Część III.
Patrzymy wszyscy na bolesne widowisko, jakie rozgrywa się przed nami, ale zrozumiałą, jasną i pouczającą będzie tajemnica, istota i znaczenie powstawania odstępstwa tylko wtedy, gdy na dzisiejsze odszczepieństwo patrzeć będziemy w związku z dawniejszymi odszczepieństwami, bo niejedno z nich to tylko dalszy ciąg dawnego.
Kto chce zrozumieć dzisiejsze odszczepieństwo hodurowego kościoła, ten nie może zeń z uśmiechem szydzić. Bo choć może cała afera z hodurową sektą, z urządzaniem nabożeństw, prowadzeniem seminarium kleryków, święceniami kapłańskimi, noszeniem ubiorów kapłańskich, strojeniem się w mitrę i krzyż biskupi, wydawać się może komedią, to przecież w swym charakterze świętokradzkim jest raczej tragedią. Bo i taniec żydów przed Chrystusem w cierniowej koronie nie był komedią. Dzisiejsze odstępstwo Hodura czy Farona, to tylko dalszy ciąg słów św. Pawła: "oportet et haereses esse", to tylko dalszy rodowód, drzewo genealogiczne, którego patriarcha Lucyfer, a zakończeniem Antychryst - to tylko ciągłe odradzanie się gada - błędu w coraz to nowych postaciach.
Kto nie zna historii Kościoła, ten dzisiejszymi odstępstwami może się przerazić, ten się trwoży, gdy słyszy o sekcie Hodura, czyta rozrzucane pisma i broszury kościoła hodurowego. Kto zna przeszłość Kościoła, temu rzecz jasna, jak na dłoni: ten wie, że odstępstwo dzisiejsze, to tylko stara, trochę w nową szatę przyodziana gra szatana, w nowej dekoracji przedstawiona, to tylko mniej lub więcej nieudolne powtarzanie dawnych historii - to często niemal aż do szczegółów skopiowana praktyka starych sekciarzy.
Trudno byłoby w krótkiej chwili przebiegać i przytaczać wszystkie przez czas 1900 lat odszczepieństwa, schizmy, herezje aż po dni nasze. Słowa Pawła Apostoła "boć muszą być i odszczepieństwa" nie powinny zadziwiać. Ta historia nie dzisiaj, nie z odstępcą Hodurem się zaczęła, nie w dwudziestym wieku się objawiła. Wiemy aż nadto dobrze, jak przed 400 laty w najrozmaitszych formach, sprzecznych, kłócących się wzajemnie, to się rozpoczęło, jak całe kraje, narody, zostały porwane i zarażone piekielną zarazą odszczepieństwa, jak rozerwana została jedność Kościoła katolickiego, a te nowe kościoły rozpadały się na dziesiątki i setki sekt.
Ale słowo "boć muszą być i odszczepieństwa" nie w XVI wieku miało początek. Już dawniej, pomijając średniowieczne próby odszczepieńcze różnych Albigensów, Katarów, była wielka schizma w X w., kiedy cały wschód grecki zerwał z Kościołem. To "boć muszą być i odszczepieństwa" gra już rolę w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Odłączali się po kolei Arianie, Nestorianie, Eutychianie, Donatyści, Pelagianie i jak oni się wszyscy nazywali; bezcześcili świętości katolickie, wypędzali prawowitych biskupów i kapłanów, apelowali, jak i dziś czynią, do rządów o pomoc. Zachowały się ich małe szczątki w głębi Azji. Kościół pozostał. Ale to "boć muszą być i odszczepieństwa", już w pierwszych chwilach chrześcijaństwa było - Epifaniusz liczy 80 herezji, Ireneusz w II wieku po Chrystusie pięć ksiąg pisze przeciw herezjom, co więcej, już św. Paweł, św. Jan i Piotr gromią sekciarstwo. Dopiero po rozważeniu i uprzytomnieniu sobie całej historii, zrozumiałe będzie dla nas i jasne dzisiejsze odszczepieństwo, pojmiemy czemu Kościół tak spokojny, nie drży, ani się lęka.
Tak! Ale jeszcze pytanie się ciśnie na usta: "Czemu, czemu Bóg dopuszcza do odszczepieństwa?" Czemu obok rozkrzewiania wiary ta propaganda odszczepieństwa, czemu obok apostołowania prawdy, apostołowanie fałszu, czemu to odszczepieństwo ciągle się krzewi w nowej formie? Ostateczne: czemu? poznamy,, gdy Bóg kiedyś zupełnie odkryje przed nami tajemnicę odszczepieństwa. Ale i na teraz mamy wyjaśnienie. Czemu? czemu? pytamy, bo Bóg zostawia woli człowieka wolny zakres działania, bo szatan zazdrosny jest o zbawienie człowieka i dlatego stawia swoje "katedry zarazy" i ciągle usiłuje rozdwajać i rozłączać.