Rzymskie Martyrologium
Śpiewaj z nami GODZINKI
Z Bogiem - rozmyślania dla świeckich
Wspólnota modlitewna
O pogrzebie katolickim
artykuł pochodzi z książki pt. "Naszym zmarłym"

NIHIL OBSTAT:
J. Jaroszewicz Censor librorum
IMPRIMATUR:
Kielciis, die 20 augusti an 1948
dr. Casimirus Dworak Vicarius generalis


Aby zrozumieć modlitwy i ceremonie pogrzebowe należy pamiętać o tym, że pogrzeb katolicki jest pożegnaniem zmarłego nie tylko przez najbliższych i znajomych, ale szczególnie przez Kościół, do którego zmarły należał przez całe życie od chwili swego chrztu.
Kościół bardzo uroczyście żegna swych zmarłych, których zwłoki składa w poświęconej ziemi i nie przestaje nad nimi czuwać przez znak postawionego na mogile krzyża, modlitwy dnia zadusznego, mszalne i brewiarzowe memento za zmarłych. Nawet w czasie wizytacji biskupiej każe Kościół biskupowi zaraz po nawiedzeniu kościoła i Najśw. Sakramentu pójść w uroczystej procesji na cmentarz. Spoczywający na nim, w dalszym ciągu podlegają opiece Kościoła i wyglądają jego skutecznej modlitwy.
Ta przynależność do Kościoła, społeczności wiernych, mistycznego Ciała Chrystusa, może mieć różny stopień. Są tacy, którzy wierzą w Boga i Jego sprawiedliwość, ale rzadko albo wcale nie praktykują. Nie brak i takich, którzy wprawdzie wypełniają zasadniczo swe obowiązki religijne, do jakich należy niedzielna msza św., przynajmniej wielkanocna spowiedź i komunia św., codzienna modlitwa i t. d., ale poza tym nie przestrzegają przykazań Bożych i żyją w grzechach śmiertelnych.
Ale nie brak i katolików, którzy nie tylko wierzą, ale szczerze i ofiarnie służą Bogu w życiu codziennym, a objawia się to nie w słowach, ale raczej w walce z grzechami, nałogami i lenistwem w wypełnianiu swoich obowiązków.
Szczęśliwymi można nazwać tych, którym Bóg dał łaskę pojednania się z Nim przed śmiercią w sakramencie pokuty, komunii św., namaszczeniu i odpuście zupełnym. Mogą spokojnie patrzeć w oczy śmierci.
W każdym jednak wypadku nikt nie jest w momencie śmierci dość czysty wobec Boga, nikt bez winy. Wszyscy potrzebujemy łaski z góry i pomocy od ludzi, którzy mogą jeszcze zasługiwać.
Pogrzeb więc, choćby najuroczystszy, nie zmienia doli ludzkiej duszy bez zależności od jej ziemskiego życia. Ufamy szczególnie gorąco mocy Jezusowej ofiary z życia, jaką jest msza św. i modlitwom Jego oblubienicy, Kościoła. Nie wiemy jednak w jakiej mierze Bóg udziela tych zasług, a ile pozostawia do odpokutowania samej duszy w czyśćcu.
Trzeba więc modlić się stale za zmarłych tak w czasie pogrzebu, jak i przy każdej innej okazji. Do takich okazji trzeba zaliczyć rocznice śmierci, dzień zaduszny, codzienny pacierz wieczorny.
Nie trzeba dodawać, że pamięć o zmarłych ma duże znaczenie wychowawcze dla wszystkich. Uczy poważnie myśleć o życiu i jego tajemnicach.
Aby zrozumieć modlitwy pogrzebowe śpiewane i odmawiane w imieniu Kościoła przez kapłana, należy pamiętać o t. zw. prawdach wiecznych. Są to prawdy o śmierci, sądzie, piekle i niebie.
Śmierć jest według nauki objawionej czasową rozłąką duszy od ciała, spowodowaną takimi zmianami w organizmie człowieka, które uniemożliwiają dalsze trwanie połączenia tych dwóch różnych, a jednak dla siebie przeznaczonych elementów, jakimi są dusza i ciało. One to były źródłem tych dziwnych i tak istotowo różnych funkcji człowieka, jakimi są myślenie i chcenie, obok wspólnych ludziom i zwierzętom - jak pobieranie pokarmu, sen, rozmnażanie i t. d.
Rozłączenie ciała i duszy czyli śmierć jest następstwem grzechu pierworodnego, który pozbawił człowieka pozanaturalnego daru nieśmiertelności udzielonego mu przez szczodrego Stwórcę. Trudno się dziwić, że człowiek boi się śmierci i chciałby ją odsunąć na zawsze od siebie. A jednak mimo ten lęk natury, trzeba się pogodzić z jej koniecznością. "Postanowiono człowiekowi raz umrzeć". (Żyd. IX, 27.) Co więcej, chrześcijanin jest w stanie myśleć o śmierci jako o najpiękniejszym dniu swego życia. Śmierć jest bowiem zakończeniem pierwszego, wstępnego okresu ludzkiego życia, okresu próby i zasługi. Jest końcem ziemskiej udręki i początkiem nowego, szczęśliwego życia. "Temu kto się Pana boi, będzie dobrze działo się na ostatku, a w dzień śmierci swej będzie błogosławiony." (Ekk. 1, 13)
W momencie śmierci i na jej miejscu odbywa się w sumieniu człowieka sąd szczegółowy. Człowiek poznaje swe zasługi i grzechy, dobro i zło swego istnienia. Zdaje sobie sprawę z swej ostatecznej doli. Będzie nią niebo lub piekło. Czyściec jest tylko miejscem oczyszczenia z win nieodpokutowanych, kar doczesnych. Kara bowiem wieczna może być odpuszczona tylko za życia przez sakrament pokuty i żal przynajmniej niedoskonały. Można wprawdzie dostąpić łaski przebaczenia bez sakramentu pokuty, o ile człowiek zdobędzie się na żal doskonały i całkowite oderwanie się od grzechu, ale jest to raczej wyjątkiem.
Wprawdzie na końcu świata będzie miał miejsce sąd ostateczny, (Mt. XXIV, XXV) ale on już nie zmieni losu poszczególnych jednostek. Będzie miał raczej charakter sądu społecznego nad wszystkimi narodami. Los człowieka rozstrzyga się sprawiedliwie w chwili jego śmierci. Odtąd tylko miłosierdzie Boże może zmniejszyć jego cierpienia czyśćcowe.
Dlatego to przy pogrzebie tyle myśli o śmierci i sądzie, ale i o niebie i ostatecznym szczęściu. Tyle grozy i lęku przed ogromem surowej sprawiedliwości Boskiej i nieszczęściem piekła pełnego ognia wiecznego, "który nie ginie" (Mar. IX, 43; Mat. XXV, 41,) i wyrzutów sumienia nazwanych "robakiem, który nie umiera" (Mar. IX, 43), ale tyle ufności i radości, szczególnie w ostatniej części ceremonii pogrzebowych.
Na spotkanie duszy wyjdą aniołowie i męczennicy... In paradisum... "Do chwały wiecznej niech cię zaprowadzą aniołowie, niech cię przyjmą męczennicy". Życie ludzkie jest często wielkim trudem, równym bodaj tylko męczeńskiej śmierci i zasługującym na właściwą męczennikom nagrodę w niebie. "Teraz synami Bożymi jesteśmy, a jeszcze się nie okazało czym będziemy. Wiemy, że gdy się ukaże, podobni Mu będziemy, gdyż Go ujrzymy, jako jest." (I Jan, II, 2) "Widzieć Go będziemy twarzą w twarz". (I Kor. XIII, 12).
Żeby dobrze zrozumieć treść i sens modlitw i śpiewów pogrzebowych należy mieć na uwadze ich układ i okoliczności, czyli scenerię. Niektóre bowiem modlitwy liturgiczne Kościoła mają układ podobny do tego, jaki widzimy w dramacie. Jedne modlitwy wypowiada niejako konający, przeżywający swój sąd szczegółowy. Inne śpiewa sam Kościół. Uświęcone zaś tradycją melodie pogrzebowe należą do najpiękniejszych i najgłębszych liturgii chrześcijańskiej i zdolne są poruszyć każdego człowieka, bez względu na stopień jego kultury umysłowej.
Świadczy to o pięknie kultu kościelnego i daje możność prawdziwego przeżycia religijnego, na które składają się akty wyobraźni, rozumu, woli, uczucia. Wtedy może działać łaska Boża, a samo przeżycie jest już czasem chwilą, która decyduje nieraz o całym życiu.
Streśćmy pokrótce sceny liturgii pogrzebowej. Składa się ona z modlitw w domu żałoby i przeprowadzenia procesyjnego zwłok do kościoła, z modlitw w kościele, a szczególnie mszy św., oraz wyprowadzenia na cmentarz i ostatniego pożegnania przed złożeniem ich w grobie.
Scena pierwsza jest przypomnieniem czy raczej przeżyciem chwili śmierci i towarzyszącego jej sądu szczegółowego. Stąd prośba duszy o miłosierdzie Boże i żal za grzechy, wyrażony w pięknym psalmie pokutnym "De profundis" i "Miserere mei Deus".
Ceremonie pogrzebowe mające miejsce w kościele stanowią scenę drugą. Najważniejszą z nich jest msza św. żałobna. Jest ona spotkaniem duszy ludzkiej z Chrystusem Zbawcą, który dla jej zbawienia umarł na krzyżu. Jego zbawcza Krew jest źródłem miłosierdzia. I dlatego to Kościół żegna zmarłych sakramentalną ofiarą krzyża. Myśl o sądzie znów dochodzi do głosu w pełnej powagi absolucji, czyli modlitwach śpiewanych przez celebransa i chór przy katafalku.
Wreszcie trzecia scena pogrzebowa jest symbolicznym wprowadzeniem duszy do nieba. Kościół ufając miłosierdziu Bożemu, nigdy nie przesądza doli żadnego człowieka, nawet tego, który umarł bez sakramentów św. Choć może w chwili pogrzebu dusza cierpi jeszcze w czyśćcu, to jednak na pewno przyjdzie dzień wybawienia i przejścia do wiekuistego szczęścia, którego "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, a w serce człowieka nie wstąpiło" (I Kor. II, 9).
"Otrze Bóg wszelką łzę z oczu ich, a śmierci więcej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści więcej nie będzie, gdyż pierwsze rzeczy przeminęły" (Apok. XXI, 4).
Może zmarły nigdy nie dziękował Bogu za bezcenny dar życia, za łaskę spływającą nań przez sakramenty święte. Toteż w drodze na cmentarz śpiewa Kościół radosną pieśń dziękczynną sędziwego Zachariasza. Doczekał się syna, który nazwany będzie "prorokiem najwyższego", przygotuje drogę Zbawicielowi.
Współczując z rodziną zmarłego - cieszy się Kościół z wielkości Bożej łaski i miłosierdzia, objawiających się w życiu.
Stąd tyle radości i pokoju poprzez łzy smutnej melodii.
Matka układająca swe dziecko na spoczynek cmentarny, mający trwać do zapowiedzianego końca świata, może szeptać z ufnością słowa Jezusowe. Radosne i przeogromne. Potwierdzone cudem wielkoniedzielnego zmartwychwstania: "Jam jest zmartwychwstanie i życie".

RACZ WIEKUISTE dać odpoczywanie, Duszom umarłych, najłaskawszy Panie.
A światłość wieczna niechaj im przyświeca, - Niech oglądają Twe najświętsze lica.
Uwolnij Panie, wiernych zmarłych dusze, - W Twym miłosierdziu daruj im katusze, - Niech im Twa łaska miłosierny Boże, - Ujść Twego gniewu w sądu dzień pomoże.
Słodki Baranku, Zbawicielu Panie, - Racz im udzielić w niebie pomieszkanie, - W wiekuistej pozwól im światłości, - Oglądać Ciebie w wiecznej szczęśliwości.