Twarz
Już starożytni zdawali sobie sprawę, że na twarzy ujawniają się i utrwalają wewnętrzne przeżycia człowieka. Dlatego mówili, że twarz jest zwierciadłem duszy, odbiciem szlachetnego lub zepsutego serca. Przysłowie łacińskie brzmi: "Est facies testis, quales intrinsecus estis". Dzisiejsza zaś psychologia potrafi w naukowy sposób uzasadnić twierdzenie, że każdy z nas z biegiem czasu ma taką twarz i takie rysy, na jakie zasługuje.
Ponieważ twarz i jej rysy w obcowaniu z ludźmi najbardziej rzucają się w oczy i decydują o pierwszym wrażeniu, od którego zależy w dużej mierze powodzenie, kapłan na tyle musi opanować swe wewnętrzne przeżycia, by wyraz jego twarzy był miły dla otoczenia, ażeby w wyrazie jego twarzy odbijała się uprzejma powaga, serdeczna i bezinteresowna życzliwość, spokojna, ale nie bezmyślna pogoda ducha. Kapłan musi tak panować nad swoimi uczuciami i namiętnościami, żeby w wyrazie jego twarzy nie było nic odpychającego lub surowego.
Z tego, cośmy powiedzieli, nie wynika jednak, że wyraz twarzy powinien być niezmienny. Tak jak wewnętrzne uczucia zależą od okoliczności czasu, miejsca i osób, tak samo też wyraz twarzy winien być do nich dostosowany.
Byłoby rzeczą niewłaściwą mówić o tragicznymi wydarzeniu z obojętnością na twarzy, przy ludziach mających żałobę lub ciężkie zmartwienie prawić dowcipy i żarty albo śmiać się za głośno, jak również nie byłoby rzeczą właściwą być zamyślonym lub pogrążonym w milczeniu, gdy rozmowa schodzi na wesołe tematy. Zasadą naszą powinno być: dostosować się do rozsądnych nastrojów innych osób, wczuwać się w ich położenie, współczuć ich smutkowi, dzielić dyskretnie ich radość, o ile zaś chodzi o nasze osobiste sprawy, nie narzucać się z nimi innym ludziom, lecz w zmiennych kolejach życia zachowywać równowagę ducha i pogodny wyraz twarzy. Kapłan winien we wszystkim, co go dotyczy, doszukiwać się woli Bożej, wtedy twarz jego wyrażać będzie spokój płynący z pokornego poddania się wyrokom Boskim.
Twarz będzie oczywiście wyrażać wewnętrzne i przeżycia duszy, jej wzruszenia, cierpienia i radości, bo taki jest psychiczny ustrój człowieka, lecz kapłan jako człowiek dojrzały duchowo, mądry i opanowany przewodnik wielu dusz na drodze doskonałości, winien być na tyle opanowany, by swe smutne i radosne uczucia utrzymać we właściwych granicach. Przykro bowiem byłoby korzystać z usług, żyć lub współpracować z kapłanem histerycznie zmiennym, którego twarz zmienia się kolejno zależnie od napadów złego lub dobrego humoru: raz jest nadąsana, pochmurna, niechętna, to znowu przesadnie uprzejma lub wesoła. Taki kapłan byłby nieszczęściem dla swych konfratrów i wiernych, a zwłaszcza domowników, byłby odstraszającym przykładem człowieka, który nie potrafi uciszyć zgiełku swych uczuć i namiętności.
Wobec osób, które ze względu na wiek, urząd lub zalety umysłu czy charakteru zasługują na szczególny szacunek, twarz nasza winna wyrażać odpowiednie uczucia, lecz bez nieśmiałości, która mogłaby być poczytana za brak inteligencji lub obycia z ludźmi.
Wśród przyjaciół staramy się mieć twarz pogodną i wesołą, by nie psuć im chwil wytchnienia w czasie towarzyskich spotkań.
W stosunku do tych, których mało znamy, którzy nas przewyższają swym stanowiskiem lub których charakteru nie znamy dobrze, zachowujemy się z naturalną rezerwą i wystrzegamy się poufałości, która może im być niemiła, a nas może ośmieszyć.
Na ukształtowanie wyrazu twarzy oprócz duchowych wartości człowieka ogromny wpływ ma stała świadomość wszechobecności Boga. Kto bowiem "w Bogu żyje, w Bogu porusza się i w Bogu jest", ten zawsze powinien przeżywać nastrój pogodny, jakby świąteczny, i łączyć powagę z radością.
Wyraz twarzy najwięcej szpecą trzy wady serca: zarozumiałość, mściwość i nieczystość. Gdyby kapłan miał pod tym względem trudności, niech jak najusilniej nad tym pracuje, by je opanować. Niech w codziennym rozmyślaniu przypomina sobie prawdy, które głosi innym: że najbiedniejsze z Boskich stworzeń są szczególnie bliskie Sercu Jezusowemu, że najszlachetniejszą zemstą chrześcijanina jest cierpliwe znoszenie krzywd i przebaczenie, że wartość człowieka zależy od prawości i czystości serca.
Wyraz twarzy szpecą też, choć nie tak dogłębnie, Pewne odruchy, do których się przyzwyczajamy, jak dziwaczne grymasy, miny, marszczenie czoła, otwieranie ust, przygryzanie lub zwilżanie warg itd. Takie czynności jak ziewanie, kichanie, kaszel i ucierania nosa należy załatwić dyskretnie, ale nie potrzeba specjalnie ich ukrywać, gdyż są to czynności naturalne.
Przy ziewaniu usta zasłaniamy ręką. W towarzystwie wypada stłumić ziewanie przez wypuszczenie oddechu nosem i zaciśnięcie ust, ale i wtedy trzeba usta zasłonić ręką. Częste ziewanie jest oznaką przemęczenia, zniechęcenia lub nerwowości.
Jeśli nie można kichania uniknąć, należy twarz zasłonić chusteczką. Życzenie pomyślności przy tej okazji czy też wypowiadanie słów: "Na zdrowie" przestaje być modne.
Również przy kaszlu zakrywamy usta chusteczką, ażeby nie rozsiewać bakterii i nie budzić odrazy u obecnych.