W wędrówce ku Bogu wiara jest pierwszym nieodzownym etapem, wprawdzie nie wprowadzającym jeszcze do wnętrza duszy Kościoła, lecz otwierającym już przedsionek, wstęp do niej. Bez wiary błądzilibyśmy jak po manowcach, bo bez poznania i świadomości celu. Lecz do celu samego, do życia i przyjaźni z Bogiem, daleka jeszcze droga. Przebędzie ją ten, kto wiernie współpracuje z łaską wiary i nie gardzi dalszymi natchnieniami łaski bożej.
Wiara, zwracająca umysł ku Bogu i jego doskonałości, wierząca, że ,,[Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają" (Heb 11:6), jest dopiero płodnym nasieniem, z którego wyrośnie wielkie dzieło uświęcenia. Bowiem z ufnej wiary w miłość i sprawiedliwość boską rodzi się nadzieja szczęścia osobistego na wieki, z niej zaś bezinteresowne jakoby ukochanie Boga dla doskonałości jego, odwzajemnienie miłości za miłość. Człowiek, który wznieść się zdołał do aktu miłości, a przedtem znajdował się w stanie grzechu śmiertelnego, odczuwa równocześnie pewien wstręt i żal do siebie, że dla chwilowego zadowolenia własnego ja stawił niegdyś opór miłościwej woli bożej. Człowiek taki wzbudza akt żalu doskonałego, który jako taki gładzi tym samym grzechy śmiertelne, nawet poza sakramentem. Zatem wiara, nadzieja i miłość nieomylnie prowadzą do świątyni duszy Kościoła, a dusze uświęcone środkami tymi tworzą nie tylko między sobą wewnętrzny, mistyczny zespół, lecz wchodzą nadto w ścisły przyjacielski, synowski stosunek z Bogiem, trwający dopóki go nie zerwie grzech śmiertelny.
Dla uzupełnienia braków natury ludzkiej, niezdolnej o własnych siłach wznieść się do miłosnego stosunku z Istotą najwyższą, udziela Bóg człowiekowi skruszonemu daru nadprzyrodzonego: łaski uświęcającej; jest to ono najświętsze i jedyne znamię, które nas czyni godnymi miłości Boga. Łaska uświęcająca nie polega więc jedynie na odpuszczeniu grzechów, lecz jest nadto trwałym stanem duszy, - darem rzeczywistym, realnym, - cząstką natury boskiej.
Skoro łaska czyni z nas przedmiot upodobania Boga, musi ona w nas składać jakiś rzeczywisty pierwiastek boży. I w rzeczy samej, miłość Pana jest zawsze twórcza: tworzy ona w stworzeniach to, czego się tam doszukuje. Nasze uczucia poprzedza nieodzownie jakieś dobro pociągające je ku sobie. Serce nasze jest wymagające i jeśli upodobało sobie pewien przedmiot to dlatego tylko, że doszukało się w nim przyjemności, zdolnej je choć w części zadowolić i ucieszyć. Serce nasze drży pod wpływem dobroci i piękności, pierwiastków składających się na treść wszelkich uczuć; lecz ono pierwiastków tych nie stwarza. W nas miłość budzi się pod wpływem przedmiotu; u Boga miłość jest twórczynią przedmiotu. Skoro najwyższa Przyczyna działa to nie dlatego, aby sobie zgotować przyjemność, lecz aby nam udzielić swej doskonałości. Kiedy On nas kocha to nie czyni tego dla przyjemności znajdującej się poza wieczną, własną jego szczęśliwością, - najszczęśliwszy w sobie i z siebie zwraca się ku nam dlatego tylko, aby w nas coś dobrego i pięknego stworzyć. W porządku przyrodzonym miłość jego powołuje do rzeczywistości niezliczone twory, składające się na wszechświat; w porządku nadprzyrodzonym tworzy świat nieskończenie piękniejszy, drugie stworzenie, nowe życie. przeznaczone na rodzenie owoców dla wieczności.
Tylko łaska o charakterze przedmiotowej rzeczywistości zdolna jest odrodzić nas do uczestnictwa natury boskiej, dziecięctwa bożego i braterstwa z Chrystusem (por. Rz 8:29, 2P 1:4, Jan 3:4-6, 1P 1:23). Według licznych orzeczeń w Piśmie św. Bóg przez łaskę uświęcającą składa w naturę nasze nasienie, z którego wykwita nowe życie. To odrodzenie z stanu grzechu tłumaczą w następny sposób: "Dziecko urodzone otrzymuje od ojca naturę. Dlatego druga Osoba w Bóstwie zwie się Synem, a pierwsza Ojcem, ponieważ pierwsza udzieliła swą naturę i istotę drugiej. Jeżeli więc Pismo św. powiada, że z łaski Boga staliśmy się uczestnikami własnej jego natury i odwrotnie, jeśli przez łaskę otrzymujemy udział w naturze boskiej i życiu boskim, jest prawdą rzeczywistą, iż narodziliśmy się z Boga... Jesteśmy dziećmi Boga nie tylko dlatego, że nas przyjął i uważa za dzieci, lecz i stąd, że z boskiej natury i boskiego życia udziela nam wszystkiego czego tylko udzielić chce i może, i że nas napełnia i ożywia własnym duchem".
Barwy, w jakich teolodzy starają się rozwinąć blask szaty tej królewskiej, to nie błyskotliwe, czcze metafory, lecz ścisłe tłumaczenie słów Pisma św. Nikogo więc nie zadziwi zdanie św. Augustyna, że obdarowanie duszy łaską jest dziełem większym, niż stworzenie nieba i ziemi, - lub słowa św. Tomasza, że wartość jednej łaski jest większa, niż całej przyrody. Stąd wynika, że daru najkosztowniejszego udziela Bóg człowiekowi bez wytchnienia jedynie dla udzielenia mu dobra najwyższego, - zbawienia. Ponieważ zaś udziela go człowiekowi równocześnie z odpuszczeniem winy grzechu śmiertelnego można powiedzieć, że łaska uświęcająca jest istotną formą zbawienia, że bez niej nie ma usprawiedliwienia, tak jak nie ma osoby pięknej bez piękności. Jako środka nieodzownego w przynależności do duszy Kościoła niczym nie można jej zastąpić, ani najwyższym pragnieniem, ani najsilniejszym postanowieniem, ani najwspanialszymi uczynkami. Sobór Trydencki (s. VI can. 3.) potępia zdanie, że można usprawiedliwić się bez łaski i miłości, która jest wlana przez Ducha świętego i w nas pozostaje.
Tą nieodzownością łaski do zbawienia można jedynie wytłumaczyć hojność, jaką Chrystus szafował przy ustanowieniu środków do uzyskania daru nadprzyrodzonego, przy ustanowieniu sakramentów i licznej hierarchii kapłaństwa: kanałów, przez które łaska spływa na ludzi. Chrzest, którego materia jest łatwo każdemu i wszędzie dostępna, sprowadza na duszę odrodzenie po raz pierwszy. Kto zatracił tę łaskę przez grzech śmiertelny znów zmartwychwstać może do życia nadprzyrodzonego bez wielkiego wysiłku przez sakrament pokuty wymagający tylko żalu niedoskonałego. Reszta sakramentów utwierdza i broni życia w duszy Kościoła.
"Zdaje się nieraz, że wszystko stracone, kiedy grzesznik umierający, pozbawiony władz umysłowych, niezdolny jest przyjąć sakramentu pokuty i Eucharystii. Bóg przygotował sakrament na ostatnią pomoc w strasznej tej godzinie: Ostatnie Namaszczenie może być ważne bez aktów ze strony umierającego, pod warunkiem, że tenże zachował w sercu cokolwiek żalu; w tym razie namaszczenie uzupełnia dzieło, zdoła siłą obrzędu sakramentalnego usunąć nawet grzechy śmiertelne i pozwala chrześcijaninowi zakończyć w aureoli wybranych, w duszy Kościoła" (cf. s. Thom., Supplem., qu. 30., a. I.).
Sakramenty nie są jedynym i wyłącznym środkiem zbawienia: pragnieniem serca zastąpić można obrzęd zewnętrzny i przy jego braku sprowadzić może łaskę uświęcającą "akt miłości, akt skruchy, krótki i serdeczny, prośby z łoża śmierci;... jakąż moc posiadać musi krew Zbawiciela naszego, skoro w kilku aktach przelotnych skupić zdoła wszelką zasługę na życic wieczne!" (Faber, Le Createur et la creature p. 138).
Nie wmawiajmy sobie, jakoby żal doskonały był niezwykle trudny. Łaski nie odmawia Bóg nikomu kto zmuszony jest wzbudzić akty żalu i miłości. Opatrzności nie zbraknie nigdy środków zbawienia. Któż zdoła pojąć działalność łaski ostatniej i miłosierdzie w niej zawarte? Któż zbadał podniety, ostatnie zachęty, tajemne modły, które aniołowie niewidzialni poddają umierającemu? Jeśli pomoc aniołów nie starczy, Bóg sam zdoła natchnąć ostatnią myślą i pobudzić pragnienia, do których przywiązane jest ostatnie przebaczenie. "Miłosierdzie Boskie towarzyszy grzesznikowi do chwili konania, gdy na granicy życia i śmierci zdaje się już nie należeć do ziemi. W tej chwili po raz ostatni Stwórca i Zbawiciel dusz zjawia się mówiąc: +Czy chcesz do mnie należeć?+ Niestety, niektórzy odpowiadają: +Nie+. Lecz ilu odpowiada: +Tak!+ Bez wątpienia Bóg zażąda, aby w długich i bolesnych mękach okupili nader późne poddanie swej grzesznej duszy (dlatego właśnie jest czyściec tak straszny), lecz ujdą przynajmniej potępienia wiecznego" (Monsabre, 102. cont.)