Rzymskie Martyrologium
Śpiewaj z nami GODZINKI
Z Bogiem - rozmyślania dla świeckich
Wspólnota modlitewna
Wybór spowiednika.

Nie ulega wątpliwości, że wartość rozgrzeszenia sakramentalnego pozostaje niezmienna bez względu na to, czy go udziela święty, czy też kapłan o zupełnie przeciętnej cnocie. Słowa sakramentalne zlewają na duszę zadośćuczynną Krew Chrystusową, zalety spowiednika nie mogą tu zatem wchodzić w rachubę. Sakrament działa sam przez się, zupełnie niezależnie od przymiotów czy wad tego, kto go sprawuje.
Powie ktoś może, że jeśli sprawa tak się przedstawia, nie warto w ogóle biedzić się nad wyborem spowiednika. Jeżeli władza rozgrzeszania przysługuje niezmiennie wszystkim upoważnionym kapłanom, po cóż sobie zaprzątać głowę, czy go udzieli ten, czy inny spowiednik? Najrozsądniej wobec tego byłoby na chybił trafił przystąpić do pierwszego z brzegu konfesjonału.
Rozumowaniu temu istotnie nie można by nic zarzucić, gdyby udzielanie rozgrzeszenia było jedynym zadaniem spowiednika. Wiemy jednak, że rola jego nie na tym się kończy: powinien on nadto prowadzić dusze, pobudzać je, jeśli są gnuśne, hamować, jeśli w swej gorliwości zbyt są niecierpliwe. W tym zaś kierowaniu dusz nie wszyscy kapłani odznaczają się jednakową zręcznością, niektórzy, będąc zresztą bardzo gorliwymi i budującymi kapłanami, powodowani dziwnym jakimś onieśmieleniem, niechętnie się podejmują kierownictwa dusz. Inni znów, mimo może mniejszego zasobu osobistych przymiotów, są znakomitymi kierownikami. Jeżeli zatem okoliczności pozwalają Wam, wybrać sobie dowolnie stałego spowiednika, obierzcie takiego, po którym się spodziewacie lepszego kierownictwa.
Proszę mnie jednak dobrze zrozumieć: najlepszym kierownikiem nie nazywam tego, który paktuje z Waszymi wadami i traktuje je, jak to mówią, przez rękawiczki. "Jakiż mój spowiednik jest dobry! Nigdy mi nie robi wyrzutów''. Czy sądzicie, że słowa takie przynoszą zaszczyt spowiednikowi? Nic podobnego: Są one, przeciwnie, najpoważniejszym zarzutem, jaki sobie w ogóle można wyobrazić. Mówiąc tak oskarżacie go po prostu, że nie ma pojęcia o pełnieniu powierzonego mu zadania. Kierownicy, którzy owijają w bawełnę istotny stan rzeczy i nie umieją w razie potrzeby przeciwdziałać złu z całą energią, są zabójcami dusz. Porzućcie więc czym prędzej to mdłe kierownictwo, o którym nie waham się powiedzieć, że jest ni z pierza ni z mięsa, i zwróćcie się do kierownika bardziej energicznego, który by potrafił zwalczać w Was zło we wszystkich jego przejawach i nigdy przed Wami nie ukrywał prawdy.
Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że wymarzony przez Was spowiednik powinien być człowiekiem źle wychowanym, posługującym się szorstkim tonem i brutalnymi słowami. Złe wychowanie i szorstkość obejścia jest wadą. Ponadto cierpkość tonu i podniesiony głos nie idą w parze z żadną dobrą sprawą. Nie trzeba zresztą przybierać tragicznego tonu, żeby komuś powiedzieć: "Igrasz z ogniem" lub "prowadzisz złe życie". Możecie wybrać sobie spowiednika, którego dobroć Was pociąga. Nie mam nic przeciw temu. Niechaj jednak dobroć nie wyklucza u niego stanowczości. Przysługującego mu miana "ojca" okaże się godnym jedynie wtedy, jeśli będzie miał silną rękę. Szukajcie tedy połączenia dobroci i energii w jednej osobie. Jeśli jednak mam być zupełnie szczery, muszę wam powiedzieć, że dobroć jest w tym wypadku zaletą dość pospolitą, podczas gdy energię spotyka się o wiele rzadziej. Toteż radzę Wam z całego serca, abyście tej właśnie stanowczości szukali przede wszystkim u spowiednika. Idźcie do kapłana, który się cieszy opinią człowieka szczerego, mówiącego prawdę bez ogródek, a zwalczającego zło wszędzie, gdziekolwiek je ujrzy.
W wyborze spowiednika przysługuje Wam najzupełniejsza swoboda; nikt nie ma prawa wpływać na Wasze postanowienie w tym kierunku, a tym mniej narzucać Wam powiernika, który by nie był po Waszej myśli. I tak np.: ani przełożona pensji, ani nawet matka nie powinna wywierać tu wpływu, chyba pod formą dyskretnej rady, i to na wyraźne życzenie dziecka. Wolność sumienia naszych dzieci jest rzeczą niemniej świętą, jak wolność sumienia ich matek; nie liczenie się zaś z niechęcią, która by z takich czy innych powodów powstrzymywała dziecko od spowiadania się u danego kapłana, byłoby równoznaczne z narażeniem je na spowiedź świętokradzką.
Jeżeli jednak wybór spowiednika jest sprawę, którą wszechstronnie należy rozpatrzyć w sumieniu, nie znaczy to bynajmniej, że ją równie wszechstronnie należy omawiać w gronie przyjaciół i znajomych. Nie jest ich rzeczą znać powody, które Was do tego wyboru skłoniły. Nie moglibyście zresztą wyłuszczyć im tych przyczyn, nie wdając się w porównania, nie wyszczególniając zalet i wad różnych znanych Wam spowiedników. Pominąwszy już niewłaściwość takich rozpraw trzeba sobie, uświadomić, że są one przede wszystkim śmieszne. Pozostawmy je więc dewotkom, które wywracają oczy mówiąc o swych spowiednikach.
Rozumie się samo przez się, że jeśli Wam przysługuje prawo wolnego wyboru spowiednika, wolno wam również opuścić go, skoro to uznacie za stosowne. Nie należy tego oczywiście czynić dla samego tylko kaprysu i bez poważniejszej przyczyny. Wystarczającym powodem jednak będzie, jeśli w stosunku do niego zaczniecie odczuwać pewne skrępowanie. A przede wszystkim nie wmawiajcie sobie, że go martwicie odchodząc od niego: byłoby to nieco przesadne mniemanie o znaczeniu Waszej szanownej zresztą osoby; co gorsza, byłoby to powodowanie się względami ludzkimi w sprawie, w której kierować się należy wyłącznie pobudkami nadprzyrodzonymi,
Żeby jednak usunąć wszystkie ewentualne skrupuły pod tym względem przytoczę Wam radę, jaką nam w seminarium dawali nasi kierownicy: "Kiedy penitent zwraca się do Was po raz pierwszy - odmówcie "Przyjdź Duchu Święty". Kiedy zaś odchodzi, aby się zwrócić do innego spowiednika, odmówcie "Te Deum".
Obecnie chciałbym jeszcze powiedzieć parę słów duszom, które nie mając wyboru pomiędzy różnymi spowiednikami, zmuszone są otwierać swą duszę przed kapłanem, którego by w innych warunkach nie wybrały. Być może, że łatwiej się pogodzicie z tym stanem rzeczy, kiedy Wam powiem, że w podobnym położeniu znajdujecie się nie tylko Wy, mieszkańcy wiosek, lecz inne jeszcze kategorie dusz nie mniej wartościowych. Nie sądzę jednak, zęby ten przymus powodował w zgromadzeniu zakonnym lub w katolickim zakładzie obniżenie poziomu życia nadprzyrodzonego. Pan Bóg za pośrednictwem szczególnych łask zapobiega ujemnym skutkom, jakie by w poszczególnych wypadkach mogły z tego stanu rzeczy wyniknąć.
Wierzcie mi również, że całkiem szczególna łaska staje się Waszym udziałem właśnie wtedy, jeśli się spowiadacie u kapłana, przed którym bez wielkiego zaparcia się siebie nie otworzylibyście swego sumienia. Pan Bóg wynagrodzi Wam tę ofiarę, pozwalając Waszym duszom odnieść znaczną korzyść z takich właśnie spowiedzi.
Pozwólcie mi jednak zauważyć, że niechęć Wasza do danego spowiednika wynika bardzo często z przyczyn, nie mających nic zgoła wspólnego z samą spowiedzią. Żal Wasz niejednokrotnie opiera się na fakcie, że kapłan ów nie okazuje komuś z Waszych krewnych czy znajomych wszystkich należnych im "z wieku i urzędu" względów. Być może nawet, że przy jakiejś sposobności odniósł się on do Was samych w sposób - Waszym zdaniem - nie dość taktowny. Otóż należałoby przede wszystkim rozważyć, czy w danym wypadku zbytnie przewrażliwienie nie pozbawiło Was trzeźwości sądu.
Następnie, choćby nawet Wasz żal był uzasadniony, odnosić się on może co najwyżej do jakiegoś niedociągnięcia w wychowaniu lub nieopanowaniu temperamentu. To zaś nie jest znów u kapłana tak niewybaczalną zbrodnią. Dlaczegóż zaraz tracić do niego zaufanie? Czy pewni jesteśmy, że pod szorstką powłoką nie kryją się nieprzebrane skarby oddania duszom i nadprzyrodzonej wiedzy, z której będziecie mogli czerpać niezmierne korzyści?
Jeśli jednak pomimo wszystko spowiedź taka będzie dla Was wielką przykrością, musicie ją odbyć wyłącznie w duchu wiary. Wówczas zapomnicie o znajomym Wam człowieku, a widzieć będziecie jedynie kapłana, zastępcę Jezusa Chrystusa. "Przed samym Panem Jezusem otworzę swe sumienie, z Jego też ręki otrzymam rozgrzeszenie". Ta oto wiara wystarczy chyba wybitnie do zmniejszenia odrazy, jaką odczuwacie wobec niezbyt Wam sympatycznego spowiednika.

wstecz | spis treści | dalej