Zasada zgodności formy z treścią
Zasada ta opiera się na psychologicznym twierdzeniu, że człowiek jest nierozdzielną całością psychofizyczną, tzn. że jego dusza i ciało są w istnieniu i działaniu ściśle ze sobą zjednoczone.
Z tego twierdzenia dadzą się wyprowadzić zasadnicze wnioski, dotyczące naszego zachowania się.
Jeśli bowiem przyjmujemy, że istotną cechą konstytucji człowieka jest jedność i jeśli faktycznie stwierdzamy, że pod względem ontologicznym nie ma rozdźwięku między duszą a ciałem w ich istnieniu i działaniu, to musimy się także zgodzić na to, że nie powinno być również rozdźwięku między zewnętrznymi sposobami zachowania się, zależnymi od ciała (forma), a treściami duchowymi człowieka (treść). Innymi słowy, jak ciało nie może istnieć i działać bez duszy, jak forma nie może istnieć bez treści, tak samo zewnętrzne zachowanie się człowieka nie może być pozbawione odpowiedniego wewnętrznego podłoża.
Zasada zgodności formy i treści w naszym życiu wymaga więc, by nasze zewnętrzne zachowanie się było zgodne z naszym wewnętrznym przekonaniem. Zachowanie się nasze ma być prawdziwe, tzn. ma być wyrazem tego, co naprawdę przeżywamy. Nasze cnoty towarzyskie nie mają być wynikiem tresury, ale winny być cnotami głęboko zakorzenionymi w sercu. Nasze poprawne współżycie z ludźmi ma być wyrazem życzliwego ustosunkowania się do nich, nie zaś grą aktorską.
Zasada zgodności formy i treści żąda, by skromność w zachowaniu się wypływała z wewnętrznej świadomości naszej ludzkiej ograniczoności i całkowitej zależności od Boga, ażeby grzeczność i uprzejmość były wyrazem wewnętrznej dobroci i życzliwości wobec bliźnich.
W myśl tej zasady nie mamy więc być grzeczni i uprzejmi tylko dla pozoru, bo tak wypada, ale z wewnętrznych pobudek.
Gdy nasze zachowanie się będzie odpowiadać tym postulatom, wtedy nasza uprzejmość będzie prawdziwa i naturalna, zgodna z zasadą jedności, jaką w swej psychofizycznej konstytucji nosimy.
Wszelka zaś powierzchowna tylko grzeczność, bez wewnętrznej prawdy, grzeczność na pokaz, grzeczność bez szczerej życzliwości albo dla zamaskowania niechęci, albo też dla wprowadzenia bliźniego w błąd, będzie grzecznością udaną, będzie kłamstwem, obłudą i oszustwem, będzie wykroczeniem przeciw zasadzie jedności, opartej o psychofizyczną konstytucję naszej natury.
Będzie to też gra niebezpieczna, gdyż ludzie intuicyjnie wyczują, kiedy nasze zachowanie się jest szczere, a kiedy udane, i odpowiednio do nas się ustosunkują. Forma bowiem, której brak treści, nie może j mieć właściwego wyrazu i dlatego udana wytworność razi swą sztucznością, nienaturalnością i odpycha od nas ludzi. Francuskie przysłowie mówi, że piękność bez cnoty, to kwiat bez zapachu (La beaute sans vertu est un fleur sans parfum).
Jest nie do pomyślenia, ażeby kapłan, który z istoty swego powołania ma być odzwierciedleniem swego Mistrza i zawsze być wzorem i przykładem dla swoich wiernych, nie był w swym zachowaniu szczery i prawdziwy i dla celów ubocznych udawał tylko wobec ludzi uprzejmość i życzliwość. Wtedy bowiem nie tylko nie spełni swego istotnego zadania, jakim jest zdobywanie dusz dla Chrystusa, ale nie osiągnie nawet tych swoich celów ubocznych - nie zdobędzie względów ludzkich.
Gdy natomiast formy naszego zachowania się będą zawsze prawdziwe, zgodne z naszym wewnętrznym nastawieniem, wtedy, choć specjalnie nie będziemy się o to starać, nasza postawa, nasze ruchy, mowa, uśmiech, cały sposób bycia będzie naturalny, szczery, pełen wdzięku i prostoty.
Takie zaś prawdziwe, naturalne, proste i szczere zachowanie się nie będzie nikogo od nas odpychać, ale przeciwnie, zapewni nam powszechną sympatię, ułatwi życie i pracę kapłańską.
Zasada dominacji charakteru kapłańskiego w zachowaniu się osób duchownych
Kapłan jest "z ludu wzięty" i "dla ludu ustanowiony". Wśród ludzi żyje i pracuje. Dzieli ich troski i radości. Bierze udział w rozrywkach i uroczystościach rodzinnych swych parafian. Słowem, współżyje z nimi bardzo blisko. Stąd wytwarza się między kapłanem i ludźmi wzajemny stosunek oddziaływania i wpływu. Z życia kapłana, z jego postawy i zachowania się biorą często przykład wierni. Ale jest też odwrotnie. Także ludzie świeccy pociągają kapłana i "zarażają" go swoją postawą i sposobem życia. Dlatego tak często obserwuje się u kapłanów tendencję do naśladowania czysto świeckich zwyczajów i świeckiego sposobu bycia. Stąd tak często nie widzi się żadnej różnicy w towarzyskim zachowaniu się świeckich i kapłanów.
Toteż wyłania się problem: do jakiego stopnia kapłan może w zwyczajach towarzyskich tej skłonności do świeckości ulegać i naśladować ludzi, z którymi współżyje. Czy kapłan może poza służbą Bożą i pracą duszpasterską, w swoim życiu prywatnym i w stosunkach towarzyskich być zupełnie świeckim człowiekiem.
Jedna z odpowiedzi na to zagadnienie brzmi: kapłan jest kapłanem w kościele, a w życiu prywatnym jest człowiekiem świeckim. Opinia taka jest mocno rozpowszechniona w pewnych kołach inteligencji katolickiej, chociaż ostatnio pod wpływem literatury, która zajęła się problemem życia duchownych, następuje powoli pod tym względem zmiana zapatrywań.
Utwierdzeniu opinii uprawiającej dualizm w zachowaniu się osób duchownych sprzyja występujące po ostatniej wojnie dość często zjawisko coraz bardziej postępującej laicyzacji stroju osób duchownych. Oczywiście, że zjawisko to da się częściowo wytłumaczyć przyzwyczajeniami wojennymi, trudnościami w nabywaniu czarnych materiałów itd., ale można się też w nim dopatrzeć przejawu o głębszym znaczeniu.
Tej opinii laickiej i tej laickiej tendencji w zachowaniu się osób duchownych wyraźnie i jasno przeciwstawia się dogmatyczna i kanoniczna nauka teologiczna: charakter kapłański jest niepodzielny. Charakter kapłański obejmuje całego kapłana. Kapłan jest kapłanem nie tylko przy ołtarzu, na ambonie, w konfesjonale, ale jest także kapłanem, gdy wyjdzie z kościoła.
Oczywiście kapłan jest także jednym z ludzi i zachowanie jego nie może się zasadniczo różnić od zachowania innych ludzi. Gdziekolwiek jednak jest i cokolwiek robi, zawsze i wszędzie winien być widoczny jego charakter kapłański. Kapłan w żadnej sytuacji towarzyskiej nie może zapomnieć o swej godności kapłańskiej. Nigdy nie może wypaść ze swej duchowej roli i popisywać się przed świeckimi w sposób niewłaściwy swymi naturalnymi uzdolnieniami w różnych dziedzinach. Chociażby bowiem proboszcz czy wikary w danej chwili odniósł sukces towarzyski i zdobył aplauz u obecnych, to jednak po pewnej refleksji, nazajutrz, ci sami ludzie, którzy bili mu brawa, będą o nim mówić krytycznie, odstąpią od jego konfesjonału i będą uciekać z jego kazań. Wierni chcą widzieć w swoich duchownych kapłana.
Mistrzów życia towarzyskiego mają wierni pod dostatkiem wśród ludzi świeckich, a kapłana mają jednego czy dwóch w parafii, dlatego chcą, by byli oni zawsze i wszędzie naprawdę kapłanami.
Toteż wszelkie czysto świeckie maniery u kapłana są zawsze pewnym odstępstwem od linii kapłańskiego życia, wprowadzają zamieszanie w pojęcia wiernych o kapłaństwie w ogóle, budzą zdziwienie i wątpliwości, a nieraz są przyczyną zgorszenia.
Stąd też naczelną zasadą w życiu i stosunkach towarzyskich kapłana winna być zasada dominacji charakteru kapłańskiego w jego zachowaniu się. Głosi ona, że kapłan nigdy nie przestaje być kapłanem i w każdej sytuacji towarzyskiej obowiązuje go "decus clericale". Wierny tej zasadzie kapłan będzie zachowywał formy towarzyskie obowiązujące ludzi świeckich, ale będzie je zachowywał po kapłańsku i te tylko, które dają się pogodzić z jego godnością, a więc będzie zachowywał formy towarzyskie z pewną selekcją i adaptacją kapłańską.