Zaznaczyliśmy dotąd niejednokrotnie wewnętrzną działalność łaski zastępującej brak korzystnych warunków zewnętrznych. Ponieważ nadzwyczajny ten sposób zbawienia trudno stwierdzić "naocznie", czytelnik mniej obeznany z nauką teologii o łasce sądzić może, że dowolnie przyznajemy tak wielką skuteczność drogom utajonym, aby tylko dowieść twierdzenia o stosunków o licznych wypadkach zbawienia wśród pogan.
Nauka o działalności łaski nadprzyrodzonej to nie bezpodstawny wymysł teologów; opiera się ona na niezliczonych i wyraźnych zdaniach Pisma św. Już sam rozum uznaje konieczność wsparcia nadprzyrodzonego, bo nawet religia rozumowa przez usta Kanta twierdzi: "że człowiek, który szczerze przejęty prawdziwym poczuciem obowiązku pełni to, co jest w jego mocy, aby zadośćuczynić swej powinności względem Boga, zawsze osiągnie pomoc najwyższej mądrości, uzupełniającą w jakikolwiek sposób to, co przechodzi jego możność". Nieco dokładniej w świetle objawienia rozwinął tę prawdę św. Tomasz (De verit. q. 14, a. 11): "Jeśli człowiek w lasach wśród bezrozumnych zwierząt wychowany idąc za popędem przyrodzonego rozumu dąży do tego co dobre, a unika złego, to trzeba przyjąć jako pewnik, iż Bóg człowiekowi owemu objawia bezpośrednio to, co jest nieodzowne do osiągnięcia dobra, albo też oznajmia mu to przez swego wysłańca, jak Korneliuszowi przez Piotra".
Z powyższych słów wysnuwają teolodzy wniosek o nadzwyczajnych opatrznościowych drogach zbawienia. Tak np. aby umożliwić wzbudzenie wiary Opatrzność poprowadzi poganina, zupełnie niespodzianie i w cudowny sposób, do zwiastuna ewangelii, np. do kapłana lub misjonarza, jak niegdyś zesłała przez proroka Habakuka pokarm Danielowi w lwiej jamie (Dn 14:33-39). W tym samym celu może Bóg zesłać anioła jako człowieka, który w postaci widzialnej objawia poganinowi prawdy konieczne do zbawienia. Nadto może Bóg pouczyć człowieka zupełnie niewidzialnie przez wewnętrzne oświecenie. Nikt nie wątpi, że Bóg może użyć rzeczonych środków stosownie do swej woli, aby wszyscy ludzie mogli się zbawić.
Pierwsze dwie możliwości, że zwiastun prawdy ukazuje się naocznie, podlegają kontroli historycznej, która rzeczywiście stwierdza podobne przykłady z Pisma św. i w wiarogodnych życiorysach Świętych. Trzeci sposób dokonuje się zupełnie niewidzialnie we wnętrzu dusz ludzkich. Według ogólnego zdania szkół katolickich, Bóg stosuje ostatni sposób w przypadkach, gdzie człowiek w zwykłym trybie otaczających go warunków bez osobistej winy w ciągu życia nie miał sposobności do wzbudzenia aktu wiary zbawczej. W takich razach posługuje się Opatrzność niechybnie środkami nadzwyczajnymi i to zwykle środkiem dla Wszechmocy najprostszym, a nam najmniej podpadającym: bezpośrednim wewnętrznym oświeceniem w prawdach wiary. Zdanie to wynika z uogólnienia zbawczej woli Boga na wszystkich i poszczególnych ludzi. W odmiennej formie brzmi ono tak: Bóg chce zbawienia potomstwa Adama nie tylko w ogóle, lecz dla każdego poszczególnego potomka (omnes ac singuli), np. dla murzyna Tytusa, mieszkańca środkowej Afryki. Dla niego potrzeba koniecznie, jeśli ma być zbawiony, aby Bóg choć raz w życiu w chwili decydującej dał mu możność poznania wiary zbawczej przez uchylenie przeszkód, za które Tytusa osobiście winić nie można.
Podobną myśl znajdujemy u św. Augustyna. Obok zwykłych, jasnych dróg zbawienia są inne niedostępne zewnętrznemu spostrzeżeniu: tajemnicza droga wewnętrznego oświecenia, czyli bezpośredniego obcowania Boga z poszczególnymi duszami. Droga otwarta dla każdego, kto tego godzien, dla kogo zamknięta, ten widocznie niegodny (De praedest.. Sanct. c, 9., n. 17).
Trudno by orzec, w jakich szczególnych chwilach życia Bóg udziela bezpośredniego oświecenia. Nie ulega jednak wątpliwości, że skoro Bóg wybrał drogę zbawienia zupełnie utajoną, nie zabraknie wewnętrznego oświecenia w chwili przełomowej, najtrudniejszej skutkiem wytężonych wysiłków wiecznego wroga tj. w godzinę śmierci. Bóg, który na tę chwilę szczególne zachował łaski dla chrześcijan opływających w morze łask, nie poskąpi nadzwyczajnego wsparcia poganom, którzy dotychczas bez własnej winy nie mieli sposobności, aby przyłączyć się do duszy Kościoła.