Rozdział I.
Doskonałe poddanie się dusz woli Bożej
- O ile dobrze poznaję, dusze w czyśćcu nie mogą pragnąć nic innego, jak właśnie pozostać w miejscu, w jakim się znajdują z rozporządzenia sprawiedliwości Bożej. One nie mogą zwrócić się myślą ku sobie i powiedzieć : "Popełniłam taki lub inny grzech, stąd słusznie tu jestem"; nie mogą też rzec : ,,Gdybym tych grzechów nie była popełniła, mogłabym już wejść do raju szczęścia"; ani też : "Ta dusza wcześniej ode mnie będzie wybawiona"; lub : "Ja przed nią wejdę do szczęśliwości wiecznej".
- Dusze te nie mają żadnego wspomnienia - dobra czy zła - popełnionego odnośnie siebie samych czy drugich - które by powiększyło cierpienia, lecz w zupełności zgadzają się z wyrokami Boga tak, że wszystko chętnie przyjmują, co podoba się Bogu, który działa przecież z roztropnego upodobania swego, stąd nawet wśród wielkich swych cierpień niezdolne są myśleć o sobie.
- One nie widzą nic innego, jak tylko działanie dobroci Boga, który w nieskończonym swym miłosierdziu wiedzie człowieka do siebie; one nie myślą ani o osobistych cierpieniach, ani o dobru, jakie by im przypaść mogło; gdyby im było możliwe nad tym rozmyślać, nie miałyby miłości doskonałej.
- Stąd też dusze nie zdają sobie sprawy, że cierpią za swe grzechy; ani na chwilę nie mogą zatrzymać swego wzroku nad tą rzeczą, gdyż byłoby to czynną niedoskonałością, jaka nie zachodzi w miejscu, gdzie już niemożliwa jest popełnić grzechu uczynkowego.
- Raz jeden tylko - w chwili zejścia z tego świata - dusze widzą w sobie powód skazania ich do czyśćca; nigdy już potem; w innym razie zatrzymałyby w sobie coś osobistego, a tak w zaświatach dziać się nie może.
- Skoro dusze posiadają tak doskonałą miłość i nie mogą jej utracić przez żadne czynne przewinienie, więc nie mogą nic innego chcieć ani pragnąć, jak samej woli doskonałej Miłości; - przebywając w płomieniach czyśćca całkowicie poddane są woli Bożej, tej Miłości czystej, od której odchylać się nie mogą, dla jakiejkolwiek by to było przyczyny : są bowiem w stanie w którym niemożliwa ani grzeszyć, ani zasługiwać.
Objaśnienie rozdziału I, nr 1-4.
Święta nie chciała zapewne tutaj powiedzieć, że dusza, uwolniona od ciała, utraciła pamięć i wiedzę nabytą. Wszak dusza jest podmiotem pamięci i wiedzy. Skoro więc dusza trwa, to i wiedza nabyta. Dusza zatem w zaświatach myśli i pragnie. Jednak bezpośrednim i pierwszorzędnym przedmiotem jej aktów jest Bóg, z którym złączona jest miłością czystą, doskonałą i nieutracalną. Miłość, jako władczyni niepodzielna, w moc swą ujmuje wszystkie poruszenia duszy i wszystkie jej afekty, i to koniecznie, bez możności uchylenia się od tego porządku. Całe jestestwo duszy i jej akty zanurzone są w Bogu, którego mają za wyłączny przedmiot. Tak miłujący poza osobą miłowaną nie widzi nikogo, nie widzi świata. Dusza widzi siebie i swoje akty w świetle Bożym, podczas gdy my Boga odnajdujemy poprzez siebie i świat stworzony. Wszelka więc myśl duszy związana jest z Bogiem, albo lepiej: dusza jedynie to ma za przedmiot myśli, co łączy się z Bogiem, co do Boga się odnosi. Stąd to dusza niezdolna jest myśleć o "swoim" szczęściu, o "osobistym" cierpieniu, o sobie czyli w niezależności od Boga. Bo i metafizycznie byt stworzony doskonale pomyśleć da się jedynie w łączności ze Stwórcą. Dlatego też dusza nie zajmuje się aktami kiedyś spełnionymi, nie myśli o miejscu, w którym się znajduje, ani jak długo w nim przebywać musi, lecz uwagę swą skierowuje wyłącznie na cudownie spełniające się wyroki Boże, w nich się rozkoszuje i gubi tak, że co nie jest Bogiem, choć byłoby Boże, leży na obwodzie świadomości. Do takiego tłu-maczania uprawnia nas rodź. XIX, 13. W tym świetle rozumieć też należy rozdz. X, 2. Miejsce to pozornie sprzeczne jest z rozdz. I. Jednak zauważyć należy, że wprawdzie na obydwu miejscach mowa jest o aktach duszy i jej stanach, lecz tu w r. I, pojętych w sobie, podczas gdy tam w r. X, w relacji czyli w odniesieniu do Boga. Dlatego te ostatnie leżą na powierzchni świadomości duszy.
Objaśnienie rozdziału I, nr 6.
Dusze, które wyszły z ciała, skończyły okres pielgrzymowania, a więc i próby, łaski, nawrócenia i zasługi, równocześnie przeszły w stan kresowy, gdzie już nie można ani zasługiwać, ani grzeszyć. Prawda ta nie jest artykułem wiary, niemniej należy ona do powszechnej nauki Kościoła, jako że oparta jest na Piśmie świętym i Tradycji. Życie pozagrobowe bynajmniej nie wyklucza z natury swojej i wewnętrznej konieczności możliwości zasługi i nawrócenia: Powodem decydującym jest tu dekret Boży, który zresztą wysoce odpowiada rozważaniom rozumowym. Wszak podobni stać się mamy Bogu nie panteistycznemu, który ustawicznie się staje, zmienia i zdąża, lecz Bogu, którego istotą jest, że jest, że odwiecznie posiada pełnię bytu. Natura rozumna domaga się też określonego celu i kresu czasowego próby i doświadczeń, aby definitywnie przejść w okres zapłaty, spoczynku i doskonałości. Nad tym celem pracować ze wszystkich sił i z całego serca może jedynie cały człowiek, tj. składający się z duszy i ciała, a więc wyłącznie za życia ziemskiego. Taki dekret jest zbawienny dla ludzi, gdyż w nim poznają oni znaczenie pielgrzymki ziemskiej i doniosłość godziny śmierci; jest on też błogosławieństwem dla duszy sprawiedliwej, która wobec tego w zaświatach nie potrzebuje lękać się utraty raz zdobytego zbawienia: w końcu dekret ten sprawiedliwy jest i dla grzesznika, który w przeciwnym wypadku mógłby bez końca nikczemnie dopuszczać się obrazy Bożej. Tym, którzy by inaczej sobie rzecz tłumaczyli, odpowiada Pismo św.: "Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać" (Jan 9, 4).
wstecz | spis treści | dalej