Rozmowa towarzyska
Obowiązkiem gospodarza domu jest też odpowiednie pokierowanie rozmową i dyskusją towarzystwa zebranego u niego. Obowiązkiem zaś wszystkich obecnych jest brać udział w rozmowie, przy czym w zabieraniu głosu pierwszeństwo mają osoby starsze przed młodszymi, panie przed panami. Jeśli więc zdarzy się, że dwie osoby równocześnie zaczną mówić, wtedy młodsza osoba i mężczyzna ustępują. Rozpoczyna rozmowę gospodarz, który zaproszonych gości zna lepiej i dlatego łatwiej. mu znaleźć temat rozmowy interesujący wszystkich.
Pod względem treści rozmowa może dotyczyć wszystkich spraw, byleby nie występowała przeciw wierze, moralności i miłości bliźniego. By móc w roli gospodarza pokierować rozmową względnie brać w niej udział, trzeba nieustannie się dokształcać przez czytanie książek i gazet, bywanie w teatrze itd. Da nam to odpowiedni zasób wiadomości ogólnych, zwłaszcza z tych dziedzin, które nie są naszą specjalnością.
Treść rozmowy musi być oczywiście zgodna z naszym charakterem kapłańskim. Trzeba więc starać się o to, by nikogo nie gorszyć, lecz przeciwnie, oddziaływać na wszystkich wychowawczo. Nie wypada zatem osobom duchownym:
a) mówić z lekceważeniem o sprawach wiary św. lub Kościoła św.;
b) krytykować papieża, biskupa diecezjalnego lub kapłanów, swych konfratrów;
c) wypowiadać żartów związanych z Pismem Św., praktykami pobożności, spowiedzią św., obrzędami św.;
d) przesadzać w żadnej sprawie, zmyślać, kłamać lub szafować pochlebstwami;
e) popisywać się dowcipami, zwłaszcza nieprzyzwoitymi lub dwuznacznymi, ani opowiadać drażliwych pod tym względem anegdot czy wydarzeń;
f) wypytywać obecnych o ich stosunki domowe, zawód, wiek itp.
Rozmowa w towarzystwie powinna mieć odpowiednie cechy zewnętrzne.
Starajmy się, by głos nasz był miły. Nie mówmy za głośno, ale też nie za cicho, wyraźnie, by każdy mógł nas zrozumieć bez trudności.
Na zapytania należy odpowiadać spokojnie, nie unosić się, nie krzyczeć. Przy spożywaniu posiłków rozmawiamy z sąsiadami z prawej i lewej strony oraz z gośćmi siedzącymi naprzeciwko po drugiej stronie, a nie staramy się opanowywać swym głosem całego stołu. Wyrażamy się jak najstaranniej, nie połykamy zgłosek, końcówek, słów, nie jąkamy się, nie cedzimy i przez zęby, nie naśladujemy gwary ludowej itd.
Prowadzimy rozmowę w języku ojczystym, mówimy poprawnie pod względem gramatycznym i poda względem doboru wyrazów. Obcego języka używamy tylko wtedy, gdy mamy przed sobą cudzoziemca. Znajomością obcych języków nie popisujemy się bez potrzeby, zwłaszcza gdy wiemy, że w towarzystwie i znajdują się ludzie, którzy danego języka nie znają.
Nie używamy w mowie polskiej wyrazów obcych (zwłaszcza jeśli ich dobrze nie rozumiemy), wyrazów naukowych lub technicznych. Nie silimy się na styl zbyt wyszukany. Unikamy stylu kaznodziejskiego i "belferskiego". Nie używamy zwrotów pustych: - Nieprawdaż? - Uważa Pan? - Proszę Pana! - Dajmy na to! - Koniec końcem! - Panie Dziejku! itd. Unikamy superlatywów i wyrażeń przesadnych, jak: kolosalny, bajeczny, morowy, niebieski itp. oraz unikamy zaklęć: Rany Boskie! - Jezus Maryja! itd.
Rozmowa winna mieć również odpowiednie cechy wewnętrzne. Ze względu na miłość bliźniego, którą zawsze winniśmy kierować się w rozmowach towarzyskich, należy wykluczyć z. nich obelgi, kłótnie, złośliwe przycinki, ostre wyrzuty i karcenie, pogardliwe uwagi i szyderstwa, żarty z obecnych i nieobecnych, uwagi dotyczące wyglądu, pochodzenia, zajęcia i wad organicznych, obmowy i krytyki nieobecnych i umarłych, podejrzenia i oszczerstwa. Nie mówimy tego, co obecnym mogłoby sprawić przykrość, zasmucić ich, zawstydzić, wprawić w zakłopotanie. Nie wspominamy o błędach obecnych, o ich przeszłości niekorzystnej, o ich nieporozumieniach z ludźmi itd. Powinniśmy natomiast dbać o to, by obecnym sprawić przyjemność i podnieść ich na duchu.
Jeśli w towarzystwie mówią źle o nieobecnych, brońmy ich, starajmy się usprawiedliwić, podnieść ich zalety. Gdy w towarzystwie dobrze mówią o bliźnich, nie wtrącajmy dla osłabienia wrażenia jakiegoś "ale", nie róbmy tajemniczej miny, nie rzucajmy jakichś uwag tajemniczych, nie wzruszajmy ramionami itd.
Jeśli w towarzystwie dowiemy się czegoś ujemnego o bliźnich, nie będziemy tego rozpowiadać, lecz przeciwnie, zachowamy dyskrecję, która winna być ozdobą każdego szanującego siebie i innych człowieka.
W czasie rozmowy towarzyskiej nie powinniśmy zatracać skromności i pokory. O sobie należy raczej zapomnieć w towarzystwie, a oddać się całkowicie na usługi bliźnich. Nie wysuwajmy ciągle swej osoby na pierwszy plan. Nie mówmy o sobie, nie podkreślajmy swej wyższości, wykształcenia lub stanowiska. Nie szukajmy uznania i podziwu dla swych zalet i talentów. Nie wysuwajmy ciągle swych racji i nie wyrokujmy apodyktycznie o wszystkich sprawach. Nie zabierajmy głosu stale bez przerwy, bo gadulstwo razi. Wszyscy obecni chcą się przecież wypowiedzieć. Nie sprzeciwiajmy się rozmówcom we wszystkim, nie przerywajmy im w trakcie mówienia. Nie zabierajmy całego czasu w towarzystwie dla siebie.
Gadulstwo łączy się zwykle z przesadą, próżnością i samochwałą oraz jest okazją do licznych uchybień przeciwko miłości bliźniego.
W rozmowie biorą udział wszyscy obecni, jeśli towarzystwo jest mniejsze, jeśli jest większe, obecni dzielą się zwykle samorzutnie na grupy. Przy stole natomiast podczas spożywania posiłków cichną rozmowy ogólne, a każdy ma się zająć swymi sąsiadami z prawej lub lewej strony i z naprzeciwka. Nie mówi się do nikogo poza plecami innych osób. Niezajmowanie się swymi sąsiadami jest niegrzeczne. Rozmowę przy stole trzeba też ze swej strony podtrzymywać, gdyż w przeciwnym razie możemy się narazić na to, że sąsiad odwróci się od nas, przestanie z nami j rozmawiać, a będzie się zwracał wyłącznie do swego sąsiada z przeciwnej strony. Nigdy w towarzystwie nie ściszamy głosu i nie mówimy szeptem do ucha rozmówcy. Jest to niegrzeczne i obraźliwe dla reszty towarzystwa, które może sobie pomyśleć, że się o nim źle mówi lub przed nim coś ukrywa.
Rozmowa nie może także wykraczać przeciw cnocie wstydliwości i przyzwoitości. A więc w ogóle nie należy mówić o rzeczach nieskromnych, ani żartem, ani na serio. Jeśli zaś trzeba coś powiedzieć na temat życia seksualnego, czynimy to delikatnie i zwięźle. O sprawach związanych z powstawaniem życia nie można nigdy mówić inaczej, jak z powagą i uszanowaniem, za wszelką cenę unikać przy tym słów pospolitych. Jeśli w jakimś towarzystwie opowiada się nieprzyzwoite dowcipy, obrażające skromność i czystość, wówczas wypada swą dezaprobatę okazać przynajmniej zupełnym milczeniem lub też nawet zareagować słownie, lecz grzecznie. Nie należy też nigdy nikogo wypytywać o tajniki jego osobistego życia, o sprawy małżeńskie czy rodzinne. Tego rodzaju ciekawość jest zwykle dla zainteresowanych przykra i wstrętna. Jeśli przypadkiem poznamy tajniki czyjegoś życia, jesteśmy zobowiązani zachować całkowitą dyskrecję.
Rozmowa w towarzystwie winna być również prowadzona w sposób delikatny. Nie narzucać się nikomu ze swymi uwagami. Nie krytykować i nie ganić nikogo wprost ani poza plecami. Jeśli musimy komuś zwrócić uwagę, czyńmy to delikatnie, w grzecznej formie, zapytując najpierw, czy możemy wypowiedzieć się w pewnej sprawie dotyczącej rozmówcy. Robimy to we właściwym momencie i nie publicznie, tylko na osobności. Nawet najbardziej gorzką pigułkę możemy osłodzić szczerą miłością i życzliwością. Unikajmy tonu mentorskiego, nie róbmy z siebie reformatorów każdej sprawy i każdego napotkanego człowieka. Nie narzucajmy się nikomu ze swymi radami, a już nigdy nie zwracajmy się z nimi do ludzi starszych i na wyższym stanowisku.
O ile chodzi o żarty, to ustalić można następujące zasady co do posługiwania się nimi w towarzystwie:
Żarty nie powinny być osobistej natury (nie szukać ofiary wśród obecnych), lecz raczej rzeczy i zdarzenia winny być przedmiotem żartów.
Nie opowiadamy dowcipów, które mogłyby kogoś dotknąć, ośmieszyć, zawstydzić, zasmucić, zaszkodzić komuś i sprawić kłopot.
Nie żartujemy z rzeczy świętych i czcigodnych (nie używać w żartach słów Pisma Św. w innym znaczeniu od tego, które posiadają).
W żartach nie robimy aluzji do spraw nieobyczajnych.
Nie wszędzie i nie wobec wszystkich można żartować (nie wobec przełożonych lub podwładnych). Zwykle żartujemy z sobie równymi osobami.
Rozmowa winna być wreszcie interesująca. Jest nią wtedy, gdy poruszamy tematy wszystkim znane, aktualne i pożyteczne.
Nie należy więc poruszać spraw specjalistycznych, zawodowych (duchowni nie wszczynają dyskusji teologicznych). Sprawy kościelne interesują wprawdzie wszystkich, ale zasadniczo nie poruszamy ich sami, a zapytani o nie, odpowiadamy krótko i zwięźle.
Nie porusza się też tematów ściśle naukowych, bo łatwo wtedy powstaje dialog między dwiema osobami, a reszta słucha, nic nie rozumiejąc. Nie mówi się też o sprawach, które innych mało albo wcale nie obchodzą, np. o swej chorobie, o własnych kłopotach, o konfratrach, o zarządzie diecezji itd.
Wolno w towarzystwie opowiedzieć coś z własnego życia, ale zawsze zgodnie z prawdą, bez przesady i samochwały.
Można też wypowiadać pewne pochwały pod adresem obecnych, byle nie przesadnie. Pochlebstw i komplementów (zwłaszcza wobec kobiet) kapłan nie będzie wypowiadał w sposób świecki.
Powodzenie w rozmowie towarzyskiej zależy od naszego wewnętrznego, życzliwego, otwartego i szczerego nastawienia wobec bliźnich oraz od roztropności, która nakazuje nam dobrze się namyślić, zanim coś wypowiemy, a zaleca raczej milczeć i przysłuchiwać się innym ludziom mądrym i doświadczonym, którzy mają coś do powiedzenia i czynią to lepiej od nas.
W towarzystwie nie tylko trzeba umieć mówić, ale także trzeba umieć słuchać innych. Jest to nawet wielka sztuka - umieć dobrze przysłuchiwać się wypowiedziom rozmówców. W każdym towarzystwie są mile widziane osoby, które są wdzięcznymi słuchaczami. Rozmówcy trzeba poświęcić całą uwagę. Trzeba więc przerwać inne zajęcia, zwrócić się do danej osoby, patrzeć na nią lub też słuchać ze spuszczonymi oczyma, śledzić tok jej myśli, wczuwać się w jej przeżycia i uczucia, okazywać zaciekawienie i zrozumienie sprawy.
Oznaką lekceważenia dla osoby rozmawiającej z nami jest zajmowanie się w czasie rozmowy czymś innym, rozglądanie się po pokoju, patrzenie w okno, spoglądanie na zegarek, ziewanie, okazywanie niezadowolenia, ironiczne uśmiechanie się, zamyślanie się, przeglądanie gazet, oglądanie albumu itd.
Nie przerywamy nikomu opowiadania, nie poprawiamy go, nie protestujemy, nie zaprzeczamy, choćby ktoś przesadzał lub zmyślał. Z tego nie wynika, że mamy przytakiwać kłamstwom lub chwalić wszystko. W takich przypadkach zachowujemy godną rezerwę. Jeśli natomiast czyjaś wypowiedź obrażałaby dobre obyczaje, zaczepiałaby prawdy wiary św. lub poniżałaby rzeczy święte, wtedy należałoby spokojnie i z powagą przeciw temu zaprotestować.
W rozmowie należy używać odpowiednich dla każdego bezpośrednich zwrotów osobowych.
Do mężczyzn mówimy "Panie" z dodaniem tytułu lub stanowiska: Panie Doktorze, Panie Profesorze itd. Do starszych pań odzywamy się: Szanowna Pani, ewentualnie z dodaniem tytułu męża: Pani Mecenasowo itd. Do starszych panien mówimy "Pani", a do młodszych - np. "Panno Zofio". Odzywając się do osób starszych i wybitniejszych, używamy zwrotu: Proszę Pana Profesora. Do osób równych, przyjaciół i kolegów odzywamy się w sposób swobodny i poufały, ale i w tych wypadkach należy zachować umiar.
Nigdy nie powinniśmy się zwracać przez "Ty" do osób starszych ze służby domowej lub kościelnej, lepiej jest zwracać się wtedy przez trzecią osobę lub nieosobowo, np. proszę mi to zrobić.
Gdy mówimy o nieobecnych, używamy pełnego tytułu przy ich nazwiskach.
Jeśli czegoś nie dosłyszymy w czasie rozmowy, nie pytamy: Co? Jak? ale prosimy o powtórzenie zdania słowami: przepraszam Pana, nie słyszałem; nie zrozumiałem pytania; czym mogę służyć?
O każdą przysługę w towarzystwie trzeba grzecznie prosić. Za każdą uprzejmość ze strony rozmówców trzeba podziękować. Za każde uchybienie, choćby mimowolne, trzeba przeprosić.