Ciałem, czyli materią nazywamy to, co widzimy, czego się dotykamy. W ciele widzimy części. I tak w jednej części stołu kładę pióro, w drugiej książkę, w innej znowu rękę itd. Dlatego mogę rozłożyć na stole rozmaite rzeczy, bo stół składa się z części. Mówimy, że to, co się nie składa z części, jest pojedyncze, czyli niezłożone.
Niezłożoność duszy.
Trzymam w ręku czerwoną różę, na łodydze zielonej. Widzę w niej kilkadziesiąt listków ładnie powyginanych, a w środku żółte pręciki. Dotykam listków i odczuwam pod palcami coś w rodzaju aksamitu, a dolatuje mnie miły zapach tej róży. Ile to naraz odczuwamy wrażeń patrząc na różę: widzimy kilkadziesiąt listków i kilka kolorów, co innego poznajemy dotykiem, a co innego węchem. Jednak wszystko to, co poznajemy, jest czymś jednym i wszystkie te zmysłowe poznania oczu, dotyku i węchu wytwarzają w nas jedność pojęcia. Jeżeliby w nas nie było jednego pierwiastka, jednej duszy, która przenika wszystkie części ciała i łączy je w jedną naturę, nie moglibyśmy poznawać jako jednego tego, co podpada pod różne nasze zmysły. Wobec czego musimy powiedzieć, że w ciele istnieje dusza, która przenika wszystkie części i łączy je w jedność. Dusza ta nasza musi być pojedyncza, niezłożona, bo łączy w jedną całość ciało, które jest złożone z wielu części.
Choć oko widzi tego, co gra, ucho słyszy muzykę, jednak to wszystko jednoczy się w nas w coś jednego, chociaż każdy zmysł z osobna poznaje co innego. Jednoczy to wszystko w nas coś niezłożonego, wobec czego mówię, że posiadam duszę niezłożoną.
Nie jest łatwo dać zupełnie jasną odpowiedź na pytanie, co to jest dusza i jakie są jej przymioty. Dlatego tak dużo znajdujemy ludzi, którzy, nie mogąc zrozumieć duszy, powiadają, że jej nie ma. Jeżeli ktoś nie może pojąć, co to jest elektryczność, czy mądrze postąpi, gdy powie, że nie ma elektryczności? Przecież widzimy, jak świecą się lampki, rozżarzone prądem elektrycznym. Gdy usłyszymy grzmot, mówimy, że grzmi, choć wielu z nas nie wie, co to jest grzmot.
Lecz wróćmy jeszcze do niezłożoności duszy. Żeby jaśniej pojąć ten przymiot niezłożoności, uważnie czytajmy, co następuje.
Ileż to przechodziliśmy zmian od początku naszego życia? Ale po co iść daleko, jeden rok wystarczy, a nawet dzień jeden. I tak np. rano wstałem wesoły, pomodliłem się z wielką ochotą, zjadłem śniadanie, a zabrawszy się rześko do pracy, myślałem, że Bóg wie, ile dziś zrobię. Ale cóż, chwilę potem smutek zaczął ściskać mi serce i zacząłem płakać. Zobaczono to i zaczęto mnie pocieszać. Skoro przyszedłem do siebie, uczułem wielką wdzięczność do tego, który okazał mi swoje współczucie i zacząłem kochać tego, którego przed chwilą nienawidziłem. Oto tyle zmian zaszło we mnie przez ten krótki czas, a jednak coś w nas pozostało przez te wszystkie zmiany niezmienione, co odczuwało te wszystkie emocje. Została w nas niezmieniona dusza i ta dusza, nie podlegająca zmianom, wskazuje, że jest niezłożona.
Myślę sobie, jak to będę uprawiał ziemię, lub jak będę robił zbiory, albo jak się to mam w niedzielę przygotować, by pójść do kościoła. Aby o tym wszystkim myśleć trzeba dość długiego czasu, a choć tak długi czas myślę, widzę moją myśl jako coś pojedynczego, prostego, bo myśl moja nie da się podzielić na kawałki. Ale co więcej, ja nie tylko mogę myśleć o tych zajęciach, ale mogę się zastanawiać nad zmysłami i rozważać, czy one są dobre lub złe. Gdy się tak zastanawiam, widzę, że to, co się teraz zastanawia, jest tym samym, co wcześniej myślało. Gdyby zaś dusza nasza nie była pojedyncza, lecz złożona, nie moglibyśmy widzieć tego samego, ale zdawałoby się nam, że poznaję coś zupełnie innego, jakąś inną część. Wtedy człowiek nie mógłby poznać siebie samego, nie mógłby wejrzeć w swoje dobre lub złe uczynki, nie mógłby wcale przygotować się do spowiedzi.
Niezniszczalność duszy.
Dusza nasza ma jeszcze jeden bardzo ważny przymiot, który wynika z jej niezłożoności: nie ulega zniszczeniu, czyli żyje wiecznie, co my nazywamy nieśmiertelnością. O tym z najważniejszych jej przymiotów, który zwłaszcza obchodzi nas chrześcijan, powiedzmy słów kilka.
Nieśmiertelną nazywamy tę istotę, która nie podlega śmierci, czyli taką, która nie może stracić życia. Gdy mówimy, że dusza ma przymiot nieśmiertelności, rozumiemy przez to, że dusza istnieje bez końca. Zniszczalnym jest to, co składa się z części, to, co może się rozłożyć na te części, np. ciało nasze jest zniszczalne, bo po śmierci rozkłada się i zamienia w proch, i dlatego ciało nasze nazywamy śmiertelnym. Niezniszczalnym jest to, co się nie może rozłożyć na części. Dlatego mówimy, że to jest z natury swej nieśmiertelne, a taką jest nasza dusza.
Nieśmiertelność może być albo z łaski, albo z natury. Z łaski jest wtedy, kiedy Bogu podoba się dać życie wieczne. Bogu się może podobać, żeby drzewo było wieczne, wtedy to drzewo będzie z łaski wieczne, a nie z natury. Podobnie też nasze ciało po sądzie ostatecznym będzie wieczne z łaski.
Nieśmiertelność z natury jest najszlachetniejsza i taką mamy u Boga, lub mniej szlachetna, która przysługuje istocie stworzonej, która musi istnieć wiecznie. Taką nieśmiertelnością obdarzona jest nasza dusza. Objaśnijmy to przykładem. Co to znaczy z natury swej musi być wieczna? Weźmy jakiś kwiatek, w lecie ładnie za kwitnie, wyda nasienie, uschnie cały i nic z niego nie zostanie. Dlaczego tak się stało? Bo taka już jego natura, żeby nie żył dłużej, niż tylko przez jedno lato. Lub popatrzmy, że człowiek śmieje się. Czy widział kto kiedy, żeby inne stworzenie się śmiało? Czy śmieje się kot, pies, lub koń? Dlaczego to robi tylko człowiek? Bo to już taka jego natura. Otóż tak samo do natury duszy należy, by była nieśmiertelna.
Lecz choć dusza z natury swej jest nieśmiertelna, jednak, gdyby Bóg chciał, mógłby ją unicestwić. Więc Pan Bóg nie musi zachować duszy wiecznie, i jak ją stworzył z niczego, tak może ją także w nicość obrócić.
Jak to więc trzeba rozumieć, że dusza z natury jest nieśmiertelną? Dusza z natury jest nieśmiertelną, tzn. że nie ma podstawy do zniszczenia się, bo jest niezłożona. Tymczasem ciało jako złożone, może się rozkładać. I choć Bóg ma taką moc, iż może ją unicestwić, jednak jej nie unicestwi, bo robiłby inaczej, aniżeli sam zamierzył, i przez to sprzeciwiałby się sobie. Gdyby ktoś zrobił jakąś maszynę, która by młóciła lub szyła, ale zrobił ją tak, że po dziesiątym obrocie kołem musi się złamać i zepsuć - co byśmy na to powiedzieli? Czy zrobiłby taki człowiek coś mądrego? Owszem sprzeciwiłby się sobie, bo chciał zrobić coś takiego, co by ludziom pomagało w pracy i przez co łatwiej mogliby zarabiać, a tymczasem zrobił coś takiego, co im będzie tylko przeszkadzać i co ich narazi na straty. Kto temu winien? Naturalnie ten, kto zrobił taką maszynę. Postąpił więc bardzo niemądrze robiąc maszynę do niczego nieprzydatną.
Podobnie musielibyśmy powiedzieć o Panu Bogu, gdyby stworzył taką duszę, która by ginęła wraz z ciałem. Dlatego Pan Bóg stworzył ją taką, że nigdy nie ulega zepsuciu, ale ma życie wieczne, wobec czego nie dał jej nic takiego, przez co miałaby ulec zniszczeniu. Objawienie Boskie i nieomylny Kościół zapewniają nas o tym, że dusze ludzkie będą istnieć wiekuiście w wiecznym szczęściu, lub w ustawicznych karach.
Bóg chce zachować duszę naszą wiecznie. Dlaczego? Jeżeli Bóg dał jej taką naturę, przez to samo chciał ją zachować wiecznie. Jeżeli Bóg dał koniowi wielką siłę, przez to samo chciał, żeby on tą siłą był pomocą człowiekowi. Podobnie z naturą duszy związał Bóg moc nie niszczenia się, i dlatego stworzył ją duchową, niezłożoną, nie podlegającą zepsuciu, nie potrzebującą ciała i przez to samo dał jej taką naturę, która by trwała wiecznie.
Zresztą dusza przeznaczoną jest dla Boga i Jego wiekuistej chwały, podobnie jak niższe stworzenia przeznaczone są dla pożytku człowieka. Więc sam ten cel wymaga, by dusza żyła wiecznie. Wobec tego musimy powiedzieć, że dusza ze swej natury jest niezniszczalna, nieśmiertelna. Bóg chciał, żeby istota najdoskonalsza, jaką stworzył na ziemi, żyła wiecznie i chwaliła Go wiecznie.