Czy pamiętacie małą Gizellę zamieszkałą we Florencji, o której wam już mówiłem w poprzednich rozdziałach?
Słuchajcie:
Było to w czasie wojny w 1916 roku. Gizella przystąpiła do Komunii świętej, ofiarując ją w intencji swego ojca, który był kapitanem i miał jechać na front, gdzie mu groziły wielkie niebezpieczeństwa.
Modliła się całym sercem, nawet płakała, prosząc Boga, aby wojna się skończyła. Nagle rzekła do swej mamy:
- Mamo, mamo, Pan Jezus mi odpowiedział, że tatuś nie będzie w niebezpieczeństwie... samoloty nie będą latać nad miastem... ale wojna jaszcze końca mieć nie będzie, bo ludzie są zanadto źli.
Och! Widzicie moje drogie dzieci, jak bardzo Jezus lubi wysłuchiwać modlitw dzieci dobrych i jak wynagradza dobrze przyjęte Komunie święte nawet za pomocą cudów?
Żwawo dzieci! Idźmy do Jezusa!
Ale nie myślcie, że wystarczy jedna Komunia święta, aby łaskę otrzymać. Gizella często, nawet codziennie przystępowała do Komunii świętej i właśnie często powtarzane Komunie święte podobają się Panu Jezusowi i wyrywają mu poniekąd z rąk łaski, jak to zobaczycie w następnym przykładzie.