Kościół św. nazywa Maryję Matką miłosierdzia. Co znaczy ten słodki wyraz miłosierdzie? Po łacinie "miłosierdzie" jest to wyraz złożony z trzech wyrazów: miseriae cor datum, serce nędzy poświęcone. Nazwa przeto Matki miłosierdzia oznacza matkę, która serce swe ma oddane na usługi dla nędzarzy, dla biednych, nieszczęśliwych i pomocy potrzebujących; która ma serce dla dzieci swych najczulsze, dla tych szczególniej, których większa nędza trapi, której życiem, szczęściem i chwałą jest nieszczęśliwych wspierać. I rzeczywiście, gdyby Maryja grzeszników choćby największych, do Niej się uciekających, od Siebie odpychała, czyżby się nazywała Matką miłosierdzia? Nie, bo wtenczas nie byłaby ani Matką, ani Miłosierną.
I. Nie byłaby matką, gdyż Matka każda czulą jest na potrzeby i słabości swych dzieci. Maryja jest matką grzeszników, którzy się chcą nawrócić i dlatego, ich potrzeby i nędze odczuwa jakby swoje własne. Kiedy niewiasta chananejska prosiła Pana za swoją od złego ducha opętaną córką, mówiła: "Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha" (Mt 15: 22). Córka cierpiała, nie matka, przeto raczej powiedzieć była powinna: Ulituj się nad moją córką; tymczasem przeciwnie mówiła: ulituj się nade mną. Dlaczego? Bo matka cierpienia swych dzieci czuje jakoby swoje własne. Podobnie, jak uważa Ryszard, Maryja za kimś wstawiając się do Boga, mówi: Panie! moim dzieckiem jest ta dusza, która pragnie swego nawrócenia; ulituj się nade mną i wspomóż łaską Swoją tę duszę, bom ja matką jej.
Otóż niepodobieństwem jest, żeby P. Bóg łaski Swej odmówił temu, za którym się przyczynia Maryja, gdyż sam P. Bóg chce, abyśmy się do Niej udawali jako dzieci do swej Matki. W imieniu Boga tak przemawia jeden pobożny pisarz: "Maryi polecam grzeszników jako Jej dzieci i Ona też po macierzyńsku troskliwa, nie dopuści zguby tych, co Jej pomocy wzywają, ale wszelkimi sposobami, które od Niej zależą stara się ich do Mnie przyprowadzić.
Upadnijmy przeto do stóp tej dobrej Matki a całując Jej nogi święte nie odstępujmy dopóki nam nie pobłogosławi i nie przyjmie za Swoje dzieci. Św. Bonawentura powiedział: choćbym miał umrzeć dla Maryi nie przestałbym pokładać w Niej nadziei; z pełną ufnością pragnę przed Jej obrazem umrzeć a będę zbawiony, Matka nie może pozwolić na zgubę dziecka.
II. Gdyby Maryja ludzi od siebie oddalała przez grzechy i naszą nędzę, to by się nie mogła nazywać Miłosierną, gdyż miłosierdzia przedmiotem jest właśnie nędza. "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają" (Mk 2:17), mówi przedwieczna Prawda.
Św. Bazyli utrzymuje, iż Pan Bóg chciał mieć Maryję schronieniem dla ubogich chorych, nie mających się czym ratować. Dlatego im więksi grzesznicy, tym z większą ufnością mówić mogą do Maryi: Najukochańsza Pani! jesteś schronieniem dla ubogich; nie odrzucaj mnie, gdyż będąc od innych uboższym i bardziej chorym mam większe prawo, abyś mnie przyjęta. Św. Bonawentura woła: "Przyjmujesz Maryjo, na Swe łono macierzyńskie grzesznika, choćby nim cały świat wzgardził i nie opuścisz go, aż pojednasz go z Najwyższym Sędzią." Doktor seraficki chciał przez to wyrazić, iż grzesznika nienawidzą i odpychają wszystkie stworzenia; wszystkie aż do nieżyjących, jak ogień, powietrze, ziemia, jednym chórem pomstę na nim chcą wywrzeć za obrażony majestat Boski. Lecz gdy ten nieszczęśliwy, przez wszystkich ścigany, schroni się pod opiekę Maryi, czyż Ona go od siebie odepchnie? Nigdy; jeśli żąda od Matki Boskiej pomocy do nawrócenia i poprawy, otoczy go macierzyńską Swą miłością i uprosi mu wiele łask u Boga.
Przykłady.
Nie zwlekając, zaraz po grzechu popełnionym, uciekajmy się do stóp Maryi, a Ona uprosi nam u Syna Swego przebaczenie. U osób, które się serdecznie kochają często się zdarza, iż kiedy jedna drugą obrazi i prosi pokornie o przebaczenie, przyjaźń staje się ściślejszą, aniżeli była przedtem. Podobnie bywa pomiędzy Jezusem a człowiekiem, jeśli Maryja włączyła się w pojednanie.
W 1847 r. Truffet, biskup i wikariusz apostolski z Senegalu, miał kazanie w Paryżu w kościele Matki Boskiej Zwycięskiej. Przy końcu nauki powiedział: Bracia moi, chciałbym o jedną łaskę was prosić. Jest gdzieś na świecie, gdzie? tego nie wiem, ale jest na ziemi dusza, o której zbawienie od dziesięciu lat troskliwie się staram. Jest to ubogi młody człowiek; około jego wychowania niegdyś pracowałem i wówczas myślał on aby zostać kapłanem. Przybył do Paryża szukać szczęścia. Och! jeśli zabłąkał się na manowce występku, błagajcie Maryję, aby mu przenajświętsze Serce Swe otworzyła, jako ostatnie schronienie. W sześć miesięcy potem X. des Genettes widzi młodego człowieka spiesznie przystępującego do jego konfesjonału. Księże, mówi do niego, nie przychodzę spowiadać się, ale nieszczęście mnie ściga. - Mój przyjacielu, rzekł kapłan, czegóż chcesz ode mnie? - Rady. - Dobrze, ale chcąc ci poradzić, muszę znać twe zmartwienie.- Nieszczęśliwy opowiedział mu życie szczegółowo. - Spowiednik tego opowiadania słuchając, zrobił uwagę, że coś podobnego słyszał. Kilka miesięcy temu, pewien biskup polecał modlitwom arcybractwa Niepokalanego Serca Maryi jakiegoś młodego człowieka, dawnego swego przyjaciela, o którym od ośmiu lat nie miał żadnej wiadomości. Był to biskup Truffet. - Biskup Truffet! zawołał zdziwiony młody człowiek, to mój przyjaciel, dawny przyjaciel, dobry przyjaciel, któremu się tak odwdzięczyłem, iż o nim zupełnie zapomniałem. - I biedny grzesznik począł się od płaczu zanosić. Opowiadał, iż trzy razy był już bliskim samobójstwa; uchroniła go od tej zbrodni modlitwa św. Bernarda do Najświętszej Panny: "Pamiętaj", którą zawsze odmawiał; strach go nagle ogarnął na myśl o wieczności i mękach piekielnych. Już od trzech godzin, dodał, błąkam się po Paryżu, gnany rozpaczą; sam nie wiem, jakim sposobem jestem tu w kościele. Jeśli więc teraz, mój ojcze, nie w piekle ale przy tobie jestem, komuż za to mam dziękować, jeśli nie miłosierdziu nieskończonemu Boga i modlitwom, które zanosiłem do Serca Maryi?
Ktokolwiek o tym czytać będzie, choćby nie wiem jak wielkim był grzesznikiem, niech nie traci nadziei, ale biegnie co prędzej do stóp Maryi, Matki Boskiej i spieszy do konfesjonału i pokój, który jest na tym świecie największym szczęściem, pokój sumienia powróci do jego duszy.
Modlitwa.
Panno święta, Matko miłosierdzia, oto u stóp Twoich grzesznik, który za łaski u Boga orędownictwem Twoim wyproszone płacąc niewdzięcznością i Bogu i Tobie się sprzeniewierzył. Nieprawości moje, Najświętsza Królowo! nie osłabiły we mnie ufności ku Tobie, gdyż wiem, że im większy nędzarz, tym większą w Twoim Sercu wzbudza litość. Okaż się dla mnie Matką litości miłosierdzia; dosyć dla mnie będzie, jak łaskawie na mnie wejrzysz, a wtenczas czegóż mam się lękać? Niczego się bać nie będę, wszystko w Twoich rękach na dobre wyjść mi musi; Pogromczynią jesteś szatana, więc zasadzek i przewrotności jego pod obroną Twoją bać się nie będę. Ale nie: jednej rzeczy bać się muszę: własnego niedbalstwa, abym nie zapomniał w potrzebach moich pod Twoją uciekać się obronę. I dlatego ślubuję dziś uroczyście: zawsze pomocy Twojej wzywać. Pomóż mi w tym, uciesz Serce Swoje, nędzarza wspierając. Od Ciebie, Bogarodzicielko, oczekuję łaski opłakiwania grzechów i mocy aby ich uniknąć. Chory jestem, więc ulecz mnie; słaby jestem, więc umocnij mnie. Wszystkiego się od Ciebie spodziewam, bo wszystko możesz u Boga. Amen.