Dominik Savio był tak jak i wy dzieckiem, kiedy został dopuszczony do pierwszej Komunii świętej i od tego dnia co rano przyjmował Pana Jezusa z największą pobożnością i nabożeństwem. Pan Jezus często mu się ukazywał i mówił mu wiele pięknych rzeczy, odsłaniał mu nawet przyszłe, które potem co do joty się spełniły.
Franciszek Besucco był biednym alpejczykiem i do lat dwunastu nic nie widział poza swoimi kozami i owcami. Lecz gdy potem dostał się do miasta i zaznał tam wielkiego dobra jakim jest Komunia święta, nigdy jej nie opuszczał, a w kilka lat potem umarł otoczony urokiem świętości.
Gustaw Maria Bruni mieszkał w Turynie, a mając zaledwie trzy czy cztery lata zawsze chciał swojej mamie towarzyszyć do kościoła. Gdy wracała po Komunii świętej do ławki, mały Gucio przybliżał się do niej i tuląc się mówił; "Mamo, daj mi pocałunek Jezusa".
Mając lat sześć przystąpił do pierwszej Komunii świętej i potem z zapałem codziennie to czynił, a największą dla niego było przykrością, gdy dla zdrowia niekiedy musiał opuścić ten pobożny zwyczaj.
Albert Fallarini z Tortony mając pięć lat przeszło czterdzieści razy przystąpił do Komunii świętej, a potem do śmierci zachował ten zwyczaj codziennie przyjmowania Pana Jezusa.
Ach! ileż, ileż znam takich dzieci zamieszkujących rozmaite miejscowości, które naśladując wyżej wymienionych, codziennie przystępują do Stołu Pańskiego!
Widzicie więc, iż przykładów nie brak i że jest bardzo wiele tych dobrych dzieci, prawdziwie kochających Pana Jezusa.
Połączcie się i wy z nimi wszystkimi i od tej chwili bądźcie prawdziwymi przyjaciółmi Jezusa.
Żwawo Dzieci, idźmy do Jezusa przez częstą Komunią świętą, a On da nam siłę i odwagę męczenników.