Odkąd Boski Zbawiciel pokonał śmierć, przedstawiają się zdumionemu światu niewidziane dotąd zjawiska. Ludzie nie lękają się śmierci, pragną jej, zachowują się wobec niej z nieustraszoną odwagą.
Pierwsi wyznawcy Chrystusa z radością witają chwilę rozstania się z światem. Św. Paweł żywi "pragnienie, by odejść, a być z Chrystusem" (Filip. 1, 23), a wiernym przypomina: "Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie" (II Kor. 5, 1). Św. Andrzej cieszy się na widok krzyża, na którym życie ma Panu złożyć w ofierze. Wisząc, wśród strasznych cierpień jeszcze pełni obowiązek apostolski: udziela nauki ludowi. W prześlicznych słowach sławi go też Kościół święty: "Dilexit Andream Dominus in odorem suavitatis" (Off. in festo s. Andreae).
W czasach prześladowań wszystko rwało się do cierpień, pragnęły śmierci męczeńskiej za Chrystusa słabe dziewice i dzieci. Nasuwa się na myśl wzniosła postać takiego św. Ignacego, biskupa w Antiochii, który palmę męczeństwa zdobył w podeszłym już wieku (za cesarza Trajana, 98 - 117). Gdy się dowiedział, że go wierni pragną od śmierci wybawić, tłumaczy im, że teraz dopiero staje się prawdziwie uczniem Chrystusa, gdy zań może cierpieć, życzy sobie wszelakich katuszy, by przez nie mógł Chrystusa posiąść.
Albo św. Wawrzyniec (umarł za cesarza Waleriana około roku 252). Widząc, że na męki wiodą jego biskupa, papieża Sykstusa, zazdrości mu losu, pyta z wyrzutem: "Czemu mnie, Ojcze, zostawiasz? Usługiwałem ci przy Przenajświętszej Ofierze, dlaczegoż i ofiary z życia nie mam złożyć z tobą? Już tu zadanie swe spełniłem, bom skarby kościelne rozdał między ubogich". Niebawem ziściło się jego życzenie, dostaje się w ręce prześladowców. Ubito go za mężne wyznawanie Chrystusa żelaznymi łańcuszkami; potem przyniesiono łoże żelazne, blachy, kule ołowiane i inne narzędzia do męczenia. "To wszystko na pastwę ciała twojego" - grozi cesarz. Na to nieustraszony wyznawca: "Takich ja potraw zawsze pragnąłem; wam to jest męczeniem, a nam czcią i sławą". Znów go biczują ołowianymi kulami, on z miłością i wdzięcznością zwraca się do Chrystusa; grożą, że całą noc męczyć go będą, jeżeli się nie da skłonić do złożenia bogom ofiary; on odpowiada, że dlań wystarczy światło wiary: "Noc moja nie ma ciemności, ale mi wszystko światłością jaśnieje"; rzucają go wreszcie na rozpaloną kratę żelazną; on, przejęty radością, dziękuje Panu, że go wspiera i ochładza wśród cierpień, żartuje z katów, że już z jednej strony upieczony, więc na drugą trzeba go przełożyć. Wśród słów: "Dziękuję Tobie, Panie Jezu, żem wszedł za wrota Twoje", śpieszy duch jego po palmę męczeńską" (Ks. Skarga: Żywoty Świętych, 10 sierpnia). Czyliż potrzeba rozwodzić się szeroko o owych dziewicach, które z taką ochotą wyrywają się na męki, że zadziwiają widzów, że samych swych katów rozrzewniają lub pozyskują dla Chrystusa? Znane są imiona i męstwo św. Agnieszki, Agaty, Łucji, Katarzyny, Doroty i innych.
Postępowanie to, tak przeciwne wrodzonemu przywiązaniu do życia, tłumaczą krótkie napisy, umieszczone na płytach grobowych obok imienia zmarłego: In pace - lub monogram Chrystusa. Wiara wskazywała im, że śmierć - to brama do niezamąconego pokoju, że kto ją przeszedł, już trwale należał bo Chrystusa. "Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście... a oni trwają w pokoju " (Mądr. 3, 2). Dzisiaj nie łatwo spotka kogo szczęście, by za Chrystusa czy Jego sprawę krew mógł przelać, ale nie brak dolegliwości wśród choroby, nie obejdzie się bez cierpień przy śmierci. W pacierzach kapłańskich o świętym męczenniku podaje Kościół św. z Pisma św. (Jak. 1, 12) taką zachętę: "Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują". Jest powolnym męczeństwem, rzeczą wielce u Pana Boga zasługującą, znoszenie spokojne - ile można - radosne wszelkich utrapień. "Niech umrę śmiercią sprawiedliwych" (Liczb. 23, 10).