W drugim już wieku stwierdził Tertulian, "że główną przyczyną rozpanoszenia się uprzedzeń, sporów i kłótni jest fakt, iż słowa tłumaczy się odmiennie, podsuwając im inne znaczenie, inną myśl, zamiast tej, którą mówiący chciał wyrazić. Gdyby słowa zrozumiano w myśl mówiącego, ci którzy się teraz skutkiem nieporozumienia zwalczają niejednokrotnie żyliby w zgodzie". Prawdę tę zastosować można do zasady wyrażonej w symbolu atanazyjskim: "Poza Kościołem nie ma zbawienia", a powtarzanej w Kościele ustawicznie i niezłomnie aż po dzień dzisiejszy mimo gwałtownych zarzutów nietolerancji, okrucieństwa, mimo lękliwego i dyplomatycznego ostrzegania, aby zasadą bezwzględną nie obrażać współobywateli - niekatolików. Zarzuty fałszywe, obawy płonne. Kościół, oblubienica miłości, w dogmatach swych nie może być okrutny lub niesprawiedliwy wobec tych, za których Chrystus krew swą przelał. Zachodzi tu nieporozumienie, niezrozumienie słów Kościoła.
Ateusz, który przeczy istnieniu Boga i wszelkiej religii, powyższą zasadę nazwie niedorzecznością. Teista, uznający Boga osobistego, stawia jako warunek zbawienia wiarę w Boga. Chrześcijanin, widzący w Chrystusie Mesjasza, który ludzkość wyzwolił z grzechu pierworodnego, wyznaje: poza Chrystusem nie ma zbawienia. Z chrześcijańskich zaś wyznań każde przywłaszczające sobie wyłączne prawo do prawdy, a zatem i do samoistnego i odrębnego bytu, naucza: poza mym Kościołem nie ma zbawienia.
Nie dziw więc, że Kościół katolicki broni zasady tej jako swej wyłącznej własności, będąc przekonany, że zbawienie osiągnąć można jedynie przez zasługi Chrystusa, i że środki do uzyskania zasług tych Chrystus jemu tylko powierzył. W przekonaniu tym utwierdzają go słowa i czyny Chrystusowe. "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem". Aby wykluczyć wszelką wątpliwość o wyłączności tej drogi, natychmiast dodaje Zbawiciel: "Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" (Jan 14:6). Do Kościoła zaś, w osobie Apostołów, zwraca się Mistrz słowami: "Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi" (Łk 10:16), a dalej: "Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam" (Jan 20:21). - Jeśli każda religia zapewnia zbawienie, to zbyteczny a nawet szkodliwy dla rozwoju ludzkości byłby ów cud miłości zrodzony w stajence betlejemskiej, dzielący świat na wrogie obozy. Bezcelowe byłoby skrzętne życie, hańba męki i śmierci Zbawiciela, śmieszne nadludzkie wysiłki Apostołów w celu szerzenia Słowa, niezrozumiała ofiara niezliczonych męczenników i misjonarzy, targających węzły krwi i przyjaźni, aby niewiernym zwiastować dobrą nowinę. Niedorzecznością godną politowania byłoby ubóstwo i dziewictwo karmelitanki, postem i biczowaniem błagającej Ukrzyżowanego o gorliwych kapłanów itd. itd.
Przekonanie o jedynie zbawczej sile Kościoła znajduje wyraz w licznych ustępach z listów św. Pawła, Dziejów Apostolskich i Apokalipsy. Tak wielce obawiali się Apostołowie upadku w wierze, że nawet unikali obcowania z tymi, którzy fałszowali prawdę. W czasach poapostolskich Ojcowie byli stanowczymi wyznawcami naszej zasady, a heretyków targających się na jedność owczarni Chrystusowej tym dosadniej piętnowali, im bardziej ożywiała się świadomość wiernych o koniecznej jedności w Kościele. "Nikt nie osiągnie zbawienia i żywota wiecznego", powiada św. Augustyn, "kto nie ma Chrystusa głową. Nikt nie będzie miał Chrystusa głową, kto nie jest w jego ciele, w Kościele". Wtóruje mu św. Cyprian: "Gałąź odcięta od drzewa nie kiełkuje. Odłączcie strumień od źródła, a wyschnie. Również i Kościół roztacza bujne gałęzie nad ziemią i rozsyła na wszystkie strony strumienie. Z niego się urodziliśmy, jego się mlekiem wykarmiliśmy, jego życiem żyjemy... Kto odłączony od Kościoła, wyłączony jest tym samym z danych Kościołowi przyrzeczeń, kto opuszcza Kościół Chrystusowy, nie trafi do Chrystusa. To cudzoziemiec, grzesznik, wróg. Nikt nie może mieć Boga ojcem, kto nie ma matką Kościoła... Bóg jest tylko jeden, jeden jest tylko Chrystus i jeden jego Kościół, jedna wiara i jedno ściśle z ciałem Kościoła złączone społeczeństwo... Wszystko, co się odłącza od łona matki, odłączone żyć już nie może". Prostym wnioskiem z tych i innych licznych orzeczeń Ojców oraz charakteru sekt ówczesnych jest zapewnienie Bonifacego VIII, że dla wszystkich istot ludzkich koniecznym warunkiem zbawienia jest podległość rzymskiemu papieżowi. Czwarty Sobór Laterański wyznaje: "Jeden jest tylko powszechny Kościół wiernych, poza obrębem którego nikt zbawiony być nie może". Naukę tę przyjmuje Sobór Trydencki jako powszechnie znaną i niewzruszoną, i na jej podstawie "synod postanowił, aby zachować w czystości naszą wiarę katolicką, bez której nikt Bogu podobać się nie może".
Z nowszych teologów Tournely zasadę naszą zalicza do prawd twardych i trudnych do pojęcia, ale nie mniej przeto uznaje ją za niewzruszoną. Pius IX wyraźnie zaznacza: "Należy się trzymać wiary, że poza apostolskim rzymskim Kościołem nikt nie może być zbawiony. On jest jedyną arką zbawienia, kto nie wstąpił do tej arki, zginie w potopie grzechów". Do dziś dnia, mimo rozgoryczenia przeciwników Kościół uporczywie powtarza tę zasadę, żądając od swych dygnitarzy, kardynałów, biskupów, duszpasterzy i nauczycieli, aby uroczyście wyznali artykuł: poza tą wiarą nie ma zbawienia. Dla katolika jest to więc prawdą, wykluczającą wszelkie powątpiewania.
A jednak byłoby obłudą nie przyznać się, że na pozór zasada ta budzi niepokój, że zbyt może ona surowa, nielitościwa, niesprawiedliwa, a nawet nierozumna. Na szczęście wiedzą wszyscy z katechizmu, że Bóg szczerze pragnie zbawienia wszystkich ludzi bez wyjątku. Następnie wiedzą, lecz już nie wszyscy, że Kościół przez usta tego samego Piusa IX, który dopiero co orzekł, że "poza apostolskim rzymskim Kościołem nikt nie może być zbawiony", surowo zabrania wydawać sąd potępienia na pogan, heretyków i schizmatyków (alokucja z 9 grudnia 1854 r.)
Dla wyjaśnienia wątpliwości i rzekomych sprzeczności podnosimy, że już od czasów św. Augustyna rozróżnia teologia między duszą i ciałem Kościoła.
Dusza Kościoła jest to tajemniczy, niewidzialny zespół Świętych w węzłach wiary, nadziei i miłości, tj. łaski uświęcającej. Ciało Kościoła jest wyrazistym i zewnętrznym uspołecznieniem wiernych, złączonych publicznym wyznawaniem tych samych prawd, uczestniczeniem w tych samych Sakramentach, poddaniem się kierownictwu tych samych duszpasterzy.
Z wyraźnej woli Chrystusa, kto chce być zbawionym, winien należeć tak do duszy jak i do ciała Kościoła.
Przynależność rzeczywista do duszy Kościoła jest warunkiem nieodzownym do zbawienia.
Przynależność rzeczywista do ciała Kościoła jest warunkiem względnym, ściśle obowiązującym tych, którzy poznać mogą, że Kościół katolicki jest jedynym i prawdziwym Kościołem Chrystusa.
Zatem tych, którzy w dobrej wierze, tj. bez winy osobistej należą wyłącznie do duszy Kościoła, Bóg wedle swego wyroku dla nas niepojętego może nadzwyczajnym sposobem wspierać łaską i umożliwić im zbawienie. Istnieje więc dwojaki sposób zbawienia.
CZĘŚĆ DRUGA.
Nadzwyczajny sposób zbawienia w przynależności tylko do duszy Kościoła.
Rozdział I. Poganie.