W naturze zjednoczenia lepszego i ściślejszego nie ma, jak zjednoczenie matki z dzieckiem; odebrać matce syna, szczególniej jedynaka, to wyrwać jej serce. Prawdę więc mówimy, iż Maryja z miłości ku nam, zgodziwszy się na śmierć krzyżową Syna swego, dla nas Serce swe poświęciła. Lecz uważajmy, iż ta ofiara bolesna, nie na Kalwarii dopiero rozpoczętą była; 1) zaczęła się od chwili ofiarowania Jezusa w świątyni; 2) trwała lat 33; 3) dokonała się na Golgocie.
I. Patrzmy jak okrutnym i przeszywającym Serce Maryi było zobowiązanie przez Nią przyjęte, samej podpisać okrutny wyrok potępiający na śmierć Jej ukochanego Jezusa. Do Jerozolimy idzie; spieszy na miejsce ofiary i tę ofiarę sama na rękach swych niesie z goryczą w sercu. Wchodzi do świątyni, zbliża się do ołtarza i skromnością, pokorą i pobożnością przybrana, Najwyższemu Syna swego ofiaruje. Jednocześnie Symeon, który od Boga miał obietnicę, iż nie umrze, zanim nie zobaczy zapowiedzianego Mesjasza, bierze na ręce Boskie Dzieciątko i Duchem św. natchniony, przepowiada Maryi to wszystko, co Ją spotka przy śmierci Jej Boskiego Syna.
Przypatrzmy się temu starcowi, który mając wypowiedzieć swe smutne proroctwo, zmieszany milczy. "Symeonie! woła nań Maryja, czemuś taki nieswój, kiedy tyloma wielkimi pociechami otoczony jesteś?" "O szlachetna Dziewico! odpowiada starzec, nie chciałbym serca Twego smucić; lecz ponieważ Pan tego chce dla powiększenia Twej zasługi, więc słuchaj tego co powiem. To Dziecię, które sprawia Ci tak wielką i prawdziwą radość, niestety! będzie dla Ciebie przyczyną rozdzierającej Twe serce boleści, której nie zaznało żadne stworzenie; bo patrzeć będziesz, jak Go zewsząd prześladować będą, jak wystawiony będzie na pociski potwarzy i zniewag ludzkich aż do nąjhaniebniejszej i najboleśniejszej śmierci. Wreszcie i to pamiętaj, że będzie liczba wielka męczenników, którzy dla miłości Syna Twego cierpieć będą męki i śmierć poniosą; ale oni wszyscy na ciele tylko cierpieć będą, gdy Ty, o Matko Boga, męczeństwo poniesiesz w sercu swoim.
Tak, Maryi męczeństwo było w sercu, gdyż tym męczeństwem, tym mieczem boleści, który Jej serce przeszył, to było uczucie macierzyńskie cierpieniami i śmiercią Syna rozkrwawione i zranione.
II. Jednak cierpienie, którym Maryja okupiła tę bolesną ofiarę, nie skończyło się w świątyni jerozolimskiej; raczej dopiero się zaczęło. Przez całe trzydziestotrzyletnie życie Jezusa na ziemi, stały przed oczami Maryi wszystkie cierpienia poprzedzające i towarzyszące śmierci Jezusowej; a wyobraźnia je potęgując, powiększała rozdarcie Serca, w miarę jak Maryja coraz lepiej Jezusową piękność i dobroć poznając, coraz więcej Boskiego Syna swego kochała i dlatego coraz więcej cierpiała.
Więc nie tylko w świątyni raz Maryja na śmierć ofiarowała Jezusa; ofiarę tę codziennie przez 33 lata w Sercu swym powtarzała. Św. Brygidzie objawiła, iż przez Symeona miecz przepowiedziany, aż do Wniebowzięcia Serca Jej rozkrwawiać nie przestał. Dlatego św. Anzelm do Maryi mówi: o najsłodsza Pani moja! nie mógłbym uwierzyć, żebyś mogła w takiej boleści jedną żyć minutę, gdybym nie wierzył, że Bóg, który jest życiem, życie Twe na ziemi wszechmocą swoją podtrzymywał.
III. Szczególniej zaś to Niepokalane Serce męczeństwo cierpiało pod krzyżem. Dwa tam były na Kalwarii ołtarze: dwie spełniały się na nich ofiary: na jednym całopalną ofiarą było Ciało Jezusowe, na drugim Serce Maryi; albo, lepiej mówiąc, jeden tylko był ołtarz, krzyż Chrystusów, do którego z Boskim Ciałem Zbawiciela przybite było i Niepokalane Serce Jego Matki. O Maryjo, współczującego głosem mówi do Bogarodzicy św. Bonawentura, o Matko moja, gdzie jesteś? pod krzyżem? Raczej mówić mogę, że na krzyżu, z ukochanym Synem swoim ukrzyżowana! I rzeczywiście, czym dla ciała Jezusowego były gwoździe, tym dla Serca Maryi była Jej miłość do Boskiego Syna. Na krzyżu Jezus ciało swoje, a Maryja Serce swe Bogu ofiarowała, Jej boleść góruje ponad cierpieniami męczenników wszystkich; męczennicy całopalili życie swe, a Maryja ofiarowała życie Boskiego Swego Syna, które było Jej nierównie droższym od własnego.
Przykłady.
Upokorzenie i pogarda najwięcej człowiekowi dokuczają. Ale też są prawdziwym męczeństwem serca, rzeczywistą ofiarą duchową, która od nas należy się Bogu, jeśli chcemy łaskę mieć u Maryi. Św. Alfons poniósł tego rodzaju męczeństwo i wtenczas zajaśniała jego cnota. Przygnębiony najohydniejszemi oskarżeniami, ani słówkiem się nie odezwał przeciwko swym potwarcom; powtarzał tylko z Jezusem: Ojcze odpuść im. W tym srogim prześladowaniu pocieszył się przypominając sobie, co Maryja pod krzyżem cierpiała. Sprawiedliwość Boska wdała się w tę sprawę. Potwarcy św. Alfonsa język oparszywiał i robaki toczyć go poczęły. Poznał on wtenczas, że wielką popełnił zbrodnię i odwołał swe potwarze. Wspólnik jego zbrodni w rozpaczy umarł, a przed śmiercią wył jakby pies. Drugi, który także należał do zapamiętałych wrogów i prześladowców świętego, w konwulsjach rycząc ducha wyzionął. Trzeciemu, który gonił za fałszywymi świadkami, uschła ręka, syn umarł, a potem on sam zwariował i w nędzy umarł. Słowem, wszyscy, co przeciwko świętemu występowali, doświadczyli na sobie miecza sprawiedliwości Boskiej. Kiedy nas prześladują, kiedy nas spotwarzają, w cierpliwości naśladujmy św. Alfonsa. Powiedział on: "upokorzenia dobrowolne, które sami sobie zadajemy, dobre są; jednak lepsze są te, które od drugich ponosimy". Dla miłości Maryi, w świętem zjednoczeniu z męczeństwem Jej serca cierpliwie i bez nienawiści, od drugich upokorzenia i krzywdy ponośmy.
Modlitwa.
O Przenajświętsza Dziewico! największe i najwspanialsze ze wszystkich stworzenie! z padołu płaczu, Ciebie grzesznik pozdrawiam! Wiem, że szczęśliwą jesteś, iż dobroczynność Twoja równa się Twej wielkości; wiem, że na to bogatą jesteś niebiańskimi skarbami, abyś je pomiędzy grzeszników rozdzielała ; wiem, że im biedniejsi i słabsi do Ciebie się o pomoc uciekają, tym ochotniej dla nich otwierasz Serce, ażeby się nad nimi ulitować i zbawić ich. O Matko moja! cierpienia swe pod krzyżem ofiaruj za mnie Bogu i wyproś niemi prawdziwą skruchę za grzechy. Tyleś miała do cierpienia dla grzeszników, ja sam Cię zasmucałem często grzechami moimi; o Maryjo, wyproś dla mnie tę łaskę, abym Ci serca na przyszłość niewdzięcznością nie rozranił nigdy. Bo i cóż by mi pomogły cierpienia Twoje, gdybym chował niewdzięczne dla Ciebie serce? Cóż by mi pomogło miłosierdzie Twoje, gdybym znowu niewiernym był Tobie? Uchowaj mnie Boże od tego. Racz dla mnie wyprosić to wszystko, czego mi brakuje - u Boga wyprosić wszystko możesz - a wszystkich proszących wysłuchujesz - więc błagam Cię, wyproś dla mnie łaskę, abym nigdy nie zgrzeszył a zawsze Boga kochał. Amen.