Rzymskie Martyrologium
Śpiewaj z nami GODZINKI
Z Bogiem - rozmyślania dla świeckich
Wspólnota modlitewna
Tajemnica odszczepieństwa i rozdziału w Królestwie Bożym na ziemi.
X. L. K.

Część IV.

I tych najnowszych odszczepieńców niechybnie poznać możemy. Choćby nie wiedzieć jakie frazesy głosili i wypisywali najpiękniejsze strofy z ksiąg naszych wieszczów, choćby ubrali się w szatę miłości chrześcijańskiej i głosili przywrócenie pierwotnej nauki apostolskiej, nietrudno odkryć ich diabelską fizjognomię. Oto ci sami, podobniuteńcy oni zupełnie do tych odszczepieńców z pierwszych czasów, czy wieków średnich, czy lat nowszych. Nie ukryje ich maska, w jaką się umieją i lubią przybierać. Zaraz się zdradzą.
Patrzmy i oglądajmy, po czym można ich poznać. Wszystkie odszczepieństwa mają to samo źródło i ten sam korzeń. To pycha, pycha bezgraniczna kieruje krokami Hodura czy Farona, ludzi, którzy wobec urzędu nauczycielskiego, ustanowionego przez Boga, kładą swoje "ja", nauce Kościoła katolickiego przeciwstawiają swoją "opinię". To oni - ci sami, jak ów Lucyfer, który pierwszy się zbuntował i wyrzekł: "nie będę służył". To samo powtarza Arkusz w Nicei, Grecy Pocjusza i Celulariusza w Konstantynopolu, to głosi Luter we Wormacji, to samo mniejszy dużo od nich Hodur w Scranton, to malutki, ale tym pyszniejszy Faron w Zamościu.
Łatwo ich poznać, gdyż wszystkie odszczepieństwa te same owoce rodzą. "Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?" (Mt 7, 16). "Złe drzewo, owoce złe rodzi". Zgoda - gdyby to powstało zgromadzenie ludzi pobożnych w tym celu, by życie prawdziwie katolickie rozbudzić; ale o tym jakoś nic nie słyszymy w sekcie Farona; przeciwnie słyszymy wręcz coś innego. Sam przecież Faron ciężkie zarzuty czyni swoim współwyznawcom. Nie słyszymy wcale, by ci nowi apostołowie propagowali częste przyjmowanie Sakramentów świętych, mnożyli posty, słyszymy coś innego: oni usuwają spowiedź i znoszą ozdobę kapłaństwa: celibat.
Wszystkie sekty i po tym ich poznać można, czynią ten sam zgiełk. W IV wieku po Chrystusie Arianie chcieli wszystkich zakrzyczeć, jako że oni posiadają jedynie prawdę. Czy nie to samo czynią nasi najnowsi odszczepieńcy? Nic dziwnego, zły towar trzeba zachwalać, bo sam się nie zaleca, a gdzie nie dostaje prawdy, tam musi się nadrabiać miną, czynić zgiełk, wojować frazesami, by głos własnego sumienia przygłuszyć i drugich omamić.
Poznamy łatwo odszczepieńców, wszyscy bowiem oni są zgodni w jednym: w nienawiści do Rzymu.
Wiedzą przecież dobrze, że Rzym to kamień węgielny, to skała - opoka, o którą się rozbiją. Zarzucają nam z przekąsem, że jesteśmy "rzymscy katolicy". Śmieszny zarzut - dzięki Bogu, że nimi jesteśmy. Już w III wieku po Chrystusie pisarz .św. Wiktor notuje, że po tym właśnie rozróżniano wiernych od heretyków, a św. Grzegorz z Tours zapisał, iż za jego czasów chrześcijan w odróżnieniu od pogan nazywano "Rzymianami".
W tym się również schodzą wszyscy odszczepieńcy, iż los ich wszystkich jednakowy: "Quorum finis interitus". Tak - ich koniec: zatracenie, pohańbienie. Gdzież są ci wielcy herezjarchowie? Onże pyszny Arkusz, Nestoriusz, Pelagiusz? Byli, robili zgiełk, nie ma ich. Co się stało z pysznymi Grekami, co z Małą Azją, gdzie tak bujnie pieniło się odszczepieństwo? Gdzie ich kościoły? ich biskupstwa? gdzie odszczepieńcy XVI wieku? Nie słuchali głosu Kościoła, a dzisiaj ich nikt słuchać nie chce. Siali rozdwojenie, sami zebrali rozdzielenie, rozpadli się na setki sekt. Gdzie się podziali starokatolicy po roku 1870? Pozostały nieliczne szczątki i paru biskupów po to, by za zapłatą konsekrować jednostki w rodzaju Hodura, czy łapczywie czekającego na święcenia biskupie Farona.

wstecz | spis treści | dalej