
Serdeczna Matko, opiekunko ludzi,
Niech Cię płacz sierót do litości wzbudzi!
Wygnańcy Ewy do Ciebie wołamy: 
Zmiłuj się, zmiłuj, niech się nie tułamy.
Do kogóż mamy wzdychać nędzne dziatki? 
Tylko do Ciebie, ukochanej Matki: 
U której Serce otwarte każdemu, 
A osobliwie nędzą strapionemu!
Zasłużyliśmy, to prawda, przez złości, 
By nas Bóg karał rózgą surowości; 
Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze, 
Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze.
Ty masz po Sobie i Ojca i Syna, 
Snadnie Go Twoja przejedna przyczyna; 
Pokazawszy Mu piersi i wnętrzności, 
Łatwo Go skłonisz Matko łaskawości.
Dla Twego Serca wszystko Bóg uczyni, 
Daruje plagi, choć człowiek zawini; 
Jak Cię, cna Matko, nie kochać serdecznie, 
Gdy się skryć możem pod Twój płaszcz bezpiecznie?
Ratuj nas, ratuj, Matko ukochana, 
Zagniewanego gdy obaczysz Pana; 
Mieczem przebite pokazuj Mu Serce, 
Gdy Syna na krzyż wbijali mordercę.
Dla tych boleści, któreś wycierpiała, 
Kiedyś pod krzyżem Syna Twego stała; 
Bóg nam daruje, byśmy nie cierpieli, 
Cośmy wytrzymać na złość naszą mieli.
A gdy ujdziemy tak gniewu, jak chłosty, 
Pokaż nam, Matko, tor do nieba prosty;
Niechaj to Serce, z którego opieki 
Dotąd żyjemy, kochamy na wieki.