"Sakrament ten wielki jest". (Efez. 5, 32).
Św. Paweł nazywa chrześcijańskie małżeństwo sakramentem wielkim, a żaden umysł ludzki nie zdoła zgłębić całego jego dostojeństwa. Wszakże, już tylko po ludzku rzecz biorąc, dopuszcza ono człowieka do współudziału w twórczej wszechmocy Najwyższego.
Jest to wyłącznym przywilejem Boga, pełnią wszechpotęgi Jemu samemu właściwą - stwarzać, t. zn. z niczego coś czynić, z nicości na jaw wydobywać istoty, które przedtem wcale nie istniały, aniby same zaistnieć nie mogły. Żadne stworzenie takiej zdolności samo przez się nie posiada.
Mógłby był Bóg tak urządzić, iżby wszyscy ludzie, podobnie jak pierwsi rodzice, otrzymywali istnienie bezpośrednio od Niego, bez jakiegokolwiek pośrednictwa. Jakżeby wówczas na ziemi wyglądało? Nie mielibyśmy ojca i matki, nie byłoby ani rodzeństwa, krewnych, ni męża, ni żony. Brakowałoby owych serdecznych związków miłości i współczucia, zatem wszystkich owych promieni szczęścia i radości, mających swe źródło w życiu rodzinnym. Bo nie co innego tylko miłość będzie zawsze jedynym źródłem tego ciepła, które uszczęśliwia.
Widzimy to już w istocie samego Boga. Trzy Osoby Boskie cieszą się szczęściem nieskończonym przez miłość wzajemną, która stąd wypływa, że tajemniczym, a dla nas niepojętym sposobem Ojciec rodzi Syna, a wzajemna ich miłość daje istnienie Duchowi Świętemu. Chciał tedy Bóg w dobroci Swojej, by rodzina była do pewnego stopnia odbiciem Bóstwa, by w niej ludzie znajdowali swe szczęście i to właśnie przez miłość wzajemną, opartą znowu na tym, iż rodzice są poniekąd sprawcami swych dzieci.
Stąd ten cudowny pomysł Boży, by dopuścić człowieka do uczestnictwa w wielkim dziele stworzenia, dając mu możność zapoczątkowania istot ludzkich, które przedtem nie istniały, aniby inaczej powstać nie mogły. Jest w tym szczęście i dostojeństwo ponad wszelki wyraz i ponad wszelkie pojęcie.
Bo pomyślmy co to jest dziecię. Stworzone na obraz i podobieństwo Boże, nosi na sobie jeszcze czyste, niezmącone ślady boskiego początku: niewinność, świeżość i szlachectwo duszy. Fałsz i brud świata jeszcze tu niczego nie skaziły. Żadna namiętność nie zeszpeciła jeszcze jego rysów. Oko dziecka budzi w nas utajone wspomnienia niewinności rajskiej i rajskiego szczęścia.
Chrzest przemienia dziecko ludzkie w dostojne dziecko Boże i w dziedzica nieba. Wszystkie skarby odkupienia złożone są w jego sercu, a gdy umrze, niebo staje się jego własnością jako dziedzictwo, jedynie z tego tytułu, że jest dzieckiem chrześcijańskim. Mocarza niebieskiego dał mu Bóg za towarzysza i obrońcę. Ulubieńcem jest Boga i całych niebios, które patrzą na nie z zachwytem i miłością. Jakież jednak wzruszenie musi dopiero ogarnąć Was na myśl, że dziecię, to nie tylko dziecię rodziców, lecz kosztowny owoc ich tajemniczego współdziałania z twórczą wolą Boga. Nie wszystko albowiem to, co ma, zawdzięcza dziecko rodzicom. To, co najważniejsze, duszę jego, musiał Bóg wszechpotężny w chwili, w której przez zjednoczenie ojca i matki tworzył się zawiązek nowej istoty, wywołać z nicości i ożywić nią powstające dziecię. Gdy Was wtedy Bóg obdarzy dziecięciem pamiętajcież, że ono nie tylko do Was należy, ale bardziej jeszcze należy do Boga, od którego otrzymało coś większego i coś ważniejszego niż Wy mu dać mogliście.
Tej godności, a zarazem tego uczucia szczęścia, jakie rodzi myśl być ojcem lub matką ludzkiego i bożego dziecięcia, duch ludzki nigdy nie zdoła zgłębić i wyczerpać. Nie zdołacie tego i Wy, gdy niebawem zajrzycie w oczy waszego dziecka, z którego promienieje dusza nieśmiertelna. Gdy potem pomyślicie, że ta dusza jest tchnieniem Boga, że Syn Boży życie dał za to dziecię, że dzięki łasce poświęcającej to dziecię raczej Bogu podobne niż człowiekowi, że ono ma żyć na wieki, Wy będziecie mogli wówczas powiedzieć: "To moje dziecko, mnie ono zawdzięcza życie, bo beze mnie nie byłoby nigdy zaistniało!" W zdumieniu będziecie ciągle na nowo z rozkoszą ojca, matki na to dziecię spoglądać, brać je w objęcia i do serca przyciskać, - ale wyczerpać do dna tego szczęścia nie potraficie nigdy!
* * *
Kiedy Syn Boży stał się człowiekiem, by naprawić zepsuty grzechem pierworodnym plan uszczęśliwienia ludzkości, założył Kościół, któryby Jego dzieło w dalszym ciągu rozwijał i uskutecznił. Zadaniem jego jest zatem szerzyć królestwo Boże na ziemi i możliwie jak najwięcej ludzi do nieba wprowadzić. Należy tedy do najgłębszej istoty małżeństwa, by ono Kościołowi w jego zbawczej działalności oddawało najniezbędniejszą i najcenniejszą usługę, przysparzając Mu coraz to nowych członków i wychowując je w Jego duchu. Dlatego to Chrystus wciągnął małżeństwo do Swego królestwa jako siłę pomocniczą; odtąd miało ono być nie ziemską tylko i czysto naturalną instytucją, lecz stanem powołanym na służbę Kościoła.
Musiał tedy Chrystus Pan małżeństwo tak urządzić, by ono swemu wysokiemu powołaniu możliwie jak najlepiej odpowiadało i w tym celu przywrócił mu jego pierwotną jedność i nierozerwalność. Nadto zapewnił małżonkom szczególniejszą pomoc łaski Bożej, by uczynić ich zdolnymi do wykonania wielkich i trudnych obowiązków, jakie z ich powołaniem są związane.
By obudzić w ludzkości przeświadczenie, że małżeństwo jest wielką służbą Kościołowi i jego też władzy podlega, by małżonków ku ich dostojnemu i ważnemu zadaniu poświęcić i uzdolnić, a widzialnym znakiem w potrzebne ich stanowi łaski zaopatrzyć i o jej otrzymaniu zapewnić - wyniósł Chrystus Pan małżeństwo do godności Boskiej tajemnicy, Sakramentu. Jakże wielu nie zdaje sobie z tego sprawy. Podobnie jak kapłan przez osobny sakrament kapłaństwa otrzymuje władzę do ważnego i łaskę dogodnego sprawowania urzędu kapłańskiego tak też i małżonkowie mają być przez osobny sakrament małżeństwa do wielkiej służby rodzicielskiej w interesach Kościoła poświęceni i w potrzebne ku tymi łaski wyposażeni. W ten sposób uświęca się źródło rodzaju ludzkiego - a istota małżeństwa - rodzenie i wychowanie dzieci, podnosi się do pewnego rodzaju kapłańskiej działalności, bo staje się wytwórnią i szkołą członków Kościoła i przyszłych dziedziców królestwa Bożego.
W ten sposób jest małżeństwo nie tylko siłą pomocniczą dla Chrystusa i Jego Kościoła ale staje się wiernym odbiciem Jego tajemniczych z Kościołem zaślubin. Oba te związki cechuje ta sama nierozerwalność, ten sam cel, te same wzajemne zobowiązania. Jak Chrystus tak całkowicie połączył się z kościołem, że jest Jego głową, Kościół Jego Ciałem i to na zawsze, tak mężczyzna i niewiasta przez nierozdzielny związek małżeński łączą się tak ściśle, że według słowa Boga samego, jedno są. - Jak zdaniem Kościoła jest rodzić Chrystusowi Panu przez wodę chrztu św. coraz to nowe dziatki, karmić je chlebem żywota i wychowywać dla nieba, tak też najistotniejszym zadaniem małżeństwa jest potomstwo i jego wychowanie. - Jak Chrystus miłuje Kościół, pokornie mu podlegający, tak mąż winien otaczać miłością żonę, posłuszną mu jako swej głowie. - Jak w końcu tajemniczy związek między Chrystusem a Kościołem tylko pod tym warunkiem może niebotyczny swój cel osiągnąć i zadanie wypełnić, że z niego wszystko co błędne, skażone musi ustąpić i dlatego Chrystus "Kościół swój oczyścił i poświęcił" jak powiada św. Paweł (Efez. 5, 26), tak też i małżeństwo tylko wówczas odpowiedzieć może swemu doniosłemu znaczeniu, jeśli się je traktuje z religijną sumiennością, i to co w nim naturalne, oczyszcza i uszlachetnia.
Najgłębsze znaczenie małżeństwa odsłoni się Warn jednak dopiero w wieczności, gdy u stóp tronu Bożego, kosztując niewypowiedzianych radości: rozkoszy niebios, wspomnicie na ziemię i na Wasze dzieci. Zobaczycie je i dzieci ich z pokolenia na pokolenie aż do dnia ostatecznego. One także mają wejść w podwoje niebieskie - a Wyście im otwarli drogę do tego szczęścia! Bez Was przecież aniby ich nie było, aniby zaistnieć nie mogły! Wtedy pojmiecie, co znaczy być ojcem i matką. To sprawa, która rozstrzyga o bycie lub niebycie niezliczonych istot, to sprawa, od której zależy szczęście wiekuiste ogromnej liczby ludzi nieśmiertelnych!
Tym jest małżeństwo według woli Bożej: Świątynią, źródłem ludzkiego życia, współudziałem w twórczości Bożej, Sakramentem świętym. To jedna z owych siedmiu wielkich świętości chrześcijaństwa, przeznaczona do rozwoju królestwa Bożego na ziemi i do zaludnienia nieba Świętymi.