Rzymskie Martyrologium
Śpiewaj z nami GODZINKI
Z Bogiem - rozmyślania dla świeckich
Wspólnota modlitewna
Życie Jezusa Chrystusa.

Świat zażywał spokoju. August był cesarzem rzymskim, a Herod Idumejczyk, królem Judei. Wówczas spełniły się obietnice Boże i przepowiednie Proroków. W stajence w miasteczku Betlejem, narodził się Jezus Chrystus, Syn Boży, Odkupiciel świata, z Maryi Dziewicy, która pochodziła z królewskiej rodziny Dawida. Aniołowie zwiastowali to pasterzom w Betlejem, a gwiazda mędrcom we wschodnich krajach. Już w pierwszej młodości Dziecięcia Bożego, poszukiwał Go okrutny Herod, aby Je zabić. Lecz na rozkaz Boży uszedł Józef, opiekun Jezusa, z Nim i Jego Matką Maryją do Egiptu i powrócił dopiero po śmierci Heroda. Odtąd żył Jezus w Nazarecie, miasteczku Galilei, w spokojnym zaciszu, był posłusznym swej Matce Najśw. i opiekunowi i wzrastał w latach, mądrości i łasce u Boga i ludzi. W dwunastym roku życia poszedł z Matką i swoim opiekunem do Jerozolimy na święta wielkanocne, pozostał tam przez trzy dni w kościele i zadziwił uczonych w piśmie mądrością swych pytań i odpowiedzi. Gdy miał trzydzieści lat udał się do Jana nad rzekę Jordan i rozkazał mu, aby Go ochrzcił. Wtedy zstąpił Nań Duch święty w postaci gołębicy i dał się słyszeć głos z nieba: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie" (Mt 3, 17).
Potem poszedł Jezus na pustynię. A gdy tam spędził czterdzieści dni na modlitwie i poście, zaczął opowiadać Ewangelię, to jest radosną wieść o królestwie Bożym na ziemi. Przechodząc miasta i wsie głosił naukę zbawienia. Udowadniał swoje Boskie posłannictwo i prawdziwość swej nauki świętością swego życia, cudami i przepowiedniami. Lud słuchał nauk Jego z podziwem. Wielką rzeszą ciągnął za Nim, wielbił i sławił Go jako prawdziwego Mesjasza, wołając: "Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia" (J 7, 46). Spośród swoich uczniów wybrał Jezus dwunastu, których nazwał Apostołami czyli posłańcami. Mieli oni być świadkami jego nauk i czynów, a co widzieli i słyszeli od Niego, mieli po Jego odejściu ze świata opowiadać wszystkim narodom. Obok nich wybrał także siedemdziesięciu dwóch uczniów, których wysyłał po dwu do miejsc, gdzie sam miał przyjść. Otóż tych dwunastu Apostołów, siedemdziesięciu dwóch uczniów i inni wyznawcy Jezusa, stanowiło początek społeczeństwa wszystkich wiernych, które nazywamy kościołem Chrystusowym a którego, według obietnicy Jezusa, nigdy nie przemogą bramy (moce) piekielne (Mt 16,18).
Najwyższym widzialnym rządcą, czyli widzialną głową kościoła, ustanowił Pan Jezus Piotra. Nazwał go przeto skałą czyli opoką, na której zbuduje kościół swój i przyobiecał mu klucze królestwa niebieskiego, czyli najwyższą władzę w kościele.
Jezus świadczył żydom największe dobrodziejstwa, przywracał ślepym wzrok, głuchym słuch, uzdrawiał kaleki i chorych, wskrzeszał umarłych, przynosił ulgę wszelkiej nędzy. A jednak miał wielu nieprzyjaciół, szczególniej wśród faryzeuszy i uczonych w piśmie, ponieważ wypominał im ich grzechy i zbrodnie, nie chciał zakładać państwa ziemskiego, ani wynosić ich do wysokich godności.
Czyhali oni na każde Jego słowo i czyn, lecz nie mogli Go obwinić o żaden grzech. W trzecim roku nauczania, krótko przed świętami wielkanocnymi, wskrzesił Jezus Łazarza, który już cztery dni leżał w grobie. Lud objawiał głośno swą radość na wiadomość o tym cudzie. Gdy Jezus wjeżdżał do Jerozolimy wyruszyła wielka rzesza na Jego spotkanie z palmami w ręku i ścieląc swe szaty po drodze, wołała: "Hosanna Synowi Dawidowemu!" (Mt 21, 9). To uroczyste powitanie Jezusa tak spotęgowało jeszcze wściekłość jego nieprzyjaciół, iż postanowili Go zabić.
Wiedział Jezus, że nadszedł dlań czas gorzkiej męki. Zdając się więc na wolę Ojca niebieskiego oczekiwał śmierci, którą ofiarował na okup grzesznej ludzkości.
Gdy według przepisu zakonu spożył ostatni raz z Apostołami baranka wielkanocnego, wziął chleb w swe święte i czcigodne ręce, wzniósł wzrok ku niebu, do Ojca swego wszechmocnego, i czyniąc dzięki błogosławił chleb, łamał i dawał swym uczniom, mówiąc: "Bierzcie i jedzcie; to jest ciało moje, które za was będzie wydane". Poczym wziął kielich z winem, znowu dzięki czynił, błogosławił i dawał uczniom, mówiąc: "Pijcie z niego wszyscy; to jest krew moja nowego przymierza, która będzie przelana za was i za wielu, ku odpuszczeniu grzechów. Ile, razy to czynić będziecie, na moją pamiątkę czyńcie". Tak ustanowił Jezus ofiarę bezkrwawą Nowego Przymierza, zwaną Mszą św., w której sam siebie ofiaruje Bogu Ojcu przez ręce kapłana pod postaciami chleba i wina, oraz ucztę świętą czyli Komunię św., w której On sam pod postaciami chleba i wina oddaje się swoim wyznawcom na pokarm duszy. Po ostatniej wieczerzy zapowiedział Jezus, że zdradzi Go Judasz, że się Go zaprze Piotr i z najczulszą miłością żegnał Apostołów. Przyrzekł im zesłać innego pocieszyciela, Ducha Świętego, Ducha prawdy, który miał ich nauczyć wszystkiego i pozostać z nimi na wieki. Potem poszedł na modlitwę do ogrodu Getsemane na górze Oliwnej.
Tutaj widział w duszy całą mękę swoją. Przyszła nań trwoga śmiertelna i pot krwawy kroplami spływał z niego na ziemię. I modlił się: "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!". Tymczasem zbliżał się Judasz, zdrajca, wiodąc tłum zbrojnych. Jezus pozwolił się pojmać, związać i zaprowadzić przed wysoką radę. Wyszydzony, opluwany i policzkowany, uznany przez arcykapłanów i radę najwyższą winnym śmierci, został oddany rzymskiemu staroście Poncjuszowi Piłatowi, a przez tego królowi Herodowi; obydwaj jednak uznali Go za niewinnego. Mimo to, ubiczowano Go i ukoronowano cierniem, a wreszcie skazał Go Piłat na śmierć krzyżową, ulegając gwałtownemu żądaniu kapłanów żydowskich i ludu, który wolał od Niego łotra Barabasza.
Jak gdyby był jakim złoczyńcą, otoczony siepaczami, dźwigając ciężki krzyż, szedł Jezus z Jerozolimy na miejsce stracenia, na górę Kalwarię, gdzie Go ukrzyżowano między dwoma łotrami. Spełniło się co przepowiedzieli Prorocy: przebito gwoźdźmi Jego ręce i nogi, żołnierze podzielili pomiędzy siebie Jego szaty, a o suknię rzucili los (Ps 22, 17-19). Spragnionemu podali jako napój ocet i żółć. Nawet gdy już wisiał na krzyżu, kapłani i starsi ludu szydzili zeń. Lecz Jezus znosił wszystko z cierpliwością i łagodnością godną najwyższego podziwu, modląc się za swych nieprzyjaciół: "Ojcze! przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Trzy godziny wisiał na krzyżu, wśród straszliwych boleści. Zaćmiło się słońce i okryła się żałobą cała przyroda. W końcu zawołał Jezus wielkim głosem: "Wykonało się! Ojcze! w ręce Twoje oddaję ducha mojego", skłonił głowę i skonał. W tej chwili zadrżała ziemia, pękały skały, rozdarła się zasłona w świątyni od góry do spodu, otwarły się groby i wiele zmarłych ciał Świętych zmartwychpowstawszy dały się widzieć w Jerozolimie. Setnik i żołnierze u krzyża stojący wołali strwożeni: "Zaprawdę, ten był Synem Bożym!" Tak stał się Jezus ubłaganiem za grzechy nasze, lecz nie tylko nasze, ale i za grzechy całego świata. (J 2, 3).
Jezus umarł w piątek, około trzeciej godziny po południu. Żołnierz przebił Mu włócznią lewy bok, z którego wypłynęła krew i woda. Ciało z krzyża zdjęte pochowano ze czcią w nowym grobie, wydrążonym w skale. Podejrzliwi żydzi opieczętowali grób i postawili przy nim straż. Ale trzeciego dnia przed wschodem słońca, zatrzęsła się ziemia, zstąpił z nieba lśniący anioł i odwalił kamień grobowy, a ukrzyżowany Chrystus powstał z martwych pełen chwały. Przez dni czterdzieści pojawiał się często swym uczniom, pouczał ich o królestwie Bożym, to jest o kościele, dał im władzę odpuszczania grzechów i ustanowił Piotra św. głową kościoła, mówiąc: "Paś baranki moje, paś owce moje" (J 21, 15-17), a stanąwszy po raz ostatni pośród nich dał im rozkaz, aby idąc na cały świat opowiadali Ewangelię wszystkim narodom i chrzcili je w imię Ojca i Syna i Ducha świętego. Dał im tę samą władzę, którą wziął był od Ojca niebieskiego i przyrzekł, że będzie z nimi po wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Na górze Oliwnej wzniósł ręce nad nimi i błogosławiąc im, wstąpił w ich oczach do niebios.

wstecz | spis treści | dalej