiego wysiłku. I dziś we wszystkich dziedzinach można napotkać dowody "jakości" Kościoła i jego siły żywotnej.

W myśli

Cóż widzimy w dziedzinie myśli? Miejsce, jakie katolicy zajmują dziś w życiu ściśle naukowym, literackim, filozoficznym, aż nadto świadczy, jak bezpodstawne były zarzuty niewspółmierności między nauką i wiarą, które do niedawna wysuwano tak skwapliwie. Pięćdziesiąt lat temu tylko niektóre wybitne jednostki biły takie rekordy katolickie; nazwiska ich były tym głośniejsze, im większą stanowili rzadkość.16) Dziś zaznacza się i nabiera rozpędu ogromny ruch zbiorowy: myśliciele chrześcijańscy są wszędzie.17) Są na uniwersytetach, w akademiach, w stowarzyszeniach naukowych, w instytutach poświęconych badanym naukowym. Nie tylko nie wstyd im przyznawać się tam do swojej wiary, ale wszyscy - zarówno skromni badacze jak i uczeni o sławie światowej świadczą swoim walorem technicznym i lojalnością w badaniach o doskonałej harmonii między swoim powołaniem naukowym i powołaniem chrześcijańskim. Przede wszystkim - a wysiłek ten "pozytywny" jest czymś naprawdę nowym - usiłują wykazać, że problemy, stawiane świadomości współczesnej, znajdują w Katolicyzmie pełną odpowiedź. Ich badania metodyczne dotyczą wszystkich dziedzin: zarówno Socjologii, jak Historii i Psychologii i Nauk ścisłych. Pod względem rozmiarów liczebnych jak i jakości to odrodzenie intelektualne stanowi zarówno bezsprzeczne świadectwo żywotności Kościoła jak i rękojmię wspaniałego jutra.

Na planie dachowym

Ten rozmach zaznacza się również w samej religii. Życie wewnętrzne jednocześnie pogłębiło się i rozrosło wszerz. Ten postęp uwidacznia się w nawróceniach - często rozgłośnych - które intrygują i niepokoją niewierzących. Ale również w wymaganiach coraz bardziej stanowczych, jakie stawiają życiu wedle chrześcijańskich norm: nawrót do wielkich dogmatów, będących "rozsadnikami pobożności" wzrost praktyk religijnych, opartych na liturgii. Ta ostatnia wznieciła i wciąż jeszcze wznieca - ciekawość, ankiety i namiętne dyskusje. Także życie mistyczne, i to najczystszej wody, przyciąga i zniewala coraz liczniejsze dusze. Niebywałe powodzenie książki katolickiej - dokumentów życia wewnętrznego, hagiografii - stanowi wskaźnik aż nadto znamienny.
Ale życie dostarcza innego dowodu, o ileż bardziej ważkiego: w zakresie świętości. Albowiem jeśli prawdą jest, i to niewątpliwą, że nigdy jeszcze masy nie były tak daleko od Boga, nigdy też, może, nie mieliśmy tylu świętych. Prosty wykaz tych, których Kościół od początku tego wieku wyniósł na ołtarze, wystarczyłby żeby zjednać mu przydomek: stulecia świętych. Ale iluż innych oddało życie, kropla po kropli lub jednokrotnie, za Chrystusa i Kościół Jego! Wojna i deportacje miały swoich bohaterów i męczenników. Życie codzienne każe nam podziwiać cnoty tym podnioślejsze, im bardziej pokorne i ukryte. Powołania apostołów i świeckich działaczy, powołania kapłańskie i zakonne, samorzutne powstawanie nowych zgromadzeń zakonnych w nowym stylu w których najrzetelniejsze życie wewnętrzne idzie w parze z troską o przystosowanie do chwili obecnej - oto oznaki, świadczące zgodnie o rozkwicie życia w Kościele współczesnym.

W działaniu

To wzbieranie soków nie jest "tworem samorodnym". Wzniecił je w dużej mierze nowy fakt, najwidoczniej natchniony przez Ducha Świętego na to, by stał się narzędziem apostolskim zdolnym przeniknąć współczesny świat - jakim jest Akcja Katolicka. Mówiąc choćby tylko o Francji nie sposób skreślić historii ostatnich dwudziestu lat, nie biorąc pod uwagę tego nowego faktu jakim jest jej powołanie i rozwój. Tutaj wystarczy stwierdzić że jest to oczywisty dowód wiekuistej młodości Kościoła. Biorąc za punkt wyjścia zasady o konsekwencjach nieobliczalnych: w szczególności udział świeckich w głoszeniu ewangelii, przywracanie ludzkim walorom celowości wiecznej. - Akcja Katolicka dociera dziś do wszystkich klas społecznych. Używa się zazwyczaj, by ją docenić, mierników kwantytatywnych. Są one już same przez się rewelacyjne: w ośrodkach robotniczych i wiejskich, gdzie kadry jej są najliczniejsze, ilość członków czynnych, zarejestrowanych lub działających pod jej wpływem, przekracza dla J. O. C. i dla J. A. C. 200.00 dla każdego z tych ruchów - i więcej jeszcze dla oddziałów żeńskich. Jeśli się zważy, poza tymi cyframi, pracę dokonaną: odpowiedzialność za środowisko konkretne i rzeczowe odpowiedzi na problemy, jakie ono wysuwa, śmiała i pociągająca zarazem afirmacja wiary katolickiej - nie trudno uświadomić sobie, że działalność istotna wykracza daleko poza ramy widzialnego zasięgu. Gdyż byłoby grubym błędem utożsamiać struktury Akcji Katolickiej z jej Mistyką; jej "ciało" z jej "życiem", mieszając "organizacje" z "ruchem". To ostatnie słowo - niestety spowszedniałe - aż nadto świadczy, że Akcja Katolicka "to nie coś gotowego" ale "coś co się robi". Jest w drodze: in via. Co chwila rewiduje swoje metody, konfrontuje rezultaty, interpeluje przyszłość. Zna chwile zastoju i niespodziewanych fermentów, to rzecz normalna i nawet pocieszająca - to znak, że żyje.
Akcja Katolicka ma dwadzieścia lat: jest zupełnie zrozumiałe, że przeżywa swój "kryzys dojrzewania" by wejść w stadium pełnoletności. Kiełki, jakie zasiały w niej modlitwy, refleksje i zbieżne wysiłki co chwila zakorzeniają się i rosną. Dalszy etap tego wzrostu nie zawsze da się przewidzieć. Gwarancją jej rzetelności jest troska, z jaką usiłuje nieustannie przeróść sama siebie, trwając jednocześnie najwierniej przy swych zasadach kardynalnych, oraz ożywiający ją duch lojalnego i synowskiego zaufania w stosunku do hierarchii.

Oznaki życia

Będzie to zaszczytem dla naszego pokolenia, iż rozpoznało konieczność nowych warunków apostolstwa w nowej sytuacji, w jakiej znalazła się ludzkość. Prócz ruchów ogólnych, zarówno męskich jak i żeńskich, o wysokim poziomie i wspaniałej wydajności, olbrzymi wysiłek, jaki stworzył ruchy wyspecjalizowane, pobudza je do coraz nowych odkryć i pomysłów po to, by przeniknąć masy obojętne na kształt drożdży. Można dziś stwierdzić istotny wpływ jaki wywierają dorastające pokolenia na rodzinę, na warsztat pracy zawodowej, na naturalne zespoły a nawet na Instytucje. Wszyscy współpracują w tej ogromnej imprezie: Parafia szuka metod zespołowych i misyjnych; duchowieństwo poddaje rewizji dotychczasowe formy apostolstwa i ożywia kadry laikatu: apostołowie świeccy przenikają własne środowisko; powstają wreszcie pewne nowe koncepcje jak Misja Francuska i Misja Paryska, które najczęściej na marginesie parafii, ale zawsze w łączności z nią stanowią jej przyczółek frontowy. Czas kończyć.
Któżby uwierzył, po tych suchych wykazach, że Kościół umiera? Czy wolno, w obliczu tak bujnego rozkwitu, mówić o agonii? Te energie, wzbierające w Kościele, te fale denne, prące ku górze, nie są bynajmniej oznakami zamierania. Zdradzają przypływ nowych soków, pączkowanie wiosenne.

4) Leon XIII, Satis Cognitum, Acta A. S., t. V; str. 3.
5) I. Cor. XII, 27. Tradycja uwydatnia ten aspekt. Z istoty swej jedność "Ciała Mistycznego" przerasta niepomiernie wszystkie ogniwa zespalające ciała fizyczne, czy społeczne (Mystici Corporis, str. 35). Tym współczynnikiem jedności, niestworzonym, jest Duch Boży, który według świętego Tomasza jest "jeden i jedyny", napełnia cały Kościół i stanowi jego jednię (De Veritate Q. 29 a 4 a). "Szczyt doskonałości Kościoła, jak również fundament jego budowy - stwierdza Klemens Aleksandryjski - zasadza się na jedności: dzięki niej przewyższa on wszystko na świecie i nie znajduje nic równego ani podobnego sobie (Strom. VIII, 7).
6) Kolekta na 4 niedzielę po Wielkiejnocy.
7) Satis Cognitum A.S.S. XXVIII, 710.
8) Państwo Boże, księga 19, rozdz. 17.
9) "Tak jak Chrystus jest żyjącą istotą, podobnie Kościół jest żywym organizmem, który rozwija się pod tchnieniem twórczego rozpędu, i na to, by żyć nie czeka na teoretyków, którzy by go zdefiniowali i określili warunki jego istnienia" (J. Leclercą, La vie du Christ dans sen Eglise, str. 77).
10) "Nabuchodonozor zobaczył mały kamień - a był nim Chrystus - który oderwany od góry, za sprawą ludzkiej ręki, rośnie i staje się wielką górą i wypełnia ziemię (Daniel II, 34-35). Oderwany od góry kamień ten rośnie aż sam staje się górą, ponieważ ciało to które przyjęło maluchny pierwiastek z masy rodzaju ludzkiego, dzięki mnóstwu wiernych napływających ze wszech stron, rozprzestrzenia się do rozmiarów ogromnych i nie przestaje róść do końca wieków, aż wypełni wszystką ziemię" (Adelman de Brescia, ed. R. Heurtevent, str. 300).
11) Niedawny apel Biskupa Pekinu, Mgr. Yu Pin'a, świadczy o tym dowodnie: "... Bez odrodzenia duchowego... Chiny miałyby ciało bez duszy... Mają one w ręku okazję, która więcej się nie powtórzy: możliwa jest tylko jedna odbudowa Chin. Dlatego rzucam ten apel... Szukam inżynierów, lekarzy profesorów, dziennikarzy, którzy by, pełniąc swój zawód, dawali Chinom coś ponadto: świadectwo chrześcijańskiego życia".
12) To prawo sprawdza się głównie u ludów, nie mających określonej religii jak Chiny, Japonia, które przyjęły ongiś naukę bóstw indyjskich i w których Państwo mogło zgłosić, już w naszych czasach, akces do zachodniego laicyzmu. Zauważono natomiast że w Indiach, w krajach arabskich i na ogół w krajach w których religia stanowi czynnik wspólnoty narodowej, buddyzm i islam budzą się i fanatyzują masy. Nietrudno wszakże dostrzec do jakiego stopnia to stanowisko polityczne jest czymś przygodnym i obcym istotnym walorom religijnym, o które tu wyłącznie nam chodzi. Zresztą nawet pod tym kątem widzenia "religia muzułmańska zanika w szybkim tempie w Syrji, Egipcie, w Afryce Północnej. W Indiach, zaczyna się cofać". (P. Desąueyrat, L'Apostasie des temps nouveaux, Travaux, październik 1946, str. 17.)
13) Mat. XXVIII, 19.
14) Pius XII Orędzie Gwiazdkowe 1942, 33.
15) Pamiętamy słowa Ojca świętego, wypowiedziane na ostatnim Konsystorzu, gdy uniwersalizm Kościoła wyraził się tak jasno w osobach nowomianowanych kardynałów, pochodzących z tak różnych narodowości: "Kościół katolicki, którego stolicą jest Rzym, z istoty swej jest ponad narodowy: Należy to rozumieć dwojako, w znaczeniu pozytywnym i w znaczeniu negatywnym. Kościół jest Matką: sancta Mater Ecclesia, prawdziwą matką, matką wszystkich narodów i wszystkich ludów, niemniej jak wszystkich poszczególnych jednostek; i właśnie dlatego, ponieważ jest matką, nie należy i nie może należeć wyłącznie do takiego czy innego narodu, ani nawet do jednego więcej a do drugiego mniej, ale do wszystkich na równi". Dla tego powodu "nigdzie Kościół nie jest i nie może być obcy. Żyje, lub przynajmniej z natury powinien żyć we wszystkich narodach" (Przemówienie do Świętego Kolegium, 24 grudnia 1945r. komentujące mianowanie trzydziestu dwu nowych kardynałów.)
16) Akces klas robotniczych do odpowiedzialności społecznej i politycznej stanowiący jeden z najznamienniejszych faktów doby obecnej, szedł w parze niemal od stu lat z zamiłowaniem do badań i twórczości intelektualnej, któremu filozofia i nauka współczesna nadały charakter rewolucyjny i często antyreligijny. Zręcznym chwytem i siłą marksizmu jest kojarzenie kultu dla wiedzy z rozpędem rewolucyjnym i rewindykacjami społecznymi; "materializm dziejowy" występuje nie tylko jako wybawca klas ciemiężonych, ale jako system filozoficzny, którego światopogląd pozwala człowiekowi współczesnemu znaleźć odpowiedź na wszystkie jego aspiracje intelektualne. To pomieszanie pojęć tłumaczy się w dużej mierze rolą nader skromną, trzeba to przyznać, jaką myśliciele katoliccy odgrywali do przeszło pół wieku a której nie zdołali zrównoważyć geniusze tej miary co Lapparent, Branly, Termier itd.
17) "To fakt, że takie odrodzenie katolickie w literaturze istnieje, że istnieje, że jest u nas czymś bez precedensu, że trwa nadal i że nic nie rokuje w najbliższej przyszłości jakowejś przerwy czy zastoju. Rozwój między sztuką i wiarą jest dla katolików czymś coraz bardziej niedopuszczalnym. Niewielu ważyłoby się dziś na stanowisko Montaigne'a, katolika w życiu codziennym, poganina w pracy pisarskiej. Być chrześcijaninem dla nas, to tyle, co przepajać całe życie chrześcijaństwem. Zresztą pisarz katolicki nie jest już dziś, jak za czasów Barbey d'Aurevilly i Leona Bloy, zaciętym samotnikiem. Nigdy nie odwdzięczymy się dość tym dostojnym pionierom, którzy szli przebojem sami, którzy byli rzec można jedynymi świadkami Bożymi w epoce zmaterializowanej, pogańskiej. Ale za naszych czasów literatura katolicka zdobyła sobie poczesne miejsce w Państwie. Pisarze nasi są wszędzie. I ton książek chrześcijańskich, bez żadnej ujmy dla przysługującej im słusznej dumy, zmienił się nieco". (L. Chaigne Anthologie de la Renaissance catholique t II. p. 5.)

wstecz | spis treści | dalej