Źródłem, jak powiedzieliśmy, skąd św. Katarzyna czerpała swą głęboką naukę, były częste wizje, zwłaszcza zaś własne przeżycia duchowe. Nutą dominującą tego owocu heroicznych doświadczeń jest gwałtowny strumień lirycznych uczuć - hymn nieśmiertelny na cześć miłości Bożej. Dzieła jej, zatytułowane Dialog i Rozprawa, odsłaniają nam wzniosły dar miłości Bożej, wiodącej dusze do doskonałości, i oczyszczającej ją, aż stanie się godna-twarzą w twarz wpatrywać się w majestat Boży. Skąpa nauka teologiczna o czyśćcu, owiana gęstą mgłą tajemnicy, nowego doznała oświetlenia przez wizje św. Katarzyny, nie odstępujące w niczym od tradycji katolickich. W krótkim, systematycznym przedstawieniu pomówimy kolejno o istnieniu czyśćca, jego karach i radościach.
Kościół na soborze trydenckim dogmatycznie orzekł prawdę o istnieniu czyśćca. Zaprzeczali jej bowiem heretycy, jak Luter i Kalwin. Tymczasem Pismo święte, tradycja, przekonania powszechne ludów, liturgia - mówią nam jasno o istnieniu przejściowego stanu, w którym dusze sprawiedliwych za nie odpokutowane grzechy cierpią kary; wierni zaś mogą im swymi nabożnymi aktami przynieść ulgą. Tak to dla rozumu naturalne, że gdyby - przypuśćmy - czyśćca nie było, trzeba by go stworzyć. Większość przecież ludzi nie na tyle jest zła, aby po zgonie w piekle cierpieć wieczne męki, z drugiej strony mało zaprawdę jest tak doskonałych, by mogło wejść wprost do nieba, dokąd przecież nic nieczystego się nie dostanie. Więc właśnie w czyśćcu, miejscu pośrednim między niebem a piekłem, dusze zadośćuczynią sprawiedliwości Bożej, odpokutowując kary doczesne za swe grzechy. Jeśliby dusza po wyjściu z ciała nie miała możności uwolnić się od grzechów lekkich, gdy w nich zeszła z tego świata, jeśli nie mogłaby się oczyścić z niedobrych nałogów, ani odpokutować zasłużonej kary, to biada nam. Najdoskonalszy nawet z nas jest obarczony tylu słabościami duchowymi, tyle długów zaciągnął wobec Boga, że rozprysły by się jego nadzieje dostąpienia nieba, gdyby go nie podtrzymywała myśl o istnieniu miejsca oczyszczenia - czyśćca. Ono objawia zarówno sprawiedliwość Bożą jak i Jego miłosierdzie, majestat Jego świętości, tudzież piękność cudowną nieba. W końcu prawda o istnieniu miejsca oczyszczenia skłania nas, byśmy już tu czynili pokutę, a dobrymi uczynkami ulgę przynosili cierpieniom tych, co nas poprzedzili w zejściu z tego świata.
Największą karą dla dusz w czyśćcu jest to, że chwilowo nie mogą wejść do nieba i cieszyć się widzeniem uszczęśliwiającym; są jakby odgraniczone od Boga, acz złączone z Nim miłością niepodzielną. To wstrzymanie dusz od wejścia do szczęśliwości wiecznej, a zarazem gorące pragnienie Dobra najwyższego jest dla nich karą najdotkliwszą. Dusza, wolna od przeszkód i rozproszeń zmysłów, całym swym naturalnym pragnieniem zwraca się ku Dobru, dla jakiego jest stworzona; łaska Boża wzmacnia jeszcze to pragnienie. Wszelkie myśli o dobru partykularnym ustępują pożądaniu Celu najwyższego i ostatecznego. Tam wszelka czynność duszy znajduje swój przedmiot właściwy i zadatek szczęścia. Stąd zrozumiale, jak boleśnie dusze odczuwają i przeszkodę, i niemożność złączenia się z Bogiem. Kara ta w ich ocenie jest największa (maxima appretiative), czyli że gotowe są przyjąć cierpienia najdotkliwsze, byłe cieszyć się raz widzeniem uszczęśliwiającym w niebie.
Cała Rozprawa stara się pojęcie tego rodzaju kar wyświetlić, rozwinąć i uprzystępnić, gdy mowa jest o chlebie duchowym (VII), o gotowości dusz znoszenia najcięższych cierpień, byle tylko czyste mogły stanąć przed obliczem Bożym, o porywie naturalnym ku Bogu itd. Bóg jest miłością - źródłem cierpień i radości dusz. Dziełko św. Katarzyny jest wzniosłą pieśnią miłości, jak Czytelnik to zobaczy i sam odczuje.
Nadto według nauki teologów dusze znoszą tzw. karę zmysłów, przeciwną naturalnemu pożądaniu, podobnież jak boleści odczuwane w tym życiu. Przyczyna sprawcza jest tu według nich też zewnętrzna: Bóg sam lub jakieś narzędzie w jego ręku, np. ogień. Oto grzesznik przez nieuporządkowaną, przyjemność, jakiej szuka w stworzeniu, staje się godny kary, która jest przeciwna grzesznej przyjemności; karę tę nazywają karą zmysłów. Kara z braku widzenia uszczęśliwiającego jest osobna, wewnętrzna, kara zaś zmysłów bezpośrednio swe źródło ma w przyczynie zewnętrznej, a jest nią, jak uczą, ogień. Trudno powiedzieć, czy jest on materialny jak ów w piecach. Kościół w tej sprawie nic nie orzekł. Św. Katarzyna mówi już to o ogniu, ale raczej duchowym, o płomieniu Bożej miłości rozpalonej w duszy, już to o cierpieniach, pochodzących z refleksji czyli rozważania. Oto, co czytamy: "A dusze te widzą całkiem jasno, jak nawet najmniejsza przeszkoda opóźnia spełnienie się ich naturalnych pragnień. Stąd zapala się w nich ogień, podobny piekielnemu (IV, 2). Kiedy jednak dusza weszła już na drogę powrotu do swego początku i celu, rozpala się w niej gorące pragnienie przekształcenia się w Boga i to staje się jej czyśćcem (XII, 4; por. te. 5). Ogień ten usuwa pozostałości grzechów, wypala rdzę grzechową, pokrywającą duszę i uniemożliwiającą odbijanie się w niej promieni Bożych (IV. 2, 3; XIII, 5; XII, 4). Jakkolwiek się rzecz ma, to pozostaje pewne, że dusze obok kary z braku widzenia Boga znoszą jeszcze karę zmysłów.
Z drugiej strony czyściec jest miejscem nie tylko kar, ale i radości. Powodów tej radości jest wiele: wszak dusze utwierdzone są w łasce uświęcającej, zatem pewne, że już nie popadną w grzech, ani strącone będą do piekła. Smutek czyśćca nie doprowadza ich do rozpaczy, ani złorzeczenia Bogu, jak to dzieje się w piekle. Papież Leon X potępił zdanie Lutra utrzymującego, że dusze w czyśćcu grzeszą nieustannie, jak długo szukają odpoczynku i lękają się kar. Dalej duszę napełnia radość z racji niezłomnej nadziei wejścia kiedyś do chwały wiecznej; momentu tego oczekują całkiem nieomylnie, bo znany im jest wyrok sądu szczegółowego; radość ta wzrasta, im dusze bliższe są celu. Nadto przypuszczać należy, że skoro mieszkańcy Kościoła wojującego i cierpiącego są członkami jednego Ciała Chrystusowego, dusze w czyśćcu radują się z nami w chwilach anielskiego wesela z okazji świąt kościelnych czy innych aktów, spełnianych ku chwale Bożej.
Możliwość równoczesnej radości i smutku w jednym podmiocie doznającym tłumaczy się tym, że każde uczucie ma inną rację czyli powód. Wszak i N. Maria Panna pod krzyżem zalewała się łzami wskutek śmierci Syna, a zarazem duszę jej napełniała radość z dokonującego się dzieła odkupienia świata. Racje smutku i cierpień dusz w czyśćcu podaliśmy wyżej. Więc równocześnie cieszą się one niezmiernie i cierpią straszne męki, a jedno nie pomniejsza drugiego (XIV, 5).